Autor: Chris Snellgrove | opublikowany
Jako wielki fan Star Trek zawsze lubiłem premierowy odcinek trzeciego sezonu „Evolution”. następna generacjaTrzeci sezon był w zasadzie momentem, w którym TNG w końcu nabrało tempa, oferując nowe mundury i świeże, skupione na postaciach podejście do opowiadania historii, które zmieniło serię na lepsze. Dodatkowo „Evolution” ma wszystko, co uczyniło Złoty Wiek Treka tak wyjątkowym, dlatego ze zdziwieniem dowiedziałem się, że twórcy tego zabójczego odcinka w większości uważali go za przeciętny.
Działka „rozwojowa”.
Jeśli jesteś fanem Star Treka i potrzebujesz szybkiego wprowadzenia do „Ewolucji”, przejdź tutaj: To odcinek, w którym Enterprise mierzy się z ekscentrycznym naukowcem w nadziei, że zaobserwuje i zarejestruje dane dotyczące kosmicznego zjawiska, które zdarza się tylko raz na 196 lat. Tymczasem Beverly wraca na statek Crusher i próbuje nawiązać więź ze swoim synem Wesleyem, ale ten jest zbyt skupiony na nauce. W rzeczywistości jest tak skupiony, że przypadkowo wypuścił kilka nanitów, które infekują rdzeń statku. W miarę ewolucji stworzenia zagrażają temu wrażliwemu na upływ czasu eksperymentowi i, jak na TNG, dyplomacja z tą nową formą życia udaje się uratować sytuację.
Mówiąc za siebie, myślałem, że to tzw Świetnie Odcinek Star Treka. Nie jest to najlepsza seria ani nic takiego, ale „Evolution” jest prawdopodobnie najmocniejszą premierą sezonu, wyglądającą nawet lepiej niż „Shades of Grey”, który był klipem kończącym sezon 2. . Dlatego byłem tak zaskoczony, że twórcy odcinka uznali go za przeciętny, począwszy od showrunnera i głównego obrońcy TNG Michaela Pillera.
Przeciętny początek sezonu
Właściwie pomimo showrunnera Star Trek Pisać „Rozwój” Piller stwierdził jednak, że „był to odcinek B”. Oświadczając, że „działało dobrze”, ubolewał jednak, że „nie podobało mi się to”. Podkreślając, że nadal jest „dumny z odcinka”, Pilar podsumowała swoje przemyślenia stwierdzeniem, że odcinek „nie wypadł idealnie”.
Za ożywienie odcinka odpowiadał doświadczony reżyser Star Trek, Winrich Kolbe, i podzielił się oceną Pillera dotyczącą przeciętności odcinka. Najpierw pochwalił fabułę naukowca, który „nagle odkrywa, że istnieją konsekwencje, o których nie pomyślał” i powiedział, że „podoba mu się” to, że jest w nim „pewien stopień niedojrzałości, arogancji czy czegokolwiek innego”. Uważał jednak, że „wszyscy uważali to za serial dla dzieci, nawet scenarzyści”, co doprowadziło do „bardzo poważnego problemu” (te nanity mogłyby z łatwością zniszczyć Enterprise i zagrozić Federacji, „nie potraktowano ich właściwie” na ekranie.
Kolbe to jeden z najbardziej niezawodnych reżyserów Star Treka, a Pillar jest mniej więcej uratowany następna generacja ze spirali śmierci pierwszych dwóch sezonów, ale nie mogłem przejść obojętnie obok jego krytyki „ewolucji”. dał nam wzór oryginalna seria zestawienie z dziwacznymi naukowcami i dziwacznymi zjawiskami kosmicznymi, ale dodało coś odpowiedniego następna generacja Zainspiruj Picarda, aby uratował sytuację, używając dyplomacji, a nie przemocy. Byliśmy także świadkami narodzin nowej formy życia i jeśli „szukanie nowego życia” to za mało, to szczerze nie wiem, co to jest.
Star Trek: Następne pokolenie Były lepsze odcinki niż „Evolution”, ale prawdopodobnie nie było lepszego otwarcia sezonu. To osobna historia, która zasługuje na ponowne obejrzenie, nawet jeśli scenarzysta i reżyser traktują ją jak odcinek B. Biorąc pod uwagę, jak spokojna była era Nutreka, ten odcinek „B” wydaje się teraz niczym innym. Wspaniały,