„Jaskinia złodziei” Christiana Gudegasta nie powinna była zadziałać. Na pierwszy rzut oka film wydaje się być niczym więcej niż imitacją „Gorączki” Michaela Manna i niezliczonych innych thrillerów o gliniarzach i złodziejach. W rzeczywistości film jest często pochodny – nie tylko ma ogromny dług wobec „Gorączki”, ale także ma zwrot akcji w ostatniej chwili bezwstydnie „zapożyczony” z „Podejrzanych”. A jednak… „Len of Thieves” rządził w niewytłumaczalny sposób. Choć nikt nie mógł zarzucić temu filmowi oryginalności, efekt końcowy był niezwykle zabawny i przyjemny, i nie mam na myśli tego w szalony sposób „tak źle, że aż dobrze”. Gwałtowny, czarujący, zabawny i bezwstydnie brutalny „Den of Thieves” to ponury i brudny film – paskudny film akcji o wściekłych mężczyznach dzierżących głośną broń. To nie jest żadna sztuka wysoka, to kompletna bzdura i kocham to całym sercem.

Trudno nie znienawidzić filmu, który przedstawia swojego bohatera, krzepkiego policjanta, Wielkiego Nicka O’Briena, który podnosi pączka z ziemi na miejscu morderstwa na świeżym powietrzu i bierze duży kęs. Niedługo po tym momencie można zobaczyć Big Nicka pijącego prosto z butelki Pepto-Bismol. Wielki Nick, grany przez Gerarda Butlera, sprawia wrażenie wiecznego kaca – jeśli ktoś mi powie, że Butler wypił pół butelki Jacka Danielsa przed kręceniem swoich scen, uwierzę. Arogancki macho, który nieustannie balansuje na granicy beknięcia, Wielki Nick był wadliwym, niekulturalnym brutalem, niewiernym swojej żonie i gotowym nagiąć prawo, którego przysięgał przestrzegać, aby postawić na swoim. I w końcu Wielki Nick przegrał.

W „Den of Thieves” Wielki Nick i jego załoga tropią gang rabusiów bankowych dowodzony przez weterana piechoty morskiej Raya Merrimana (w tej roli Pablo Schreiber). Gdy gang zaczyna planować swój najnowszy wynik, Wielki Nick próbuje zinfiltrować grupę, zamieniając ich zbiegłego kierowcę, Donniego (O’Shea Jackson Jr.), w informatora. Wszystko zakończyło się wielką strzelaniną, w której zginęło kilka osób, w tym Merriman. Jednak w ostatnim momencie Wielki Nick jest zszokowany, gdy dowiaduje się o tym Merrimanie nie było Szef gangu. Zamiast tego cały napad został zaaranżowany przez Donniego, który w tajemnicy był geniuszem kryminalnym i ostatecznie był jedynym ocalałym, któremu uszło na sucho wszystkie skradzione pieniądze. Saga „Den of Thieves” mogła się na tym zakończyć, ale było miejsce na znacznie więcej – i, ku wielkiemu zaskoczeniu, film okazał się hitem większym, niż się spodziewano. Zapowiedziano kontynuację, którą obecnie ujawniono jako „Den of Thieves 2: Pantera”. Zamiast próbować odtworzyć pokręconą energię kryminału z Los Angeles z pierwszego filmu, Gudegast przenosi historię do Europy, wyznaczając nieco szerszy zakres i tworząc film skupiający się na większych, silniejszych facetach popełniających pewne przestępstwa. Przypomina to komedię o kumplach relacje. To absolutny rewelacja i triumf kina rockowego. Niech żyje Wielki Nick O’Brien, jedna z najwspanialszych postaci w historii kina.

Source link