Na długo przed Nano Ratan Tata kierował sukcesem Indici

Ratan Tata stoi obok zmodyfikowanej przez firmę wersji „Indica”, która została po raz pierwszy wprowadzona na rynek w grudniu 1998 roku. Plik | Źródło zdjęcia: S. Subramanium

W połowie lat 90. 26. i 27. piętro World Trade Center (WTC) podczas Cuffe Parade w Bombaju tętniło życiem. Siedziba Telco (jak wówczas nazywano Tata Motors) zmagała się z transformacją nie tylko bastionu w segmencie ciężkich pojazdów użytkowych, ale także aspirującej firmy sprzedającej samochody.

Na rynku dostępne były już marki Tata Estate, Sierra i Sumo. Ostatnia z wymienionych marek bezkonkurencyjnie zwyciężyła, a linie produkcyjne w fabrykach w Pune zostały w pośpiechu udoskonalone, aby sprostać nadmiernemu popytowi. Był to także czas, kiedy zarząd chciał oddzielić dealerów, ponieważ konsument kupujący ciężarówki jest oczywiście inny niż ten, który interesuje się samochodami.

Doczesne szczątki Ratana Taty przechowywane na trawnikach NCPA: aktualizacje NA ŻYWO

Nad zmianą czuwał jeden człowiek, Ratan Tata, który również był wówczas w równym stopniu zajęty swoim wielkim pomysłem: Indicą. Jego ówczesne marzenie o samochodzie opierało się na jednym głównym temacie – wielkości Ambasadora w cenie Maruti 800.

Był to etap, w którym Telco, oprócz wybierania najzdolniejszych absolwentów studiów MBA z instytutów zarządzania w całym kraju, rozpoczęło także program staży oficerskich (OT), w ramach którego rekrutowani byli absolwenci kierunków ścisłych, handlowych i humanistycznych wiodących uczelni. Wielu z tych stażystów oficerskich miało gwiazdy w oczach, gdy gromadzili się do WTC, stali w kolejce i zatrzymywali windę.

Był rok 1996 i czasami pan Tata przyłączał się do kolejki i, jak to typowe dla tego mężczyzny, nie było żadnego zamieszania, podczas gdy w kabinie na górze zapadała cisza wynikająca z szacunku. Machał do recepcjonistki Parsi i szedł na spotkanie. Czasami, jeśli spieszył się do Bombay House, siedziby Tata w pobliżu Fontanny Flory, zamawiał zwykłą taksówkę, obrać kapustę jak to nazywają Bombaj gwara.

Nawet wtedy znajdował czas, aby pogłaskać bezdomnego psa i nie było zaskoczeniem, że najlepszy przyjaciel człowieka był mile widziany w Bombay House. Pan Tata był człowiekiem o nieskończonym wdzięku i dla grupy stażystów oficerskich, borykających się z pierwszą pracą i tęsknotą za domem, jego obecność w pracy działała uspokajająco. Nawet jeśli praca trwała pięć dni, projekty i napięte terminy oznaczały, że nawet soboty przyciągały młodych ludzi do biur, przepychając się jak w pociągach podmiejskich, zanim wskoczyli do autobusu lub taksówki w kierunku Cuffe Parade.

Przeczytaj także | Życie i czasy Ratana Taty: oś czasu

Niektóre weekendy okazywały się wyjątkowe, ponieważ pan Tata był obecny na konferencji w ostatniej chwili. Stołówka, prowadzona przez Mangalorejczyka, była, co zrozumiałe, w połowie obsadzona i właśnie wtedy, gdy młoda grupa zastanawiała się, czy będzie dostępny lunch, rozeszła się wieść o rychłym bufecie. Do tego czasu pan Tata dyskretnie wypytywałby o liczbę osób w pracy i zamawiał lunch w pobliskiej eleganckiej restauracji. To była manna z nieba.

Empatia dla zwykłego człowieka zdefiniowała dziedzictwo Wielkiego Człowieka (jak o nim szeptano wśród młodzieży). Niezależnie od tego, czy chodziło o zapewnienie pożywienia weekendowym pracownikom, czy o Indicę, a znacznie później o Nano, pan Tata trzymał uszy przy ziemi. Niezwykle powściągliwy, na powitanie odpowiadał skinieniem głowy, półmachem ręki, półuśmiechem i basowym „cześć” i już go nie było. Kiedy w czwartek (10 października 2024 r.) Indie obudziły się w wiadomość o jego śmiercioznaczało to koniec kariery korporacyjnego lidera z kwintesencją ludzkiego dotyku.

(Pisarz był stażystą oficerskim w Telco (obecnie Tata Motors) w latach 1996–97)

źródło