Gustavo Santaolalla daje nowe życie hiszpańskiemu „Draculi” w LA Opera

Kiedy LA Opera zaprosiła Gustavo Santaolalla napisać nową ścieżkę dźwiękową do hiszpańskiej wersji filmu z 1931 roku „Dracula” do wykonania na żywo z orkiestrą, nagrodzonego Oscarem kompozytora zaintrygowała możliwość połączenia tradycyjnych technik ścieżki dźwiękowej do filmów z podejściem eksperymentalnym.

„Dracula to fundamentalny mit” – mówi. „Próbowałem połączyć uczucia, jakie budzą we mnie klasyczne horrory, z nowoczesnym podejściem – i nasycić to wszystko intensywnym poczuciem romantyzmu”.

Jest wietrzne popołudnie na wzgórzach Echo Park. Santaolalla właśnie przyjechał na sesję zdjęciową do studia nagraniowego, z którym dzieli Aníbal Kerpeljego wieloletni współproducent, wirtuoz inżyniera dźwięku i muzyczny partner w zbrodni.

Siedząc przy mikserze, Santaolalla wygląda jak mędrzec z powieści fantasy, ze swoją gęstą białą brodą i ciepłym uśmiechem. Ma wiele spraw na głowie — obecnie tworzy swój własny, osobisty zapach dla mężczyzn, a także projektuje odmianę południowoamerykańskiego ludowego instrumentu smyczkowego znanego jako ronroco — ale premiera „Draculi” zbliża się wielkimi krokami. Jest podekscytowany swoją pierwszą próbą z orkiestrą Opery w Los Angeles, prowadzoną przez dyrygenta-rezydenta Lina González-Granados.

(Michael Blackshire / Los Angeles Times)

„Nic nie wiedziałem o tym alternatywnym filmie o Draculi” – mówi, odnosząc się do wersji hiszpańskojęzycznej, kręconej nocą z latynoskimi aktorami na tych samych planach, co za dnia Belę Lugosiego klasyczny. „Wydawało mi się, że było w nim bardzo mało muzyki i był nieco ospały. Czuję, że moja ścieżka dźwiękowa pozwoli widzom ominąć przesadne wybryki wczesnych filmów dźwiękowych z lat 30. XX wieku i skoncentrować się na wspaniałych postaciach, które stanowią podstawę filmu”.

73-letni Santaolalla to człowiek renesansu ścieżki dźwiękowej. Karierę rozpoczął jako nastoletnia gwiazda rocka w Buenos Aires z Arco Iris, jednym z pierwszych zespołów rockowych w języku hiszpańskim. Lata 90. zastały go w Los Angeles, gdzie stał się najbardziej transcendentnym producentem w historii latynoamerykańskiego rocka. Współpracując z Kerpelem, stworzył przełomowe albumy takich artystów jak Kawiarnia TacvbaMaldita Vecindad, Julieta Venegas, Mołotow i Juanesamiędzy innymi.

Występowanie w trasie i nagrywanie z własnym zespołem neo-tango Bajofondo najwyraźniej nie były wystarczającymi zajęciami pozalekcyjnymi. Po jego zapadającym w pamięć solowym albumie Ronroco stał się ulubieńcem twórców smaku pod koniec lat 90. Hollywood zaczął nazywać studio Echo Park. Santaolalla wygrał Oscary za najlepszą muzykę oryginalną dwa lata z rzędu dla „Tajemnicy Brokeback Mountain” i „Babel”, a ostatnio zyskał młodszych fanów, pisząc muzykę do gry wideo i telewizyjnej adaptacji postapokaliptycznej sagi „Ostatni z nas.”

„Któregoś dnia młoda kobieta powiedziała mi, że słucha mojej muzyki, odkąd skończyła 10 lat” – mówi. „Możliwość napisania ścieżki dźwiękowej do „The Last of Us” na tym etapie mojej kariery była po prostu niesamowita. Odejdę z tego świata, a ludzie, którzy będą mieli 45, 50 lat, będą nucić główny temat i mówić do siebie: „Pamiętasz to?”. ”

„Całe pokolenie młodych słuchaczy, które nie były zaznajomione z twórczością Gustavo, odkryło go dzięki „The Last of Us”” – dodaje Kerpel. „Nie tylko im się to podobało, ale także byli nimi głęboko poruszeni. Współpracuję z tym człowiekiem od 45 lat i wciąż nie mogę się nadziwić, jak świeżo i niewinnie brzmi jego muzyka. Czasem przynosi nowy temat i to tylko dwie, trzy nuty. Prostota jego geniuszu uderza w ciebie na poziomie instynktownym.

Jako muzyk samouk, Santaolalla nie czyta ani nie pisze muzyki, zamiast tego polega na genialnym instynkcie tworzenia uduchowionych melodii i swojej ekscentrycznej tendencji do wykorzystywania wszelkiego rodzaju przedmiotów gospodarstwa domowego i rzadkich instrumentów do tworzenia tekstur i dźwięków. Partytura „Dracula” uzupełnia Orkiestra Opery w Los Angeles z Skrzypce Stroha (wzmocniony metalowym rezonatorem i tubą), akordeon oraz duet artysty foley i miksera. Santaolalla zagra na gitarze i ronroco.

Carlos Villarías jako Dracula unosi się nad śpiącą Lupitą Tovar.

Carlos Villarías i Lupita Tovar w hiszpańskojęzycznej wersji „Draculi” z 1931 roku, kręconej nocą na tych samych planach, co klasyk Bela Lugosi.

(Opera w Los Angeles)

„Postanowiłem nie ograniczać się do dźwięków orkiestry” – wyjaśnia. Praca z syntezatorami i samplerami pozwoliła mu wzmocnić subharmoniczne i dodać mocy partyturze. Gościnny muzyk Michael Ward-Bergeman gra na akordeonie elektrycznym za pomocą pedałów, dzięki czemu brzmi jak organy kościelne.

„To interesujący akcent, ponieważ muzyka ludowa Transylwanii brzmi trochę jak muzyka tango. Zawsze czułem, że „Dracula” miał w sobie coś z ducha Carlosa Gardela otaczała go aura” – śmieje się, nawiązując do ikony tanga w jego rodzinnej Argentynie.

Włączenie artystów folkowych — techników zajmujących się efektami dźwiękowymi z branży filmowej — do występów na żywo było czymś, o czym Santaolalla myślał od jakiegoś czasu. Przez lata myślał o zatrudnieniu w swoim zespole szalonego artysty zamiast perkusisty, aby móc odtwarzać naturalne tekstury, takie jak woda i wiatr.

„W filmie są sceny z galopującymi końmi, a odgłos kopyt będzie pasował do rytmu muzyki” – mówi. „Mimo że orkiestra będzie występować w półmroku, obecność szalonego artysty może być intrygująca pod względem wizualnym. Będzie odtwarzał odgłosy trzepoczących skrzydeł nietoperzy – huk burzy i deszcz”.

Pytam Santaolallę, czy denerwuje się trafieniem we wszystkie wskazówki podczas wykonywania muzyki na żywo podczas wyświetlania filmu.

„W przypadku tego rodzaju występów orkiestrowych zwykle masz jedną próbę dzień wcześniej, drugą w dniu występu, a potem udajesz się na żywo” – mówi. „Ale kaliber tych muzyków jest niesamowity. Kiedy nadejdzie czas na żywo, po prostu błyszczą. Grałem już wcześniej z orkiestrą i wszystko układało się w całość podczas tego pierwszego występu. To niezwykłe przeżycie.”

Mimo że w ostatnich latach sprawność fizyczna Santaolalli była ograniczona, jego harmonogram pozostaje napięty. Być może jest to jego niespokojna twórczość.

„Nigdy nie lubiłem pozostawać w swojej strefie komfortu i uwielbiam podejmować nowe wyzwania” – mówi. „Takie podejście zawsze przynosiło mi pozytywne rezultaty”.

„Starałem się także zachować pewien poziom niewinności, zajmując się projektami takimi jak ten” – dodaje. „Jeśli przeraża Cię myśl o napisaniu muzyki do „Draculi”, to źle zaczynasz. Zamiast tego może trochę się zabawimy? Zobaczmy, co odkryjemy w trakcie. Ostatecznie muzykę przenika ten sam melancholijny akcent, który jest zawsze obecny we wszystkim, co robię.”

źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here