Samoańska wioska przygotowuje się na powitanie króla Karola, ale obawia się niepewnej przyszłości swojej rafy

Siumu, Samoa — Pod czystym niebem we wtorek, wkrótce po wschodzie słońca, w nadmorskiej wiosce rybackiej Siumu na Samoa, kilkunastu mężczyzn i dzieci przygotowywało swoje małe łódki na dzień na morzu. Ale pod wodą, milę od wybrzeża, a zatopiony okręt marynarki wojennej Nowej Zelandii zmusza ich do podróżowania na większe odległości w celu łowienia ryb niż dotychczas i niepokoi wielu mieszkańców okolicy o przyszłość.

Wioska ozdobiona flagami Samoa i Wielkiej Brytanii tętni życiem w przygotowaniach na przyjęcie króla Karola III i królowej Camilli kiedy w środę przybędą członkowie rodziny królewskiej na dwuletnie spotkanie przywódców z 56 krajów Wspólnoty Narodów. Jest to pierwszy przypadek zorganizowania wydarzenia przez wyspiarski kraj Pacyfiku.

Ale Siumu był już zajęty. Urzędnicy Nowej Zelandii i Samoa od tygodni pracują wzdłuż mil pobliskiego wybrzeża, aby monitorować i eliminować szkody w środowisku spowodowane zatonięciem HMNZS Manawanui, który osiadł na rafie, zapalił się i zatonął na początku tego miesiąca.

75 osób znajdujących się na pokładzie specjalistycznego statku do nurkowania i hydrografiki – jednego z dziewięciu statków marynarki wojennej Nowej Zelandii – zostało bezpiecznie ewakuowanych.

Wczesny obawa przed katastrofalnym wyciekiem paliwa zostały później uchylone przez urzędników, którzy stwierdzili, że ropa nie wyciekła ze statku podczas zatonięcia. Jednak wielu mieszkańców Siumu i okolicznych wiosek martwi się, że uszkodzenie rafy spowodowane przez wrak zagraża ich przetrwaniu w dłuższej perspektywie.

„Nie wiem, kiedy znowu będzie dobrze i (wróci) do normalności” – powiedziała Netina Malae, która tymczasowo zamknęła swój mały ośrodek w pobliskiej Tafitoala. Kolorowe fale, czyli chaty stojące wzdłuż plaży, są puste.

Działania naprawcze na rafie skupiły się na usunięciu trzech dużych kontenerów pozostawionych po zatonięciu, z których jeden był wypełniony żywnością. Armia Nowej Zelandii miała nadzieję we wtorek wynieść na brzeg ostatnią, pustą i uszkodzoną łódź, chociaż wiatr i pływy utrudniały im wysiłki.

Tymczasem rybacy, którzy kiedyś spędzali dni w miejscu, gdzie zatonęła łódź, muszą mierzyć się z dłuższymi i droższymi wyprawami – powiedzieli The Associated Press.

„Podwoiliśmy ilość benzyny, aby móc popłynąć daleko w poszukiwaniu ryb” – powiedział Faalogo Afereti Taliulu, cytując radę rządu Samoa, zgodnie z którą nie należy jeść owoców morza z okolic zatopionego statku. „Dlatego właśnie to nas martwi. Ma to na nas wpływ finansowy.”

Taliulu i inni z wioski na Upolu, największej wyspie Samoa, łowią głównie tuńczyka. To ich największa branża i sprawa rodzinna.

Jego kuzynka, Taula Fagatuai, powiedziała, że ​​prądy i pływy oznaczały, że rybacy nie byli pewni, czy owoce morza, które łowili poza obszarem wykluczenia, są bezpieczne do spożycia. Nie jest jeszcze jasne, co dzieje się z delikatnym ekosystemem morskim wokół statku, jego łańcuchem kotwicznym i kontenerami transportowymi.

„Ta łódź zniszczy naszą rafę” – powiedział Fagatuai.

Niektórzy w Siumu i okolicznych wioskach wzywają rząd Nowej Zelandii do wypłaty odszkodowania za utracone dochody, ale szybkie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. The przyczyna zatonięcia statku nie jest znana powołano także sąd śledczy w celu zbadania tego epizodu.

Inną kwestią sporną jest ilość paliwa wyciekającego ze statku. Minister obrony Nowej Zelandii Judith Collins powiedziała w zeszłym tygodniu, że resztkowa „strużka” oleju napędowego ze statku szybko odparowuje z powierzchni oceanu. Powiedziała, że ​​ilość paliwa, która rozlała się do oceanu, była mniejsza niż zgłosili samoańscy urzędnicy, a większość ładunku, jaki przewoził statek, spłonęła w pożarze.

Premier Samoa Fiame Naomi Mata'afa zapewniła w zeszłym tygodniu reporterów, że „nie ma dowodów na jakiekolwiek wycieki” z głównych zbiorników statku.

Nie jest jednak jasne, ile oleju napędowego wypłynęło z zatoniętego statku, powiedział we wtorek AP komandor Andrew Brown, starszy przedstawiciel narodowy armii Nowej Zelandii na Samoa. Dodał, że priorytetem jest odzyskanie pozostałego paliwa z zatopionego statku.

Nie ma jeszcze planów podniesienia statku z miejsca spoczynku.

Urzędnicy monitorują linię brzegową, połysk oleju napędowego na powierzchni wody i jego ruch w prądach, powiedział Brown.

Urzędnicy z obu krajów powiedzieli, że nie ma widocznych uszkodzeń plaż ani dzikiej przyrody Samoa. Ale niektórzy mieszkańcy okolicznych wiosek, którzy twierdzą, że widzieli olej w wodzie pokrywający ludzi lub ryby, nie są uspokojeni.

„Moje dzieci pojechały do ​​miejsca, w którym surfują. A kiedy wrócili, powiedzieli, że wszędzie jest ropa” – powiedział Malae. „A potem dotknąłem ich ciał – śliskich od oleju. Jestem więc pewien, że ten olej tam był.”

Do katastrofy doszło, gdy Samoa przygotowywało się do przyjęcia brytyjskiej rodziny królewskiej – która zatrzyma się w kurorcie w pobliżu wioski rybackiej Siumu – i innych światowych przywódców na posiedzeniu szefów rządów Wspólnoty Narodów. Spotkania przywódców społeczeństwa obywatelskiego już się rozpoczęły, a oficjalną ceremonię otwarcia zaplanowano na piątek.

Jednak niepewność co do zatopionego statku szkodzi turystyce podczas wydarzenia. Malae zwykle zabiera gości w morze na wyprawy wędkarskie, surfingowe lub na obserwację żółwi. Teraz, jak stwierdziła, „wszystko się skończyło”.

___

Graham-McLay doniósł z Wellington w Nowej Zelandii.

źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here