Przez lata, odkąd po raz pierwszy został obsadzony w roli oficera Gwiezdnej Floty Williama T. Rikera w „Star Trek: Następne pokolenie”, Jonathan Frakes ewoluował nie tylko jako aktor, ale także jako reżyser serii „Star Trek”. integralna część. Kształtowanie rzeczy za kulisami. Jednak gdy pod koniec lat 80. wybrano go do tej roli, Frakes nie był pierwszym wyborem dla tego niezwykle przystojnego pierwszego oficera. W rzeczywistości konkurował z kilkoma innymi niezwykle utalentowanymi artystami.
Ostatecznie jednak wszystko się udało i Frakes zagrał faceta, który nie może siedzieć na krześle tak, jak zostało zaprojektowane (jak kiedyś zażartował w „Star Trek: Lower Decks”). Mimo to sytuacja w „Następnym pokoleniu” mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby tę rolę dostał któryś z pozostałych aktorów. Tak naprawdę człowiekiem, który prawie przyjął tę rolę i poleciał z nią, był nikt inny jak Billy Campbell, który później zagrał główną rolę w niedocenianym arcydziele o superbohaterach „The Rocketeer” z 1991 roku.
Billy Campbell był prawie Rikerem w „Następnym pokoleniu”.
Marek A. W ustnej historii „Star Trek” „Misja pięćdziesięcioletnia: następne 25 lat”, napisanej przez Altmana i Edwarda Grossa, producent Rick Berman ujawnił, że Campbell został pierwotnie obsadzony w roli Rikera. Jednak John Pike, ówczesny prezes Paramount Studios, nie sądził, że to zaszkodzi:
„Do roli Rikera wybraliśmy aktora imieniem Billy Campbell, który później wykonał wiele innych dobrych rzeczy, ale (John) Pike go nie lubił. Uważał, że nie ma poczucia porządku. nie szliśmy za tym gościem do bitwy. Myślę, że bardziej chodziło o to, że nie sprawdził się na przesłuchaniach do tej roli i wtedy wybraliśmy drugiego kandydata, którym był Jonathan Frakes, który okazał się świetnym wyborem.
Chociaż prawdopodobnie dobrze, że Campbell nie zagrał Rikera (w przeciwnym razie prawdopodobnie nie byłby w stanie zagrać Rocketeera u boku świetnego Alana Arkina), warto pomyśleć o nim w tej roli. Pike także mógł coś osiągnąć, jeśli chodzi o jego wiarygodność; Oczywiście trudno wyobrazić sobie takiego bohatera „Next Generation”, jak Worf, wykonującego rozkazy Campbella, szczególnie gładko ogolonego i wyglądającego tak przystojnie jak w „The Rocketeer”. Jednak poza Frakesem nie był on jedynym kandydatem, ponieważ podczas przesłuchań w składzie znalazło się kilka innych znanych twarzy.
Notatka z przesłuchań nowej generacji ujawnia kilka zaskakujących nazwisk
Castingi do „Star Trek: Następne pokolenie” rozpoczęły się w marcu 1987 roku. Następnie, 13 kwietnia tego roku, opublikowano notatkę z przesłuchania zawierającą „listę życzeń” dla pożądanych aktorów dla każdej postaci w serialu. Jeśli chodzi o rolę Rikera, zwanego wówczas po prostu „Rikerem”, John Ferraro (który był wówczas starszym wiceprezesem Paramount Pictures) powiedział, że gwiazda „Ironweed” Michael O’Gorman był „faworytem” do tej roli, ponieważ miał wyjątkowa atrakcja. O’Gorman była wciąż stosunkowo nieznana i porzuciła aktorstwo zaledwie kilka lat po przesłuchaniu do „Next Generation”, choć jej wygląd był z pewnością zbyt szorstki i twardy, by pasować do głównej roli serialu. Na ten czas.
W notatce wymieniono także Grega Marksa, gwiazdę telenoweli, który grał Davida Banningsa w „Days of Our Lives” i Toma Hughesa w „As the World Turns”, a także Bena Murphy’ego, który w latach 70. grał Kid Curry’ego w latach 70. Zachodni „alias”. Smith i Jones.” Chociaż Frakes ostatecznie przewyższył ich wszystkich w przesłuchaniach, w mieszance był inny aktor, który mógł go pokonać w tej roli – taki, który sam stał się legendą „Star Trek”, nie mniej.
W roli Rikera brał także udział wielki gwiazdor Star Trek, Jeffrey Combs
Aktor Jeffrey Combs to weteran gatunku, który kocha zarówno świat horroru, jak i science fiction. Zagrał zdeformowanego Doktora Herberta Westa w filmach „Re-Animator”, kiedyś zagrał dziwacznego Doktora Mordrida, będącego kopią Doktora Strange’a, a co najważniejsze, zagrał dziewięć różnych postaci w serii „Star Trek”. postacie (jeśli nie policzysz wielu klonów Weiyuna jako oddzielnych postaci). To ogromna część czasu ekranowego w uniwersum „Star Trek”, a wszystko to wydarzyło się z powodu przesłuchania Combsa do Rikera.
Chociaż Combs przegrał z Frakesem w tej roli, Combs przypomniał sobie Frakesa, kiedy dostał szansę wyreżyserowania odcinka „Star Trek: Deep Space Nine” i zatrudnił go, aby zagrał rolę Tyrona. Chociaż Combs miał problemy z makijażem postaci, pozwoliło mu to na współpracę z René Auberjonois, który grał zmiennokształtnego Odo, a później wyreżyserował odcinek „Deep Space Nine” „Family Business”. Podczas castingu do tego odcinka zasugerowali Combs dla złoczyńcy z Ferengi, Likwidatora Brunta, a ponieważ makijaż zakrywał jego wygląd na tyle, że widzowie spodziewali się oszołomienia, producenci serialu dali mu zgodę. W rezultacie Combs grał postacie w czterech różnych serialach „Star Trek”, co czyni go jednym z najbardziej płodnych aktorów „Star Trek”.
Zasadniczo przyznanie Frakesowi roli Rikera było prawdopodobnie najlepszym możliwym rozwiązaniem. W przeciwnym razie moglibyśmy nigdy nie zobaczyć Combsa jako Veyona dekonstruującego i wymyślającego całe jedzenie w Replikatorze (a to jest wszechświat, w którym po prostu nie chcę żyć).