Amerykańscy politycy nie są przygotowani na rewolucję sztucznej inteligencji.  To złe dla gospodarki

Wersja tej historii po raz pierwszy pojawiła się w biuletynie „Before the Bell” CNN Business. Nie jesteś subskrybentem? Możesz się zapisać tutaj. Wersję audio biuletynu można odsłuchać klikając w ten sam link.


Nowy Jork
CNN

Czy się to komuś podoba, czy nie, większość liderów biznesu, analityków i ekonomistów zgadza się, że sztuczna inteligencja odegra niebagatelną rolę w kształtowaniu przyszłości amerykańskiej gospodarki.

Następne kilka lat będzie miało kluczowe znaczenie dla określenia kształtu rewolucji sztucznej inteligencji, a ekonomista i były dziekan Columbia Business School Glenn Hubbard obawia się, że Stany Zjednoczone nie są gotowe zaakceptować towarzyszących jej zakłóceń.

Zanim The Bell rozmawiał z Hubbardem o tym, co uważa za coraz bardziej niebezpieczny problem, który może zahamować wzrost gospodarczy na nadchodzące lata.

Ten wywiad został zredagowany pod kątem długości i przejrzystości.

Dlaczego jest to właściwy moment, aby ponownie skoncentrować się na sztucznej inteligencji i wzroście gospodarczym?

Rozwój jest zawsze właściwą odpowiedzią. Wszystko, co chcemy zrobić jako społeczeństwo – jeśli chcemy walczyć ze zmianami klimatycznymi, jeśli chcemy odbudować naszą armię, chcemy kształcić i szkolić ludzi – to wszystko ma na celu wzrost gospodarczy. Dlaczego więc politycy o tym nie mówią? Wyobraź sobie, że mam w dłoni monetę. Strona głowy to wzrost i wszyscy uważamy, że to wspaniale. Ale tylna część to zakłócenia. Ekonomiści uważają, że nie można osiągnąć wzrostu bez zakłóceń. A ponieważ nasza klasa polityczna nie wie, jak sobie poradzić z zakłóceniami, przestali mówić o wzroście.

Lepszym pomysłem mogłoby być radzenie sobie z zakłóceniami — faktycznie pomaganie ludziom w szkoleniu, zdobywaniu wiedzy, pomaganie społecznościom, a mimo to to zniknęło z ekranu radaru. To, że jesteśmy zainteresowani wzrostem, nie jest zaskoczeniem. Wielką niespodzianką jest to, dlaczego o tym nie rozmawiamy. Myślę, że odpowiedź jest taka, że ​​politykom jest to po prostu trudne.

Kiedy mówisz o zakłóceniach, czy masz na myśli utratę miejsc pracy, która nastąpi w wyniku szerszego wykorzystania sztucznej inteligencji?

Pomyśl o dwóch falach. W ciągu ostatnich trzech lub czterech dekad zmiany technologiczne i pewna globalizacja spowodowały powolne zakłócenia na rynku pracy i społecznościach w całym kraju. Spójrzmy teraz na sztuczną inteligencję, będziemy mieli takie same zakłócenia, z tą różnicą, że będą znacznie szybsze. Mówimy o pięciu latach, a nie 30. A jeśli nie poradzilibyśmy sobie nawet z powolnym, 30-letnim procesem, jak zrobimy to w pięć? Naprawdę musimy ponownie przemyśleć, w jaki sposób zarządzamy zmianami. Ponieważ oczywiście chcemy zmiany w AI. Pytanie brzmi: jak pomóc ludziom sobie poradzić?

Główni dyrektorzy generalni już mówią o tym, jak wdrażają sztuczną inteligencję w swoich firmach. Czy naprawdę potrzebujemy pomocy i interwencji rządu?

Myślę, że wymaga to pomocy rządu, ponieważ firmy z pewnością zrobią to, co leży w ich własnym interesie, czyli zwiększą wydajność lub wykorzystają sztuczną inteligencję do zrewolucjonizowania procesów, ale to nie ja, jako firma, mam obowiązek przygotować moich pracowników na inny rodzaj wyzwań. stanowisko. To po prostu nie mój interes.

Zatem potrzebna jest polityka publiczna. Myślę, że to proste i w pewnym sensie wiemy, jak to zrobić. To uzbrajanie lokalnych szkół wyższych, to partnerstwa publiczno-prywatne pomiędzy przedsiębiorstwami i uczelniami lokalnymi. To nie tak, że nie wiemy, co robić, ale musimy to zrobić. I oczywiście nie będzie to też darmowe, rząd musiałby na to wydać trochę pieniędzy.

Wiele osób twierdziłoby, że wprowadzone przez administrację Bidena ustawy CHIPS i ustawa o ograniczaniu inflacji zrobiły wiele, aby zwiększyć wydatki i pobudzić wzrost gospodarczy…

Poszedłbym wyżej i niżej. Prawdziwą rolą rządu jest masowe wsparcie badań podstawowych, które mogą doprowadzić do powstania następnej generacji chipów. Pytanie nie dotyczy dzisiaj, tak naprawdę dotyczy jutra. Zdecydowanie przeznaczamy zbyt mało środków na badania i rozwój, a badania są o wiele lepsze niż wypisywanie czeków firmom, które już mają dużo pieniędzy.

Musimy także zająć się kwestiami, które naszym zdaniem mają kluczowe znaczenie dla obronności narodowej i chronić te rzeczy. Ale nie mamy wystarczająco dużej książeczki czekowej, aby sfinansować wszystko, to nie będzie droga do ożywienia gospodarczego. Musimy więc albo pójść w górę i wesprzeć badania, albo zejść na dół i spróbować znaleźć wąskie kieszenie na dotacje. Zarówno ustawa CHIPS, jak i ustawa o ograniczaniu inflacji mają dobre nagłówki i wskazówki, ale poniżej jest mnóstwo marnotrawstwa.

Inflacja nadal utrzymuje się powyżej celu Rezerwy Federalnej wynoszącego 2%. Czy nadanie priorytetu wzrostowi gospodarczemu nie zaostrzyłoby problemu?

Większość tego, co sugeruję, nie będzie ogromnym bodźcem popytowym. Chodzi bardziej o produktywność po stronie podaży, więc nie stanowi to większego problemu. Ale nadal jest tak, że nie chce się dalej powiększać deficytu. Decydenci musieliby dokonać wyboru: podnieść część podatków lub obciąć inne wydatki.

Masowa podwyżka podatków raczej nie nastąpi w roku wyborczym…

Tak, nie spodziewam się, że jakikolwiek kandydat to teraz zasugeruje. Ale to naprawdę problem arytmetyczny. Spłaty długu publicznego, który kilka lat temu w zasadzie wynosił zero, są obecnie tak duże, jak wydatki na obronę. Dlatego naprawdę musimy to przemyśleć, a następny prezydent będzie musiał sobie z tym poradzić. Być może nie prowadzi w tej sprawie kampanii, ale kimkolwiek jest, będzie musiał coś z tym zrobić.

W jaki sposób odwrócenie uwagi od wzrostu gospodarczego szkodzi perspektywom gospodarczym Amerykanów?

Spowolni to wzrost produktywności. Generatywna sztuczna inteligencja będzie prawdopodobnie największym czynnikiem wzrostu produktywności w ciągu następnej dekady lub dwóch, nie tyle dlatego, że zastępuje miejsca pracy, ale zwiększa produktywność człowieka. Oznacza to jednak również, że musimy być gotowi tolerować fakt, że niektóre firmy upadną, niektórzy stracą pracę, a inne staną się bardzo duże. Czy jesteśmy gotowi zrobić to wszystko? Powiedziałbym dobrze, ale nie jestem pewien, czy nasz proces polityczny jest skłonny to zrobić.

Jakie będą długoterminowe konsekwencje kontynuacji obecnego trendu?

Poparcie społeczne dla naszego systemu słabnie i to już od jakiegoś czasu. Istnieje wiele społeczności i wiele grup jednostek, które tak naprawdę nie czują, że współczesny kapitalizm dobrze im służy. Im dłużej to odpuścimy, naprawdę ryzykujemy zabiciem złotej gęsi.

Nawet nie rozumiem, dlaczego miałoby to być niepopularne. Gdybym powiedział: „Będę miał grant blokowy dla społeczności. Zamierzam wspierać lokalne uczelnie”. Dlaczego to jest złe? Jeśli jestem gubernatorem, podoba mi się to. Jeśli jestem burmistrzem, podoba mi się to. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie możemy tego zrobić.

źródło