- Annie Korzen i jej mąż Benni Korzen są małżeństwem od 60 lat.
- Annie Korzen stwierdziła, że jedzą różne obiady, ponieważ jedzenie tego samego jedzenia jest dla nich „poświęceniem”.
- Wpisuje się to w trend odrzucania norm małżeńskich, od tego, co jedzą, po niemonogamię.
Ten jak powiedziano esej powstał na podstawie rozmowy z Annie Korzen, 85-letnią aktorką, pisarką i wpływową osobą zajmującą się mediami społecznościowymi mieszkającą w Los Angeles, a także autorką „Księgi Annie”. Wywiad został zredagowany pod kątem długości i przejrzystości.
Mój mąż i ja tak naprawdę pochodzimy z dwóch różne kultury. Dorastałem w żydowskiej kulturze miejskiej Nowego Jorku, podczas gdy Benni pochodzi z Danii.
Poznaliśmy się w lutym 1964 r. o godz randka w ciemno i pobraliśmy się w kwietniu tego roku. Zawsze powtarzam, że wyszłam za nieznajomego i mimo upływu 60 lat wciąż się poznajemy. Małżeństwo to coś, czego się uczysz, a każde małżeństwo wymaga pewnego rodzaju kompromisu.
Benni jest producentem filmowym i artystą, a ja aktorem i przypadkowym influencerem. Ciągle zatrzymują mnie na ulicy, co jest dla mnie zabawne, bo jestem dziwką zwracającą uwagę, a posiadanie platformy doprowadziło do podpisania kontraktu na książkę.
Moi obserwatorzy na TikToku są naprawdę zainteresowani tym, co Benni i ja jemy na obiad, ponieważ jemy różne potrawy, co moim zdaniem jest niezwykłe.
Kiedy my pierwszy się ożeniłpróbowaliśmy jeść te same posiłki. Ale zdaliśmy sobie sprawę, że jedno z nas zawsze było sfrustrowane i jadło jedzenie, którego tak naprawdę nie chciało.
Moją ulubioną kuchnią jest kuchnia włoska, uwielbiam też kuchnię chińską, tajską, indyjską i wietnamską. Lubię wszystko, co łączy słodko-kwaśne smaki oraz delikatne i ciekawe przyprawy.
Benni je, moim zdaniem, bardzo mdłe potrawy, pochodzące z kuchni duńskiej. Jego ulubiony obiad to chleb, ser, kiełbasa, śledź i pasztet z wątróbki. W moim przypadku mogłabym zjeść to na śniadanie do kawy.
Czasami jemy te same produkty, aby uniknąć marnotrawstwa
Nauczyłam się jeść wiele duńskich specjałów, które Amerykanie uważają za bardzo dziwne – np. smażonego węgorza czy wędzoną wątróbkę dorsza – a duńskie jedzenie nie jest mi obce. Jest bardzo podobne do jedzenia rosyjskich żydowskich imigrantów, z którym dorastałem w Bronksie.
Ale jakoś z tego wyrosłam. Lubię to od czasu do czasu, ale nie jako stała dieta jak Benni, zwłaszcza że dużo jest zimnych i potrzebuję gorącego posiłku w nocy.
Czasami jemy sobie nawzajem jedzenie, ale kiedy to robimy, jest to niewielkie poświęcenie. Robimy to w ramach naszego partnerstwa lub ze względów praktycznych, np. ograniczania marnowania żywności. Jedzenie każdego wieczoru innego jedzenia jest mało praktyczne i tego nie lubię marnować jedzenieze względów finansowych i ekologicznych.
Dzięki temu jesteśmy zdrowi i szczęśliwi
Powiedziałbym, że moja dieta jest zdrowsza, ponieważ Benni je więcej mięsa. I cały czas je ser, dużo więcej niż powinien.
Ale staramy się jeść zdrowa dieta. Nigdy nie jemy bez sałatki lub jakiegoś dania warzywnego, a naszą przekąską i deserem są zawsze owoce.
Nie powiedziałabym, że jedzenie różnych obiadów jest dużym problemem w naszym małżeństwie. To po prostu coś, czego nauczyliśmy się robić, abyśmy oboje byli szczęśliwi. Małżeństwo polega na kompromisie, a to jest lepsze niż ciągłe zmuszanie do jedzenia cudzego.
Nie chcesz poślubić klona ani swojej kopii, to byłoby przerażające. Benni i ja różnimy się pod wieloma względami, nie tylko pod względem jedzenia. On jest rannym człowiekiem, ja jestem nocnym człowiekiem. Jestem bardzo wrażliwa na temperaturę, ale on nie.
Bycie żoną Duńczyka było wyzwaniem, ale jestem też bardzo zadowolona. Nie widzę niczego złego w byciu innym. Dzięki temu dostrzegł we mnie pisarza, kiedy ja tego w sobie nie widziałam, i dzięki temu uczymy się od siebie nawzajem.