Stworzenie wiarygodnego uniwersum science fiction lub fantasy wymaga dużo pracy i często wiąże się z opracowaniem sztucznych języków, czyli „conlangów”, które działają na tyle dobrze, że aktorzy mogą mówić, a publiczność uwierzy. JRR Tolkien, autor „Hobbit” i „Władca Pierścieni”, zasłynął z wymyślenia kilku języków dla swoich książek, które zostały rozwinięte w adaptacjach filmowych i telewizyjnych, dzięki czemu Śródziemie było mimo wszystko fantastycznym światem w ten sposób dodano dodatkową warstwę realizmu. W ostatnich latach językoznawca David J. Peterson został konstruktorem conlang, tworząc wszystko, od języków dothrackich i wysokovalyryjskich z „Gry o tron” i „Domu smoka”, po rozwój języka fremeńskiego dla „Diuny” Denisa Villeneuve’a. ”, ale kilkadziesiąt lat temu kilku innych niesamowitych twórców Conlang pomogło utorować drogę.
w wywiadzie z StarTrek.comLingwista Mark Okrand dzieli się sekretami tworzenia języka klingońskiego na potrzeby serii „Star Trek”, a konkretnie „Star Trek III: W poszukiwaniu Spocka”. Zaledwie kilka lat przed tym, jak Michael Dorn po raz pierwszy przyjął rolę Worfa w „Star Trek: Następne pokolenie” i na zawsze zmienił całe uniwersum Klingonów „Star Trek”, Okrand zagrał przemyślaną, choć przerażająco brzmiącą opowieść Z dźwiękiem, nasionami gdyż ich kultura i język zostały zasiane.
Okrand stworzył cały język klingoński z zaledwie kilku zwrotów
Okrand wyjaśnił, że język klingoński został po raz pierwszy użyty w filmie „Star Trek: The Motion Picture” i użył tych kilku wersów jako podstawy języka klingońskiego, który ostatecznie stał się językiem klingońskim. (Według Okranda linie z „The Motion Picture” zostały stworzone przez aktora Jamesa Doohana, który grał Scotty’ego, co czyni go oryginalnym twórcą klingońskiego brzmienia.) Okrand wykorzystał „dźwięki” z tego pierwszego filmu do stworzenia i liter” tworząc „szkielet” języka, następnie rozwijał go, korzystając z zestawu podstawowych zasad. Miał zawierać wszystkie dźwięki „filmu”, brzmieć nieanglojęzycznie, zapadać w pamięć, podobnie jak scenariusz i być możliwym do nauczenia się dla angielskich aktorów. Zaczął od tego, co było potrzebne do „Poszukiwania Spocka”, a później dodał więcej, publikując nawet kompletny słownik klingoński. W tym momencie Okrand stworzył wystarczająco dużo języka klingońskiego, aby mówić płynnie, a są inni, którzy mówią tym językiem tak, jakby był hiszpańskim lub niemieckim.
Chociaż Klingoni pojawiali się już wcześniej jako złoczyńcy w „Star Treku”, w „W poszukiwaniu Spocka” po raz pierwszy otrzymali wydłużony czas ekranowy. Klingońskiego kapitana Cruise’a grał Christopher Lloyd z „Powrotu do przyszłości”. O był nie do poznania w swoim makijażu i od niego zależało, czy rzeczywiście uzyska właściwy nowy, ulepszony klingoński akcent. Jak on to zrobił? Według Okranda udało mu się to.
Okrand był pod wrażeniem zaangażowania obsady w mówienie po klingońsku.
Pomimo dołożenia wszelkich starań, aby aktorzy mogli mówić po klingońsku, jest to dość skomplikowany język do wymówienia (szczególnie ze względu na pisownię), ale Okrand powiedział, że Christopher Lloyd, który grał klingońskiego kapitana Kruge, grał, był naturalny:
„Był świetnym uczniem. Interesował się nie tylko poprawną wymową, ale także chciał wiedzieć, co oznaczają słowa i jak pasują do siebie zdania. Pracowaliśmy razem każdego dnia, kiedy kręcił scenę z mówionym Klingonem, większość pozostali mówcy klingońscy występujący w filmie to ekipa Cruise’a. Każdy z nich miał po jednej linijce, którą wykrzykiwał, gdy coś szło nie tak. Czy widziałeś kiedyś tak podekscytowaną grupę? To musiał być nonsens.”
Okrand powiedział również, że William Shatner, który grał kapitana Kirka i musiał powiedzieć „prześlij mnie” po klingońsku, również pamiętał swoje lekcje wymowy. W dzisiejszych czasach ludzie chętniej pamiętają główne klingońskie powitanie (K’pla’!) lub jego bardzo obraźliwe określenie na dziwaczność/cokolwiek, czego Klingoni nie lubią, „Pataqu”, dzieło Okranda, które cieszy się pewnym powodzeniem wśród fanów moc w pozostaniu prawdziwym. Choć Klingon nie jest tak elastyczny jak Navi z filmów „Avatar”, co dawało aktorom dużo miejsca na improwizację, nadał „Star Trek” nowy smak i pomógł ludziom stać się zagorzałymi klingońskimi fanami. (To ja. Jestem fanem klingońskim.) żart’, Panie Okrand. dać się zabić,