Ten artykuł zawiera łagodne spoilery Dla „Star Wars: Skeleton Crew”.
„Skeleton Crew” to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła się „Gwiezdnym Wojenom”, odkąd Tony Gilroy zmienił serię w najlepszy thriller polityczny w telewizji tej dekady dzięki „Andorowi”. Zachwycający hołd dla filmów Amblina z lat 80. „Skeleton Crew” jest także aktorską adaptacją „Planety skarbów”, do której niektórzy z nas dążyli. To serial pełen fantazji, poczucia zachwytu i niebezpieczeństwa, którego ostatnio brakowało w „Gwiezdnych Wojnach”. Przede wszystkim jednak jest to prawdziwa awanturnik, którego akcja rozgrywa się w świecie piratów (stąd porównania z „Planetą skarbów”).
Najlepszym aspektem serialu z technicznego punktu widzenia jest akcja stworzeń. Od czasu słynnej sceny w kantynie w „Gwiezdnych wojnach: Część IV – Nowa nadzieja” projekt „Gwiezdne Wojny” nie przedstawiał tak wielu różnych stworzeń i kosmitów jednocześnie w tak widocznym miejscu. Oprócz niesamowitej kombinacji efektów cyfrowych i praktycznych, które ożywiły najlepszego chłopca Neala (głos Roberta Timothy’ego Smitha), istnieją dziesiątki różnych obcych piratów, a także nowe gatunki, takie jak Neal, w tym jego kolega ze szkoły Runa i Khimm dołączony. (głos Alia Shawkat), przyjaciel Jod Na Dawood (Jude Law), którego poznajemy w odcinku 3, „Bardzo interesujące, jako problem astrologiczny”.
Khimm, należąca do nieznanego gatunku sowopodobnego, jest bibliotekarką i młodą bohaterką serialu, która pragnie dowiedzieć się więcej o swojej tajemniczej rodzinnej planecie Atin. Natychmiast próbuje uratować dzieci przed Jodem – o którym wie, że jest notorycznym piratem o imieniu Karmazynowy Jack – jednocześnie znacznie zawężając poszukiwania Ósmej Ósemki. Co najważniejsze, Khimm stanowi ogromne nawiązanie do animowanego klasyka Disneya: filmu fantasy z 1963 roku „Miecz w kamieniu”.
The Skeleton Crew to skarbnica nawiązań do klasycznych opowieści Disneya
Khimm jest oczywistym nawiązaniem do sowy Merlina, Archimedesa, z „Miecza w kamieniu”, postaci, która jest drażliwa, sarkastyczna i bardzo łatwo wpada w gniew. Podobnie jak Khimm, Archimedes mieszka w dużej bibliotece, w której wszędzie walają się stosy książek, i mówi: „Co, co!” Podobnie jak Khimm.
Tego rodzaju nawiązanie łatwo przeoczyć, ale to właśnie ono wyróżnia „Skeleton Crew” na tle innych seriali Disney+. Chociaż serial jest znacznie mniej zależny od odniesień i epizodów niż poprzednie seriale z „Gwiezdnych Wojen” (patrząc na ciebie, „The Mandalorian”), wciąż istnieje wiele oddzwonień. Różnica polega na tajemniczym charakterze tych sygnałów, które wydają się zarówno bardziej wyraźne, jak i mniej oczywiste. Weźmy pod uwagę droida SM-33 z głosem Nicka Frosta (jak Smee z „Piotruś Pan”) lub przejażdżkę Piratów z Karaibów po parkach rozrywki Disneya. Nie można też zaprzeczyć, że serial taki jak „Planeta skarbów” był wyraźnie inspirowany „Wyspą skarbów”. Fakt, że „Skeleton Crew” składa większy hołd niż inne filmy z „Gwiezdnych wojen”, a jednocześnie czerpie inspiracje ze słynnych tytułów Amblin z lat 80., takich jak „The Goonies”, powoduje odświeżającą zmianę tempa. Wisienką na torcie jest to, że przedstawia uniwersum „Gwiezdnych Wojen” jako świat pełen fantastycznie dziwnych stworzeń.
Premiera nowych odcinków „Star Wars: Skeleton Crew” we wtorki o 18:00 czasu PST na Disney+.