- Sektor technologiczny przygotowuje się na zmiany pod rządami drugiej prezydentury Donalda Trumpa.
- Przepisy dotyczące sztucznej inteligencji prawdopodobnie ulegną zmianie pod rządami Trumpa, ale jest mało prawdopodobne, że będzie to miało wpływ na główne sprawy antymonopolowe.
- Od ceł po wizy – oto, jak prezydentura Trumpa może wpłynąć na Big Tech.
Donald Trump wygrał prezydenturę — a świat technologii czeka, co jego administracja będzie miała na myśli w kluczowych kwestiach, takich jak regulacje dotyczące sztucznej inteligencji, imigracja, sprawy antymonopolowe oraz fuzje i przejęcia.
Trump obiecał, że po raz drugi w Białym Domu utworzy inny gabinet. Do jego doradców prawdopodobnie należeć będzie kilku z nich liderzy biznesu który poparł jego kampanię, a wśród nich była jedna z najpotężniejszych postaci w branży technologicznej: Elona Muska.
W przemówieniu podczas wieczoru wyborczego Trump pochwalił Muska, podziwiając jego rakiety SpaceX.
„Elon, to niesamowity facet” – powiedział Trump wczesnym rankiem w środę.
Stawka dla tego sektora jest wysoka, a mnóstwo firm stoi w obliczu batalii antymonopolowej. Ponieważ dla wielu wyborców najważniejsza jest imigracja, może to mieć wpływ na wizy H-1B, co będzie potencjalnym ciosem dla firm technologicznych doświadczających niedoborów kadrowych w obliczu szaleństwa zatrudniania sztucznej inteligencji.
Oto, jak druga kadencja Trumpa może wpłynąć na Big Tech.
W trakcie kampanii Trump groził oskarżeniem w przypadku reelekcji
Chociaż Trump zaprzyjaźnił się z jednym z głównych liderów technologii – Muskiem – inne są na jego celowniku.
Podczas kampanii Trump groził odwetem niektórym firmom technologicznym, m.in uwięzienie szefa Meta, Marka Zuckerberga.
Groził uwięzieniem „oszustów wyborczych”, w tym Zuckerberga, który ma tzw długa historia z prezydentem. Nie jest jasne, czy Trump spełni swoje groźby.
Trumpa także ostro skrytykował Google przez całą swoją kampanię, mówiąc, że gigant technologiczny został „sfałszowany” i nie przedstawiał pozytywnych historii na jego temat, nazywając firmę „bardzo złą” i sugerując, że „coś zrobi” z jej mocą.
We wrześniu Trump zaostrzył spór z firmą, grożąc, że to zrobi nakazanie Departamentowi Sprawiedliwości wszczęcia postępowania przeciwko Google „na maksymalnym poziomie” podczas swojej drugiej kadencji. Oskarżył technologicznego giganta o nielegalne działania i ingerowanie w wybory w oparciu o historie wyświetlane na stronie wyników wyszukiwania.
Departament Sprawiedliwości zwykle działa niezależnie od prezydenta; Podczas kampanii Trump powiedział, że wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych został przeciwko niemu uzbrojony i zagroził, że zrobi to samo jego politycznym rywalom.
Ta łamiąca normy zmiana może oznaczać więcej problemów regulacyjnych dla takich firm jak Google, jeśli Trump dotrzyma swojej obietnicy.
Największym znakiem zapytania pozostają cła
Barclays ostrzegł we wrześniu, że branża technologiczna byłaby jedną z najbardziej dotkniętych przez plan Trumpa dotyczący szeroko zakrojonych ceł.
„Chociaż nowe proponowane cła miałyby umiarkowany, bezpośredni, negatywny wpływ na zyski przedsiębiorstw, gdyby zostały wdrożone, skutki drugiego rzędu w postaci wyższej inflacji kosztowej i spowolnienia wzrostu gospodarczego będą coraz bardziej utrudniać zyski przedsiębiorstw i powodować dalsze problemy” – stwierdził bank.
Mark Lemley, profesor i dyrektor Stanford Program w dziedzinie prawa, nauki i technologii, ostrzegł, że plan Trumpa dotyczący ogromnych ceł na towary zagraniczne może również zaszkodzić firmom technologicznym podczas jego drugiej kadencji.
„Administracja Trumpa będzie się wiązać z wycofaniem Stanów Zjednoczonych ze świata i nałożeniem gigantycznych ceł” – Lemley powiedział Business Insider. „Prawdopodobnie będzie to miało druzgocące konsekwencje dla amerykańskich firm technologicznych sprzedających na rynkach zagranicznych, a także paraliżujące konsumpcję krajową”.
Analitycy handlu detalicznego powiedzieli BI, że branża niezwykle uważnie śledzi kwestię ceł.
„Można na to spojrzeć na dwa sposoby” – powiedział Neil Saunders z GlobalData. „Można powiedzieć, że to strategia negocjacyjna i tak naprawdę nie zostanie zrealizowana, albo można powiedzieć, że tak się stanie, może w rozcieńczonej formie i niezbyt dotkliwej”.
„To powoduje dużą nerwowość” – dodał.
Jeśli Trump rzeczywiście zastosuje się do propozycji swojej kampanii, będzie to oznaczać znaczące zmiany w sposobie prowadzenia interesów przez sprzedawców detalicznych.
„Byłoby to oznaczać ogromne zmiany w większości struktur kosztów tych firm” – powiedział Chris Walton, były dyrektor Target.
Walton powiedział, że biorąc pod uwagę koszty reorganizacji łańcuchów dostaw, duzi detaliści nadal badają dostępne opcje i wprowadzają proste korekty, zamiast wcześnie angażować się w nową strategię.
W sprawach z zakresu prawa antymonopolowego „większość nisko wiszących owoców została już zebrana”
Sprawy antymonopolowe są już realizowane dla największych firm Big Tech – m.in Jabłko, Google, MetaI Amazonka – ale normalnie nowy prezydent niewiele może lub zrobiłby, aby zmienić obecne sprawy, powiedział BI George Hay, ekspert ds. prawa antymonopolowego i profesor prawa na Uniwersytecie Cornell.
„Bardzo rzadko na szczeblu prezydenckim próbuje się wpływać na przebieg spraw, które zostały już wniesione. Sprawy żyją własnym życiem” – stwierdził Hay. „Zależą od sędziego, sądów i prawników prowadzących sprawę. To niezwykle niezwykłe, aby administracja była w ogóle aktywna”.
Hay powiedział, że choć większość prezydentów nie miałaby nic do powiedzenia w istniejących sprawach, „Trump to raczej dzika karta”.
Dodał jednak, że nie przychodzi mu do głowy „żadny powód, dla którego miałby ingerować w już wniesione sprawy” i dodał: „Byłaby to dość niezwykła rzecz”.
Hay stwierdziła, że choć niewiele się zmieni w bieżących sprawach z zakresu prawa antymonopolowego, Trump może przyjąć mniej agresywne podejście do egzekwowania przepisów prawa antymonopolowego niż wiceprezydent Kamala Harris.
Poza tym, jak stwierdził Hay, „większość nisko wiszących owoców została już zebrana”, co oznacza, że nie ma wielu nowych spraw antymonopolowych, które można by wnieść przeciwko największym firmom technologicznym.
Jednym z czynników, który może zmienić sytuację, jest mianowanie przez Trumpa zastępcy prokuratora generalnego kierującego wydziałem antymonopolowym.
Hay powiedział, że jeśli Trump mianuje doświadczonego, praktykującego prawnika, „nawet jeśli ten prawnik będzie stosunkowo konserwatywny, nie sądzę, aby sytuacja uległa dużej zmianie”.
„Zmiany, które zaobserwowaliśmy na przestrzeni historii, nastąpiły, gdy Republikanie mianowali pracownika akademickiego” – dodał Hay. „W tym miejscu widać radykalne zmiany”.
Jednak ogólnie rzecz biorąc, powiedział, niewiele zmieni się na froncie antymonopolowym pod rządami drugiej administracji Trumpa.
„Gdybym zatem miał bardzo zdecydowane poglądy na temat przepisów antymonopolowych, mógłbym spać spokojnie, niezależnie od tego, kto zostanie powołany” – powiedział Hay. „Ponieważ jest to system obejmujący prawa, sądy i ludzi, większość ludzi i większość sądów, a większość przepisów się nie zmieni”.
Republikanie w przeszłości byli „bardziej skłonni do fuzji”
Hay powiedział, że spodziewa się, że „pod rządami Trumpa zaproponowanych zostanie więcej dużych fuzji”, a Dan Romanoff, starszy analityk ds. badań akcji w Morningstar, zasugerował, że Trump jest mniej skłonny sprzeciwiać się większym transakcjom.
Bardziej agresywne wytyczne dotyczące fuzji zostały wprowadzone za czasów prezydenta Joe Bidena w 2023 r.; Hay powiedział, że teraz, za Trumpa, „oni odejdą i zostaną zastąpieni”.
Mimo to, powiedział, nowe wytyczne nie będą miały dużego wpływu na największe firmy technologiczne.
Anna Rathbun, dyrektor ds. inwestycji w CBIZ, powiedziała BI, że aktywność w zakresie fuzji i przejęć była przez ostatnie dwa lata niska z powodu niskich stóp procentowych, a nie z powodu antagonistycznej postawy administracji Bidena.
A pogląd, że Republikanie są bardziej przyjaźni biznesowi, może wynikać z „pamięci krótkotrwałej” – stwierdziła, zauważając, że pierwsza administracja Trumpa pozwała zablokować fuzję AT&T i Time Warner.
Chociaż administrację republikańską uważa się zwykle za bardziej przyjazną biznesowi, Walton stwierdził, że pod rządami Trumpa może to nie być takie proste.
„Może narastać i słabnąć w zależności od nastroju miesiąca, jeśli chodzi o to, na czym jego administracja chce się skupić lub na kim chce skorzystać” – powiedział.
Ograniczanie wiz H1-B może zaszkodzić przewadze konkurencyjnej Ameryki
Trump uczynił szeroko zakrojony atak na imigrację centralnym punktem swojej kampanii w 2024 r. – a teraz, gdy wygrał wybory, może to mieć wpływ na sektor technologii z niedoborami kadrowymi polegając na wizach H1-B w obliczu szalejących wojen o zatrudnianie AI.
Rathbun powiedział BI, że obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego – w związku z dwiema obecnymi wojnami – są zupełnie inne niż wtedy, gdy Trump chciał ograniczyć loty H1-B podczas swojej pierwszej kadencji. Ale jednocześnie „mamy niedobór pracowników” – dodała.
Istnieją obawy, że jeśli H1-B zostaną ograniczone pod rządami drugiej administracji Trumpa, Stany Zjednoczone mogą stracić swoją przewagę konkurencyjną na arenie światowej.
„Nie należy zakazywać eksportu chipsów, a następnie całkowicie eksportować utalentowanej siły roboczej” – powiedział Rathbun. – To nie ma sensu.
James Brundage, lider globalnego i amerykańskiego sektora technologicznego EY, powiedział, że w nadchodzących latach każda firma polegająca na zatrudnianiu pracowników za granicą stanie przed wyzwaniami.
Powiedział, że dyrektorzy generalni trzech największych firm na świecie są imigrantami, dodając, że choć Stany Zjednoczone przez dziesięciolecia budowały przewagę technologiczną, „można zobaczyć, jak może to spowolnić”.
A w miarę jak sprzedawcy detaliczni, tacy jak Walmart i Target, w coraz większym stopniu opierają się na technologii, rozprawienie się z wysoko wykwalifikowanymi talentami imigrantów może skomplikować ich działalność, twierdzą Saunders i Walton.
Niektórzy uważają, że Trump może nie kontynuować swojej retoryki, gdy obejmie urząd w styczniu.
Valerie Wirtschafter, pracownik działu polityki zagranicznej, sztucznej inteligencji i technologii wschodzących Brookings Institution, powiedziała BI, że według niej administracja Trumpa priorytetowo potraktuje przywództwo USA i „utrzymanie tej przewagi za wszelką cenę”.
Dodała, że jeśli sprowadzanie talentów za pośrednictwem wiz H1-B utrzyma konkurencyjność Stanów Zjednoczonych, nawet jeśli jest to sprzeczne z obietnicami Trumpa z kampanii, „znajdą sposób, aby pogodzić lub zignorować niektóre z tych obietnic kampanii”.
Przysięga Trumpa, że unieważni rozkaz Bidena dotyczący sztucznej inteligencji, może być „obosieczna”
Trump nie podał wielu konkretnych szczegółów na temat polityki dotyczącej sztucznej inteligencji, jaką miałby realizować – chociaż to zrobił nazwać tę technologię „bardzo niebezpieczną” po opublikowaniu czegoś, co wyglądało na wygenerowane przez sztuczną inteligencję obrazy „Swifties for Trump”.
„Nasz instynkt podpowiada nam, że Trump byłby bardziej bezstronny, a Harris bardziej zaangażowany” – powiedziała Romanoff o regulacjach dotyczących sztucznej inteligencji.
Jedna rzecz, którą Trump obiecał, to to unieważnić zarządzenie Bidena dotyczące sztucznej inteligencjiktóry określa zasady dotyczące zarządzania sztuczną inteligencją, promowania konkurencji i reagowania na zagrożenia związane ze sztuczną inteligencją. Trump powiedział, że zarządzenie stanowi wyzwanie dla wolności słowa.
Wirtschafter powiedział BI, że uchylenie zarządzenia Bidena byłoby mieszanką dla firm technologicznych.
„Myślę, że w pewnym sensie jest to obosieczne, ponieważ mniej przepisów, mniej sprawozdawczości i mniej biurokratycznych przeszkód do przeskoczenia, to wszystko dobrze i świetnie” – powiedział Wirtschafter.
Dodała jednak, że uchylenie zamówienia może również być „nieco niepokojące” i dodała: „Niektóre z tych firm rzeczywiście chcą jakiegoś planu działania dla tej technologii, a im bardziej będzie ona zharmonizowana, tym lepiej”.