Co sprawia, że „Miasto na krawędzi wieczności” jest najlepszym odcinkiem Star Trek?
Oryginalna seria „Star Trek” jest ikoniczna z wielu powodów, ale wiek nie zawsze równa się popularności. (Na przykład istnieje sześć odcinków „Star Trek: Następne pokolenie”, które uzyskały ocenę 9,0 na IMDb i dodały kilka znanych twarzy do listy postaci ze „Stark Trek”). W oryginalnej serii jest raczej kilka wyróżniających się części . Czy. I wiele innych przeciętnych, z ogromnym potencjałem, przygotowujących grunt pod nadchodzące dobre czasy.
W przypadku „Miasta na krawędzi wieczności” odcinek ten przewyższa resztę oryginalnej serii niezwykłą historią i tragicznym zakończeniem. Odcinek przedstawia Kirka i Spocka podczas ich podróży na powierzchnię tajemniczej planety i przez świadomy portal na Ziemię z lat 30. XX wieku podczas Wielkiego Kryzysu, aby uratować przedawkowanego i chwilowo niezrównoważonego psychicznie doktora McCoya (DeForest Kelly) – znanego również jako Bones –. Obecność McCoya w przeszłości wymazuje istnienie USS Enterprise w przyszłości, pozostawiając ratownikom powstrzymanie go i powrót do przyszłości, zanim pogorszy przeszłość.
Tymczasem Kirk zakochuje się w siostrze Edith Keeler (Joan Collins), ale zdaje sobie sprawę, że Keeler musi umrzeć, jeśli chcemy zachować przyszłość. Co gorsza, musiała odegrać rolę w jego śmierci, w tym stać z boku i patrzeć, jak zostaje potrącony przez przejeżdżający pojazd. Przygnębiony, zmartwiony wewnętrznie Kirk wraca do przyszłości, kiedy wszystko zostaje przywrócone, a zwiad opuszcza planetę. Ostatnie słowa kapitana mrożą krew w żyłach: „Wynośmy się stąd”.
To futurystyczna opowieść oparta na przeszłości, która wpływa na widza w teraźniejszości. Nic dziwnego, że tak utknął w Trekkies.