- I przeniósł się do Waszyngtonu, DC, po 23 latach życia na wsi w Pensylwanii.
- Na początku nauka dojazdów do pracy była trudna, ale otworzyła przede mną wiele możliwości.
- The kultura pracy było trochę intensywne, ale podobało mi się, ile było do zrobienia po pracy i w weekendy.
Dorastałem na wsi Pensylwaniaschowany na odcinku Appalachów znanym jako Góry Bezkresne. Było tam pięknie i cicho, więc wiele dni spędziłem na czytaniu w słonecznych kępach trawy.
Ale zaraz po studiach przeprowadziłem się do dzielnicy Columbia Heights w Waszyngton, DC, za pracę i zamienił góry na pomniki.
Przejście z kraju Amiszów do kultury Hill-Staffer-Tech-Brat doprowadziło do ogromnych zmian szok kulturowy. Ale w DC nauczyłam się poruszać w życiu miejskim i doświadczyłam wielu nowości.
Oto trzy największe niespodzianki, jakie spotkały mnie po przeprowadzce.
Na początku nauka dojazdów do pracy była trudna
Zaskoczył mnie dynamiczny charakter miasta. Dorastałem w mieście z jednym przystankiem i przejście na ruch w Waszyngtonie było dla mnie wstrząsem.
W tej części Pensylwanii, w której dorastałem, jedynym środkiem transportu był samochód. Właściwie mogłem przewidzieć prawie godzinną podróż, aby dostać się do najbliższej sieci sklepów.
Jednak poznanie różnych sposobów użycia transport publiczny w mieście było ekscytujące. Pierwszego dnia w pracy nauczyłem się jeździć autobusem i metrem. Zacząłem też konsekwentnie jeździć na rowerze po raz pierwszy od 12 roku życia i przeszedłem więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Odkryłem także nowe wyzwania, takie jak poddanie się łasce opóźnień w transporcie publicznym i walka z nimi zanieść moje zakupy do domu. Zyskałem jednak coś, do czego wcześniej nie miałem dostępu – opcje.
Kultura pracy w DC była intensywna
Moja pierwsza praca na pełny etat miała miejsce w dzielnicy Capitol Hill, więc zaraz po ukończeniu studiów poczułem się, jakbym został wrzucony w najbardziej konkurencyjną kulturę pracy. Na dobre i na złe, każda chwila wydawała się wydarzeniem networkingowym.
Jednym z najbardziej „doświadczeń DC”, jakie przeżyłem, było dołączenie do społecznościowej grupy pickleballowej i odkrycie, że składa się ona z ludzi, którzy pracowali dla ESPN, ACLU i Korpusu Pokoju.
Chociaż uwielbiałem odkrywać, jak ludzie zarabiają na życie, kultura pracy jest często stawiana na pierwszym miejscu przed wszystkim innym. To była część życia w DC, z którą nie mogłem się pogodzić.
Nadal próbuję porzucić nawyk zadawania pytań: „Więc co robisz?” kiedy spotykam nieznajomego.
Miałem o wiele więcej okazji do zajęć po pracy
Po pracy pojechałem rowerem do biblioteki i wybrałem kolorowe książki. Wieczorem tańczyłam do muzyki na żywo w klubie 9:30.
W sobotnie poranki włóczyłem się po miejscach takich jak Muzeum Hirshhorn i Galeria Renwick, a potem wędrowałem po okolicy w poszukiwaniu nowej kawiarni. Jedzenie było wszędzie i było pyszne. Delektowałem się tahini latte, goframi ube i miskami pikantnego ramenu.
Pobyt w dużym mieście pozwolił mi także odkryć więcej swoich zainteresowań, które cierpliwie czekały na odkrycie.
Chociaż mój czas w DC dobiegł końca, jestem wdzięczny za to, jak mnie to ukształtowało i pokierowało moimi kolejnymi krokami.