Ciekawostka: kiedy „Wyspa Gilligana” znajdowała się u szczytu popularności, gdzieś w 1965 roku, twórca serialu Sherwood Schwartz spotkał się z Doylem, dowódcą Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych. Najwyraźniej dowódca otrzymywał wiele (żartujących) telegramów od swoich oficerów, w których pytał, dlaczego nie podjęto bardziej wspólnych wysiłków w celu zlokalizowania i uratowania Gilligana i jego towarzyszy uciekinierów. Ta historia została potwierdzona w wywiadzie dla „Sioux City Journal” z 1967 r. Łatwo przepisane przez MeTV,

Miłośnicy historii telewizji zapewne wiedzą, że „Wyspa Gilligana” przez pierwsze dwa sezony odniosła ogromny sukces, przyciągając zarówno uwagę widzów, jak i pogardę krytyków. Wielu uważało, że „Wyspa Gilligana” była zbyt banalna i łatwa do zapomnienia, pozbawiona wyraźnego charakteru. Akcja serialu rozgrywała się w kolorowym kreskówkowym świecie, w którym nie było śmierci, bólu ani rzeczywistych niebezpieczeństw. Siedmiu ludzi, którzy utknęli na Wyspie Gilligana, nigdy nie stanęło w obliczu głodu, braku zasobów ani szaleństwa. Wszyscy bardzo dobrze się dogadywali, a ich ubrania były zawsze czyste. Fizyczna i moralna czystość „Wyspy Gilligana” mogła pozbawić ją prawdziwego dramatu i poczucia kryzysu, ale dla widzów był to szczegół najbardziej pociągający. Najgorszą sytuacją, z jaką musi się zmierzyć Exiles, jest nuda, a jeśli szukasz czegoś podobnego, mamy mnóstwo rekomendacji.

Schwartz ujawnił również w tym wywiadzie, że „Wyspa Gilligana” była przedmiotem szczególnego zainteresowania dzieci. Otrzymał wiele listów od młodych widzów, w których pisali, że podoba im się ten serial. Rodzicom nie przeszkadzało to, ponieważ w serialu nie było nic całkowicie niewłaściwego; To było krwawe i zmysłowe przedstawienie, które pierwszoklasiści z łatwością mogli obejrzeć. Zdradził jednak, że otrzymał gniewny list od ojca młodego fana „Gilligana’s Island”, który zmartwił jego ojca, mimo że serial trochę mu się podobał. Bardzo nadmiar. Rzeczywiście skarżył się, że jego córka nie reagowała na jego imię i zamiast tego chciała, żeby nazywano ją Wyspą Gilligana.

Dziewięcioletnia dziewczynka nalegała, aby jej ojciec nazwał ją Wyspą Gilligana

Ogólna reakcja dzieci i rodziców na Schwartza była spokojna, delikatna i ogólnie dość pozytywna. Powiedział:

„(Dzieci) nie mają wiele do powiedzenia na temat serialu, mówią tylko, że im się podoba. (…) Jednak rodzice też piszą. Cieszą się, że ich dzieci mogły go zobaczyć. Na przykład dlatego, że mówią, że jest nie ma w nim seksu ani przemocy”.

Jednak najbardziej wściekły list pochodził od ojca dziewczynki, który chciał, aby nazwano ją Wyspą Gilligana. Nie, nie chciała, żeby nazywano ją Gilligan. Ani Mary Ann, Kapitan, Profesor czy Ginger. Chciała nazwać ją Wyspą Gilligana. Oczywiście, że to znak. Jeśli w 1965 roku dziewczynka miała 9 lat, teraz miałaby 70 lat. Zastanawiam się, gdzie on jest i czy nadal lubi występ Schwartza. Niestety Schwartz nie wie, jak potoczyła się ta saga. Jeśli jednak istnieje ktoś, kto legalnie zmienił nazwę na „Gilligan’s Island”, zaryzykowałbym przypuszczenie, że jest to ta sama osoba.

Schwartz celowo wymyślił siedmiu rozbitków, aby był prosty, wiedząc, że wśród postaci z kreskówek łatwo jest określić faworytów. Łatwo jest także pisać dla ludzi większych niż życie, a małym dzieciom z pewnością łatwiej jest wybrać swoich faworytów. Jak powiedział Schwartz:

„To prawda, że ​​moje postacie są szerokie, ale mam sześć typów, których wzorce zachowań społecznych sprawiają, że reagują niezależnie od tego, gdzie się znajdują. (…) Kapitan jest brutalny fizycznie, a za nim bogacz. I jego żona, dziewczyna glamour , intelektualistka i wiejska dziewczyna, jest oczywiście niewinna”.

Sam Schwartz przyznał, że „Wyspa Gilligana” nie jest dziełem genialnym; Przyznał też w 1965 roku, że Gilligan z pewnością nie był „najwspanialszą rzeczą od czasów koła”. Ale z pewnością może być dumny z ogromnego sukcesu serialu. Studio kiedyś chciało go zwolnić, ale teraz jest rok 2025, a my wciąż rozmawiamy o jego programie. Musiał zrobić coś dobrze.

Source link