Starmer lekceważy twierdzenia Trumpa o ingerencji w wybory w USA

Ostatni wybryk Donalda Trumpa przed miesiącem wyborów w USA oskarża rządzącą w Wielkiej Brytanii Partię Pracy o wtrącanie się.

Były prezydent złożył skargę do Federalnej Komisji Wyborczej, oskarżając partię kierowaną przez Keira Starmera o „rażącą zagraniczną ingerencję”.

Wskazuje, że jego przeciwniczka i liderka Partii Demokratycznej, Kamala Harris, przyjmowała „nielegalne wkłady zagraniczne” od partii Starmera. W poniedziałkowej skardze powołuje się na doniesienia mediów i wpisy na LinkedIn opublikowane przez szefową operacyjną Partii Pracy, Sofię Patel.

W postach Patela, obecnie usuniętych, wspomina się o członkach Partii Pracy podróżujących do Stanów Zjednoczonych, którzy według skargi są ochotnikami pomagającymi Harrisowi uzyskać większe wsparcie.

„Ingerencja ma miejsce na widoku” – czytamy w piśmie zespołu prawnego zajmującego się kampanią Trumpa.

Jak na ironię, w skardze, która zawierała historyczne odniesienia do bitwy pod Yorktown, która zaznaczyła niepodległość Stanów Zjednoczonych od Wielkiej Brytanii, błędnie zapisano „Wielką Brytanię” jako „Great Britian”.

Starmer, który był w drodze na Samoa, powiedział reporterom, że ochotnicy Partii Pracy tradycyjnie wspierali Demokratów podczas poprzednich wyborów w USA.

„To właśnie zrobili w poprzednich wyborach i to właśnie robią w tych wyborach i jest to naprawdę proste” – powiedział Starmer.

Podczas swojej kadencji prezydenckiej wobec Trumpa toczyło się śledztwo prokuratora specjalnego w sprawie ingerencji Rosji w wybory, które ostatecznie umorzono ze względu na brak wystarczających dowodów.

Teraz, gdy do dnia wyborów pozostały niecałe dwa tygodnie, stawka nie może być wyższa, ponieważ Trump i Harris walczą szyja w szyję.

W normalnych okolicznościach twierdzenia Trumpa mogłyby wywołać zamieszanie. Mimo to Starmer stwierdził, że ma „dobre stosunki” z kandydatem na prezydenta, które nie zostaną zakłócone przez skargę.

Ale czy zarzuty Trumpa i tak mogą zaszkodzić wyborom? „Absolutnie nie” – powiedział Steve Reed, brytyjski sekretarz ds. środowiska Radia Times.

„Widziałem tu także Amerykanów podczas naszych wyborów, ale żadna z tych akcji nie została zorganizowana ani opłacona przez Partię Pracy” – powiedział Reed. „Z pewnością nie jest niczym niezwykłym, że prezydent Trump używa kolorowego języka”.

Elon Musk na łamach X, dawniej Twittera, nazwał rzekome działania „nielegalnymi”. Strażnik poinformował, że wkrótce usunął post po tym, jak notatka społeczności wskazała, że ​​tak nie było.

Nigel Farage, lider partii Reform UK i kontrowersyjna postać w brytyjskiej polityce, który wcześniej prowadził kampanię na rzecz Trumpa, zważył w tej sprawie. Powiedział, że chociaż wysyłanie wolontariuszy jest na porządku dziennym, robienie tego w czasie wolnym od pracy i bez wynagrodzenia stanowi „naruszenie amerykańskiego prawa wyborczego”.

Przedstawiciele Kancelarii Premiera nie wrócili od razu Fortunaprośba o komentarz.

źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here