Tears for Fears rozkwitają dzięki filmowi z koncertu, albumowi na żywo, nowym piosenkom i występom w Vegas

NOWY JORK — Gdy Łzy za strach pojawił się na scenie w Firstbank Amphitheatre we Franklin w stanie Tennessee 11 lipca 2023 roku, nie było łez, ale trochę strachu.

„Weszliśmy na scenę i poczułem się jak jeleń złapany na pierwszych stronach gazet” – mówi wokalista i gitarzysta Roland Orzabal, połowa duetu. Curt Smith, jego partner muzyczny, zgodził się z tym: „Przybraliśmy odważną minę”.

Duet był niespokojny, ponieważ kamery miały po raz pierwszy uchwycić koncert Tears for Fears przeznaczony na duży ekran. „Łzy ze strachu na żywo (film o punkcie zwrotnym)” Premiera w ponad 1100 kinach na całym świecie 24 i 26 października.

„Zwykle wyglądamy na znacznie bardziej zrelaksowanych i znacznie lepiej się bawimy. Tego wieczoru nie było nas tak dużo, ponieważ byliśmy bardzo świadomi tego, że jesteśmy filmowani i nagrywani” – mówi Smith. „Ale w rezultacie był to prawdopodobnie jeden z najlepszych występów, jakie kiedykolwiek zrobiliśmy”.

Ironią jest to, że nie widać żadnych nerwów, a Smith w pewnym momencie programu zażartował: „Ten młody mężczyzna po mojej prawej stronie ma na imię Roland. Powiedziałbym jego nazwisko, ale nie potrafię go wymówić.

Koncert będzie mieszanką starych i nowych piosenek, a sporo miejsca poświęcono albumowi duetu „The Tipping Point” z 2022 roku. Fani usłyszą także klasyki: „Everybody Wants To Rule the World”, Shout” i „Head Over Heels”.

„Wysłuchaliśmy wielu taśm i wielu występów. I było coś w tym wieczorze – ponieważ byliśmy tak cholernie zdenerwowani, że właściwie graliśmy lepiej” – mówi Smith.

Film z koncertu to jedynie najnowszy dorobek duetu, który milczał przez 17 lat, zanim wydał „The Tipping Point”, który zajął 8. miejsce na liście Billboard 200, czyli to samo miejsce, do którego dotarł ich „The Seeds of Love” w 1989 roku. .

Tears for Fears zamieniły koncert w album „Songs For a Nervous Planet”, który ukaże się 25 października – i dodał do niego cztery wcześniej niepublikowane utwory, niczym EP-kę, dołączoną do setu koncertowego. Planują także trzydniowy koncert w Fontainebleau Las Vegas w dniach 30 października, 1 i 2 listopada.

Orzabal żartuje, że on i Smith szukają nowego sprzętu po „długim okresie ciąży przypominającym okres ciąży słonia”. Zmienili menedżerów – stary nalegał, aby Tears for Fears zmodernizowali i szukali hitów – i „to prawie tak, jakby zdjęto hamulce”.

Nowe utwory obejmują piosenkę miłosną Orzabala do jego nowej żony „The Girl That I Call Home” oraz przewiewny „Astronaut” Smitha, który został przerwany w „The Tipping Point”.

Ten album był w dużej mierze naznaczony smutkiem, stratą i udręką psychiczną. Utwór tytułowy opowiada o demencji, „Break the Man” o patriarchacie, „My Demons” to studium brutalnego ekstremizmu, a „Rivers of Mercy” to modlitwa o niepokojach społecznych.

Cztery nowe oferty mają inny, bardziej pozytywny charakter. „Myślę, że daje to pewien wgląd w to, gdzie się teraz znajdujemy, podczas gdy motywem przewodnim filmu „Punkt krytyczny” był w dużej mierze ból” – mówi Smith. „Te cztery nowe utwory nie są i myślę, że mają osobne życie”.

Orzabal i Smith postanowili nagrać album na żywo i koncert, gdy tylko dopasowali utwory z „The Tipping Point” do swojego setu koncertowego. Zauważyli jedną rzecz: utwór tytułowy miał wiele wspólnego rytmicznie z „Everybody Wants to Rule the World”.

„Zestawienie nowych piosenek ze starymi było świetne, ponieważ nie tylko brzmiały niezwykle spójnie, ale były równie dobre, jak i jakościowe” – mówi Orzabal.

W obu projektach biorą udział gitarzysta Charlton Pettus, perkusista Jamie Wollam, klawiszowiec Doug Petty i piosenkarka Lauren Evans. Tears for Fears przygotowywali się do koncertu, „latając pod radarem”, jak to nazywa Orzabal – grając w winiarniach, kasynach i na festiwalach.

„Mieliśmy całkiem niezły set i dobrą kolejność startową” – dodaje. „Jedyne, co musieliśmy zrobić przed ostatnią trasą, to nagrywanie piosenek z „The Tipping Point”.

Duet zaznaczył się wśród pierwszej fali muzyki elektronicznej, która rządziła na falach radiowych początku lat 80. dzięki takim hitom jak „Mad World”, „Pale Shelter” i „Shout”.

W przyszłym roku przypada 40. rocznica wydania albumu nr 1 z 1985 r. „Songs From the Big Chair” z hipnotyzującym hitem „Everybody Wants to Rule the World”.

„W pewnym sensie pociąga mnie prostota tego, wiesz?” mówi Smith. „To naprawdę otwarta, przestronna i przyjazna płyta, mimo że zawiera dość mroczną treść liryczną. Jest dość jasno i przewiewnie.”

źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here