Recenzja gry BioWare to trudne zadanie. Ma nieco inny balans niż inne gry i gracze oczekują – nie, żądają – pewnych rzeczy, którymi nie przejmują się, a nawet nie biorą pod uwagę w innych tytułach. Dlatego czuję się zmuszony przyznać Dragon Age: The Veilgard dwie osobne oceny: jedną, opartą na tym, jak dobra, zabawna i grywalna jest jako gra; A po drugie, jak satysfakcjonująca i przyjemna jest gra jako tytuł BioWare. Ponieważ raczej nie wchodzi to w grę, spróbuję podsumować tę opinię stwierdzeniem, że to prawdopodobnie całkiem niezła gra. kosztem To dobra gra Bioware.
Dragon Age: The Veilgard to najnowsza gra z jednej ze sztandarowych serii BioWare, na którą fani czekali niemal dekadę. Akcja rozgrywa się dziesięć lat po wydarzeniach z Inkwizycji, a tytułowa grupa postaci spotyka się pod przywództwem postaci gracza Rooka, aby powstrzymać Solasa, towarzysza z poprzedniej gry, który planował zniszczenie świata. Jednak ich wysiłki, aby go powstrzymać, nieumyślnie prowadzą do znacznie większego zła, które Rook i jego kompania muszą sprowadzić na Thedas, próbując je powstrzymać.
Kiedy miałem okazję obejrzeć grę, usłyszałem, jak kilku programistów opowiadało o rozwoju Veilgarda i tym, na czym chcieli się skupić podczas jego tworzenia. Wszyscy nie tylko nieugięcie twierdzili, że Veilgard „powróci do korzeni BioWare”, ale także mieli szczerą nadzieję, że wskrzesi to nadszarpniętą reputację studia. Po mieszanym przyjęciu Mass Effect Andromeda i całkowitej porażce Anthem, BioWare spadło z wysokiego piedestału, na którym utrzymywało się wielu graczy. Ale czy wystarczy jeden mecz, żeby to zmienić?
Teoretycznie nowa gra Dragon Age jest do tego idealnym kandydatem: poprzedni tytuł Inkwizycja jest najlepiej sprzedającym się tytułem wszech czasów BioWare. 12 milionów sprzedaży w ciągu całego życiaA The Veilguard znalazło się na liście 10 najlepiej sprzedających się gier Circany w USA w październiku, pomimo premiery pod koniec miesiąca. To powiedziawszy, analityk Circa, Matt Piscatella, powiedział w wywiadzie dla IGN, że gra miała „dobrą – ale nie świetną – premierę” i że „osiągnięcie poziomu sprzedaży Inkwizycji w całym okresie jej trwania będzie wymagało sporo wysiłku”.
Witamy ponownie w Thedas. Kto tu rządzi?
Zanim przejdę dalej, chciałbym wyjaśnić, że większość – prawie wszystkie – z poprzednich decyzji podjętych w innych tytułach z tej pełnej wyborów serii nie będzie miało znaczenia w Veilgard. To łagodny spoiler, ale dowiesz się tego zaraz po uruchomieniu gry i zobaczysz wszystkie trzy pytania, które gra zadaje w oparciu o wybory dokonane w Inkwizycji. Skłamałbym, gdybym powiedział – jako fan Dragon Age i ćpun wiedzy – nie jest to ani trochę rozczarowujące, gdy zdam sobie sprawę, że tak wiele wyborów dokonanych w ostatnich trzech grach ostatecznie prowadzi donikąd.
Ale jako recenzent gier i zwolennik branży szanuję za to BioWare. Jeśli się nad tym zastanowić, Veilgard w momencie startu kręci wieloma płytami. Ma na celu ożywienie marki, która była uśpiona przez 10 lat i udostępnienie jej nowym graczom. Ma na celu rozwinięcie historii trzech gier w sposób, który satysfakcjonuje i nagradza fanów, którzy czekali tak długo. To także gra, która ma „przywrócić BioWare” – a raczej ożywić znakomitą reputację studia. W jednej grze panuje duża presja, więc nie mogę powiedzieć, że naprawdę winię BioWare za zrzucenie trochę balastu.
Do licha, jest tu nawet pewnego rodzaju metafora – zarówno dotycząca antagonisty gry, jak i prawdziwego życia – mówiąca o braniu świata takim, jaki jest, a nie takim, jakim chciałbyś, żeby był. Nawiasem mówiąc, to nie moja decyzja – po prostu potwierdzam, jakie według mnie są intencje BioWare. Teraz opowiem, jak dobrze udało im się osiągnąć ten zamiar.
Kto wpuścił te wszystkie demony?
Veilgard kontynuuje tradycję Dragon Age polegającą na wymyślaniu rozgrywki na nowo przy każdym nowym wpisie – pamięć mięśniowa może zostać uszkodzona. Bliżej jej do RPG akcji niż tradycyjnego RPG i najbardziej przypomina Dragon Age 2. Rozgrywka jest szybsza niż w Origins czy Inkwizycji i kładzie nacisk na synergię pomiędzy Rookiem i jego towarzyszami dzięki umiejętnościom kombinowanym i atakom żywiołów. W tym miejscu najbardziej widoczne są korzenie usług na żywo w grze, ponieważ towarzysze Wieży mogą, ale nie muszą, być ważni. Wrogowie nie będą ich atakować na wojnie i nie odniosą obrażeń.
Pozostała część rozgrywki jest dość liniowa, choć rozłożona na piaskownice o różnej wielkości. Rook i Vielgard odwiedzają różne części świata gry, o których wspomniano, ale są jeszcze nieznane. Nie ma zbyt wielu szczegółów dla tych, którzy chcą naprawdę zagłębić się w te lokalizacje, ale nadal satysfakcjonujące jest widzieć Riven i Nevarę przedstawiane w kodeksie jako coś innego niż nazwa. I wszystkie są oszałamiające – Treviso, stolica Antigui, jest szczególnie oszałamiająca dzięki wspaniałej architekturze inspirowanej kuchnią hiszpańską.
To powiedziawszy, szybka rozgrywka i piękne otoczenie są zawiedzione brakiem różnorodności wrogów. W Veilgard są tylko trzy wrogie frakcje: kultyści Venatori, brutalni wygnani wojownicy qunari i brutalne hordy mrocznych pomiotów. Poza sporadyczną walką z bossem przeciwko dużej bestii, nie ma nic, co mogłoby przerwać te powtarzające się walki, szczególnie gdy wrogowie odradzają się na skrzyżowaniach, czyli magicznych ścieżkach w grze, którymi docierasz do odległych miejsc.
Przywracamy to, co najlepsze w Bioware
Słuchając rozmów pracowników BioWare, jedną z największych atrakcji BioWare jako firmy są postacie towarzyszące: twoja drużyna w grze, która została stworzona jako przyjaciele postaci gracza, założona rodzina i potencjalni partnerzy. Trudno będzie ci znaleźć ukochanych NPC w grach, takich jak Mass Effect, Knights of the Old Republic lub poprzednie gry Dragon Age. Z tego, co pamiętam, Baldur’s Gate 3 notuje prawie tak samo wysokie oceny, ale biorąc pod uwagę, że dwie pierwsze gry Baldur’s Gate to tytuły BioWare, uznałbym je za honorowych towarzyszy BioWare.
Tytułowy Veilgard zdaje się kierować tą samą formułą: to zbiór zdolnych wojowników z osobistymi problemami, które wymagają rozwiązania. W grze reprezentują różnorodne rasy i pochodzenie, a każda z nich oferuje własne, unikalne spojrzenie na świat. Jego interakcje z Rookiem są przyjemne, choć czasami trochę śmieszne, a jedne z najlepszych momentów w grze mają miejsce, gdy wszyscy Weilgardowie siedzą razem przy stole i rozmawiają.
To powiedziawszy, czasami wydaje się, że zostały napisane specjalnie tak, aby były jak najbardziej BioWare, jeśli ma to sens. Za każdym z ich projektów można dostrzec niewidoczne punkty. Powinni być atrakcyjni romantycznie, powinni mieć konflikt z innym członkiem zespołu, powinni mieć kryzys osobisty, który można rozwiązać kilkoma misjami i dobrą rozmową. Mówi to coś o towarzyszach, że nadal są interesujący i fajnie się z nimi spędza czas, ale czasami żałuję, że nie dano im więcej miejsca na przebywanie poza Wieżą.
Czy Dragon Age: The Veilgard przywraca najlepsze cechy BioWare?
Ogólnie rzecz biorąc, Dragon Age: The Veilgard wydaje się kompromisem – nowa zawartość dla wielu nowych graczy przybywających do serii po dziesięcioletniej przerwie, wzbogacona o tyle elementów trwającej historii, ile BioWare robiło od długiego czasu używaj praktycznych wstawek, aby zainteresować fanów. , Ten kompromis ma swoje wady, nie sprawia wrażenia czegoś, co całkowicie zadowoli nowych lub starych fanów. Nie jestem jednak pewien, czy po tak długim czasie udało się kiedykolwiek uszczęśliwić którąkolwiek ze stron.
Odbiór, jaki widziałem ze strony długoletnich fanów BioWare, był nieco mieszany, ale poza tym odbiór ze strony graczy był pozytywny. Wydaje się, że to wystarczy, aby przywrócić BioWare w tym sensie, że wypuszcza grę po raz kolejny – atrakcyjność gry jako wyłącznej własności BioWare nie podlega negocjacjom. Szczerze mówiąc, z radością przyjąłbym trochę więcej zachęty ze strony kanadyjskich studiów. Jeśli nic więcej, BioWare zyskało wystarczająco dużo dobrej woli ze strony The Veilguard, aby wzbudzić zainteresowanie nadchodzącym tytułem Mass Effect.
Source link