Właściciel Jets Woody Johnson zwolnił już trenera Roberta Saleha. GM Joe Douglas nie przejmuje się możliwością, że będzie następny.
„Przychodzę tu codziennie i chcę po prostu zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc temu zespołowi osiągnąć swoje cele i dotrzeć do celu” – powiedział Douglas reporterom w środę za pośrednictwem Associated Press. „I cokolwiek się stanie, to się stanie.”
Wygląda na to, że Douglas nie będzie zaskoczony, jeśli przydarzy się mu to, co przydarzyło się Salihowi.
„Oczywiście wszystko zaczyna się ode mnie” – powiedział Douglas. „Patrząc wstecz, widzę, że jest sporo rzeczy, które mogłem zrobić lepiej. Oczywiście, gdy dzieje się sytuacja taka jak cztery tygodnie temu (ze zwolnieniem Saleha), masz wiele momentów do autorefleksji na temat rzeczy, które mogłeś zrobić lepiej, aby tak się nie stało.
Douglas nie zwolnił Saleha; Johnsonowi się to udało. Douglas nie chciał komentować decyzji podjętej przez Johnsona ani roli Douglasa w niej.
„Nie zamierzam wdawać się w żadne szczegóły ani rozmowy, które miały miejsce wcześniej ani później” – powiedział Douglas. „Woody i ja rozmawiamy codziennie, ale ostatecznie – i myślę, że Colin Powell powiedział to w innym miejscu – ale służę dla przyjemności właściciela”.
Biorąc pod uwagę możliwość powrotu właściciela do Wielkiej Brytanii jako ambasador Stanów Zjednoczonych, człowiek, który zatrudnił Douglasa – Christopher Johnson – może być tym, który zadecyduje o jego przyszłości.
Ktokolwiek zadecyduje o przyszłości dyrektora generalnego, Jets mają do rozegrania osiem meczów. Z bilansem 3-6 nadal mogą uratować sezon i zakwalifikować się do play-offów. To z pewnością zapewniłoby Douglasowi co najmniej kolejny rok.