Richard Christiansen, założyciel Flamingo Estate

„Chodzi o wprowadzenie kultury do ogrodnictwa” – wyjaśnia Richard Christiansen, czarujący założyciel Flamingo Estate, który jest zajęty układaniem swoich kóz do snu, gdy dzwonię do niego na nasz wywiad.

Siedzi pod swoim ulubionym drzewem glicynii na podwórku swojego domu w dzielnicy Highland Park w Los Angeles, trzyhektarowej prywatnej posiadłości z magicznym ogrodem i szykownym, różowym domem w stylu hiszpańskim. Wiedział, że odegra on dużą rolę w jego życiu, gdy tylko go zobaczył.

„Byłam na sesji zdjęciowej w Los Angeles i w końcu spotkałam starego mężczyznę, który mieszkał w tym domu przez 65 lat. Miał 85 lat i w swojej jedwabnej szacie oprowadzał mnie po ogrodzie. Dom, w którym kręcono filmy porno, był w całkowitej ruinie, mimo że znajdował się na przedmieściach. Świat o tym zapomniał i wołał, żeby ktoś go przywrócił. Zrobiłem z niego wygaszacz ekranu i postanowiłem w nim żyć” – wspomina.

Posiadłość Flamingów

W tym czasie Christiansen był u szczytu swojej kariery. Syn rolników opuścił rodzinną Australię w wieku 16 lat, aby studiować prawo w Londynie, zanim dołączył do świata kreatywnego. W wieku 28 lat otworzył własną, odnoszącą sukcesy agencję reklamową z biurami w miastach na całym świecie, w tym w Nowym Jorku i Hongkongu.

Miał już prawie 40 lat, gdy w końcu kupił dom i rozpoczął intensywny remont, który zmusił go do ponownego przemyślenia swojego życia i priorytetów.

„Moja firma prosperowała dobrze, ale nie radziłam sobie z tymi ważnymi, ukrytymi wskaźnikami – odżywianiem, zdrowiem i osobistą radością. lunatykowałem. Pomyślałem tylko, jak się z tego wydostać i co mam zrobić?” on mówi.

Produkty Flamingo Estate

„Co zabawne, spacerowałem ulicą Hollywood Road (w Hongkongu) z przyjacielem, kiedy rozmawialiśmy o pomyśle stworzenia marki związanej z naturą. Chociaż nie byłem pewien, jak zacząć, poczułem w sobie ryk. Zawsze żartuję, że to było Julia i Julia historia: przywracając życie domowi i jego ogrodowi, ja także odzyskałam życie”.

Koła zaczęły się kręcić, gdy poznał miejscową farmerkę, która miała problemy ze sprzedażą swoich produktów z powodu blokady pandemicznej. Postanowił jej pomóc, sprzedając pudełka z warzywami w księgarni, którą prowadził.

Tydzień po tygodniu sprzedawali coraz więcej głodnym klientom, w tym sieci kreatywnych artystów i hipsterów Christiansena, którzy wciąż rozpowszechniali tę informację. Nie trwało długo, zanim najlepsi rolnicy w regionie zaczęli pukać do jego drzwi, przynosząc ze sobą różnorodne składniki, w tym oliwki, szałwię i lawendę.

Ogród warzywny w Flamingo Estate w Los Angeles

„Ten wspaniały rolnik przyszedł do mnie z najlepszymi oliwkami w Ameryce, ale ja już miałam oliwę z oliwek, więc zamiast tego zrobiliśmy mydło. Tak przypadkowo weszliśmy do branży kosmetycznej” – mówi Christiansen, który nazwał markę na cześć swojego ukochanego domu.

„Jeden rolnik przedstawił nas innym rolnikom i sieć po prostu się powiększyła. Mamy teraz dostawców na całym świecie, w tym w Nowej Zelandii, Australii, Europie, Meksyku, a nawet w Japonii i Indiach. Gdy osiągnęliśmy masę krytyczną, nie wystarczyło, żebyśmy czerpali tylko z lokalnych gospodarstw”.

To, co zaczęło się od pudełek z produktami, przekształciło się w markę samoopieki, która promuje dobre samopoczucie botaniczne. Dziś Flamingo Estate współpracuje z ponad 125 gospodarstwami rolnymi i oferuje około 150 produktów, w tym mikstury do kąpieli i ciała, kwiaty, olejki, miód, świece, pieczywo, środki do dezynfekcji rąk, a nawet wino różowe (Christiansen twierdzi, że nie pije niczego innego).

Oliwa z oliwek Flamingo Estate

Jego innowacyjne współprace i sprytne inicjatywy marketingowe – zaprasza gwiazdy i szefów kuchni do swojego domu, aby wypróbowali przepisy z wykorzystaniem produktów, podczas gdy wszystkie zdjęcia są robione w jego domu zaprojektowanym przez Studio KO – również przyczyniły się do szybkiego sukcesu marki. Firma osiąga obecnie sprzedaż na poziomie około 20 milionów dolarów rocznie.

„Czasami ludzie są zdezorientowani i pytają, czy jesteśmy marką spożywczą, czy marką wellness. Postrzegam nas jako markę zaopatrzeniową lub markę składników. Dla mnie Matka Natura to ostatni wielki luksusowy dom” – mówi.

„Nie przychodźcie (do nas), jeśli chcecie nowoczesności lub innowacji, ponieważ robimy najstarszą rzecz na świecie, o której wszyscy zapomnieli. Skalujemy niedobór”.

Mydła Flamingo Estate

Christiansen ma wiele w zanadrzu na nadchodzący rok. Oprócz wprowadzenia linii kosmetyków, ma nadchodzącą współpracę z włoskim projektantem Gaetano Pesce. Zamierza również zaopatrywać świat gościnności poprzez projekt z Rosewood Hotels w Meksyku, w ramach którego zaoferuje niestandardową linię produktów wykorzystujących lokalne składniki.

Wyda także swoją pierwszą książkę, którą opisuje jako po części manifest, po części biografię. Każdy rozdział będzie poświęcony innej roślinie, w tym jego ukochanej glicynii, po czym nastąpi wywiad z osobą, która jego zdaniem uosabia cechy tej rośliny.

Dom Richarda Christiansena, Flamingo Estate w Los Angeles

„To połączenie ludzi, których podziwiam – czy to Jane Fonda, Jane Goodall czy Martha Stewart, czy też obrońca środowiska na Hawajach, czy rolnik, z którym pracowaliśmy w Meksyku. Niektórzy są bardzo sławni, niektórzy bardzo bogaci, niektórzy bardzo prości, ale zadziwiające jest, jak podobne są ich potrzeby i pragnienia. To prawda dla nas wszystkich” – mówi.

„W miarę jak zagłębiamy się w sztuczną inteligencję i upijamy się wydajnością, naprawdę wierzę, że to, co nas wszystkich uratuje, to powrót do natury. To, czego świat potrzebuje teraz, to więcej rolników i ogrodników.

„Dobre życie zaczyna się od dobrego posiłku, dobrych przyjaciół i przyjemności natury. To nie jest fizyka jądrowa”.

źródło