Pośmiertne wspomnienia przywódcy rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego są świadectwem odporności

NOWY JORK — We wspomnieniach wydanych osiem miesięcy po śmierci w więzieniu przywódca rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny nigdy nie traci wiary, że jego sprawa jest warta cierpienia, jednocześnie przyznając, że żałował, że nie mógł napisać zupełnie innej książki.

„Jest mieszanina fragmentów, tradycyjna narracja, po której następuje dziennik więzienny” – pisze Nawalny w opublikowanym we wtorek „Patriocie” i rzeczywiście jest to tradycyjna narracja, po której następuje dziennik więzienny.

„Tak bardzo nie chcę, żeby moja książka była kolejnym pamiętnikiem więziennym. Osobiście uważam, że są ciekawe do przeczytania, ale jako gatunek — to z pewnością wystarczy”.

Ostatnie 200 stron 479-stronicowej książki Nawalnego w pewnym sensie ma cechy innych dzienników więziennych lub takiej klasycznej literatury rosyjskiej, jak „Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza” Aleksandra Sołżenicyna. Śledzi nudę, izolację, wyczerpanie, cierpienie i absurd życia więziennego, pracując jednocześnie nad wszystkim, od XIX-wiecznej literatury francuskiej po Billie Eilish. Ale „Patriotę” czyta się także jako świadectwo niezwykłej walki słynnego dysydenta z rozpaczą, w miarę jak władze rosyjskie stopniowo zaostrzają swoje represje wobec niego, a nawet dzieli się radami, jak stawić czoła najgorszemu, nie tracąc przy tym nadziei.

„Ważne jest, aby nie zadręczać się złością, nienawiścią i fantazjami o zemście, ale natychmiast przejść do akceptacji. To może być trudne” – pisze. „Proces zachodzący w Twojej głowie nie jest wcale prosty, ale jeśli znajdziesz się w złej sytuacji, powinieneś spróbować tego. To działa, jeśli wszystko dokładnie przemyślisz.”

W ostatnich latach Nawalny stał się międzynarodowym symbolem oporu. Z wykształcenia prawnik, zaczynał jako działacz antykorupcyjny, ale wkrótce stał się politykiem mającym aspiracje do sprawowania urzędu publicznego i ostatecznie stał się głównym pretendentem do wieloletniego prezydenta Rosji Władimira Putina.

Ukończeniem książki nadzorowała wdowa po Nawalnym, Julia Nawalna. W wywiadzie promocyjnym dla „Patriota” powiedziała BBC, że będzie kandydować na prezydenta, jeśli kiedykolwiek wróci do Rosji – co jest mało prawdopodobnym posunięciem, gdy Putin jest u władzy, Nawalna przyznała. Została aresztowana zaocznie w Rosji pod zarzutem udziału w grupie ekstremistycznej. Putin „musi przebywać w rosyjskim więzieniu, aby czuć wszystko, co czuje nie tylko mój mąż, ale wszyscy więźniowie w Rosji”, powiedziała Nawalna w wywiadzie dla „60 minut” stacji CBS.

Nawalna obiecała kontynuować walkę swojego zmarłego męża. Regularnie nagrywa przemówienia wideo do swoich zwolenników i spotyka się z zachodnimi przywódcami i najwyższymi urzędnikami, opowiadając się za Rosjanami, którzy sprzeciwiają się Putinowi i jego wojnie na Ukrainie. Miała z mężem dwójkę dzieci, który w swojej książce opisuje jego natychmiastowy pociąg do niej i trwałą więź, wychwalając Nawalną jako bratnią duszę, która „mogła rozmawiać ze mną o najtrudniejszych sprawach bez większego dramatyzmu i załamywania rąk”.

W pierwszej części swojej książki Nawalny wspomina upadek Związku Radzieckiego, swoje rozczarowanie rosyjskim przywódcą Borysem Jelcynem z lat 90., swoje wczesne krucjaty przeciwko korupcji, wejście do życia publicznego i odkrycie, że nie trzeba daleko szukać dla polityka, „który podejmowałby wszelkiego rodzaju potrzebne, ciekawe projekty i współpracował bezpośrednio z narodem rosyjskim”.

„Chciałem, czekałem i pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że sam mogę być tą osobą” – napisał.

Jego wizja „pięknej Rosji przyszłości”, w której przywódcy są wybierani w wolnych i sprawiedliwych wyborach, w której korupcja w rządzie jest ujarzmiona, a instytucje demokratyczne działają – a także jego silna charyzma i sardoniczny humor – zapewniły mu szerokie poparcie w 11 krajach kraju strefy czasowe. Miał u boku młodych, energicznych aktywistów – zespół, który według jego wspomnień przypominał raczej „wymyślny startup” niż tajną operację rewolucyjną. „Z zewnątrz wyglądaliśmy jak banda moskiewskich hipsterów” – pisze i wspólnie nakręcili kolorowe, profesjonalnie wyprodukowane filmy obnażające korupcję w rządzie. Spotkały się one z milionami wyświetleń na YouTube i wywołały masowe wiece, mimo że władze zaostrzyły tłumienie sprzeciwu.

Władze zareagowały na rosnącą popularność Nawalnego, stawiając mu, jego sojusznikom, a nawet członkom rodziny liczne zarzuty. Często go więzili i zamykali całą jego infrastrukturę polityczną – założoną przez niego w 2011 roku Fundację Walki z Korupcją i sieć kilkudziesięciu biur regionalnych.

W 2020 roku Nawalny przeżył zatrucie środkiem paraliżującym, za które obwinił Kreml, który zaprzeczył zaangażowaniu. Opisuje to szczegółowo na samym początku książki, wspominając: „To za dużo i zaraz umrę”. Jego rodzina i sojusznicy walczyli o to, aby przewieziono go samolotem do Niemiec na leczenie, a po pięciu miesiącach rekonwalescencji wrócił do Rosji, gdzie został aresztowany i osadzony w więzieniu, gdzie miał spędzić ostatnie trzy lata swojego życia.

We wspomnieniach Nawalny wspomina, jak podczas pobytu w szpitalu w Berlinie mówił żonie, że „oczywiście” wróci do Rosji.

Naciski na niego w dalszym ciągu przebywały za kratkami, a nasiliły się po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. i zaostrzeniu tłumienia sprzeciwu do bezprecedensowego poziomu. W wiadomościach, którym udało mu się wydostać z więzienia, Nawalny opisał wstrząsające warunki panujące w izolatce, w której osadzano go całymi miesiącami za różne drobne wykroczenia, o które bezlitośnie oskarżali go funkcjonariusze więzienni, brak snu, skromną dietę i brak pomocy medycznej. W październiku 2023 r. aresztowano trzech jego prawników, a dwóch kolejnych umieszczono na liście osób poszukiwanych.

W grudniu 2023 roku władze przeniosły Nawalnego do kolonii karnej o najwyższym stopniu bezpieczeństwa w rosyjskim systemie penitencjarnym, w odległej miejscowości za kołem podbiegunowym. W lutym 2024 r. 47-latek Nawalny nagle zmarł Tam; okoliczności i przyczyna jego śmierci nadal pozostają tajemnicą. Julia Nawalna i jego sojusznicy twierdzą, że Kreml go zabił, władze zaś twierdzą, że Nawalny zmarł „z przyczyn naturalnych”, ale nie chcą ujawnić żadnych szczegółów tego, co się wydarzyło.

Dziesiątki tysięcy Rosjan pojawiło się na jego pogrzebie na obrzeżach Moskwy w marcu, co było rzadkim pokazem buntu w kraju, gdzie każdy wiec uliczny, a nawet pojedyncze pikiety często kończą się natychmiastowymi aresztowaniami i więzieniem.

—-

Litvinova relacjonowała z Tallina w Estonii.

źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here