Ten artykuł zawiera przegrany Za odcinek 8 „Star Wars: Skeleton Crew”, „The Real Good Guys”.
„Skeleton Crew” to jeden z najbardziej odświeżających tytułów z „Gwiezdnych Wojen” od dłuższego czasu. To serial, który przyciąga widzów w każdym wieku ze względu na młodą obsadę, szerokie zainteresowanie serią i wykorzystanie makabrycznych obrazów, aby pokazać cierpienie bohaterów. Jest to także seria przedstawiająca różnorodne dziwne obce stworzenia, co również pomaga sprawić, że „Skeleton Crew” poczuje się naprawdę wyjątkową i zamieszkałą częścią odległej galaktyki.
Co najważniejsze, „Skeleton Crew” rozumie, że kosmiczni piraci są nie tylko świetnym dodatkiem do każdego serialu „Gwiezdnych Wojen”, ale także zasługują na całą serię o nich. To zakątek galaktyki, w którym żyje „Skeleton Cruise”, a serial specjalizuje się w przenoszeniu pirackich tropów i ideałów na „Gwiezdne wojny”, niezależnie od tego, czy dotyczy to większości fabuły „Wyspy skarbów”, zaczerpniętej z „Postaci” Imiona”. Piotruś Pan”, czy po prostu (i wreszcie) wprowadzenie na posiadłość kosmicznych szant morskich.
Tak naprawdę „Skeleton Crew” bardzo chętnie składa hołd innym tytułom, a w finale pierwszego sezonu, „The Real Good Guys”, otrzymujemy kolejny hołd złożony klasycznej literaturze i kinie. Oto, co się dzieje, gdy Jod Na, wrażliwy na Moc przestępca Jude’a Law, bierze Davida Ferna (Ryan Kierra Armstrong) i jego matkę Farę (Kerry Condon) jako zakładników i zmusza ich do ucieczki przed tajemniczym superzłoczyńcą – znanym również jako (przypuszczalnie mężczyzna) Zmuszając go zabrać ją na spotkanie z nim. Dowodzi całą operacją „Eight Eight”, aby jego piracki statek mógł bezpiecznie wylądować na planecie. Wiele słyszeliśmy o Nadzorcy przez cały sezon 1, ale kiedy przychodzi czas, aby go spotkać, „Skeleton Crew” zapożycza stronę z „Czarnoksiężnika z krainy Oz”.
Spotkamy się ze wspaniałym przełożonym Etienne’a, superwizorem
Kim lub czym jest Nadzorca, w „Skeleton Crew” nie wydaje się tajemnicą – przynajmniej nie na początku. Dopiero gdy dowiedzieliśmy się o kapitanie Renaudzie i jego wielkich wyczynach związanych ze odnalezieniem planety wiecznych skarbów, fanom przyszedł do głowy pomysł, że może, ale może, piratowi udało się przejąć hierarchię Etienne’a i zostać obserwatorem.
Oczywiście nie jest to to, co widzimy. Zamiast tego, gdy dotrzemy do biura przełożonego, stajemy przed gigantycznym droidem z obracającą się głową przypominającą Daleka. Ani droid z głosem Renauda, ani głowa droida ukazująca znajdującego się w środku małego Renauda. Nie, całą planetą dowodzi zwykły, stary droid. Zasadniczo jest to „Skeleton Crew” wykorzystujący swój własny zwrot akcji „Czarnoksiężnik z krainy Oz”, ujawniający, że przywódca organizacji to tylko mała, sadystyczna maszyna, którą można zabić, po prostu wbijając mu miecz świetlny w oko.
Biorąc to pod uwagę, jest to sprytny zwrot wydarzeń i świadectwo ogólnej jakości finału pierwszego sezonu, który skupiał się mniej na udzielaniu odpowiedzi na wcześniejsze tajemnice serialu, a bardziej na byciu zabawną przygodą. W końcu, gdyby superzłoczyńcą okazał się Renaud, nie byłby to znaczący obrót wydarzeń dla Fern i jej matki, biorąc pod uwagę, że dorośli z Osiemnastki spotkali już superzłoczyńcę i wiedzą, że jest droidem – racja w tym nie-pirata. Być może potencjalny drugi sezon mógłby rozszerzyć historię Nadzorcy i innych droidów z Osiemnastki… choć niestety, jeśli wczesne oceny „Skeleton Crew” mogą być czymś wiarygodnym, prawdopodobnie nie powinniśmy robić sobie nadziei.
Cały sezon 1 „Star Wars: Skeleton Crew” jest już dostępny w serwisie Disney+.