Remake’i na żywo Disneya będą kontynuowane, dopóki morale się nie poprawi. Nie wydaje się to już początkiem niepokojącego trendu, który warto wywołać w nadziei, że obudzi śpiącą masową widownię lub nawet zarobi na klasycznych filmach o kopalniach odkrywkowych. Istnieje również ekscentryczna strategia biznesowa. To wszystko i jeszcze więcej, nie zrozumcie mnie źle. Ale czas złości, płaczu i zgrzytania zębów już naprawdę minął. Dziś rano wypuszczono pierwszy pełnometrażowy zwiastun „Królewny Śnieżki”. (hm, niech to będzie „Królewna Śnieżka Disneya”, bo studio nalega, aby nadać temu tytuł) będzie zazwyczaj gotowy na gorące ujęcia i dogłębną analizę każdej klatki nowego materiału. Zamiast tego jedyną emocją, jaką możemy wywołać, jest głęboka, nieubłagana fala nostalgii.
jesteśmy bardzo prości zmęczonyludzie.
Wystarczająco źle, że przez całą produkcję przeszła fala negatywności i kontrowersji, które nie mają nic wspólnego z jakością filmu. gwiazda Rachel Ziegler stała się celem toksycznych i rasistowskich fanów, odkąd po raz pierwszy obsadzono ją w roli słynnej księżniczki. YouTuber Industrial Complex niemal codziennie rozpowszechnia kłamstwa i fałszywe pogłoski o tym, że Disney „całkowicie anulował” film. A żeby dołożyć jeszcze dojrzałą wisienkę na tym nieprzyjemnym deserze lodowym, opóźnienia związane z pandemią i znaczne powtórki już wysłały budżet „Królewny Śnieżki” w stratosferę. Wszystko się skończyło, zanim jeszcze zbliżyła się data premiery hitu. Dla tych z nas, którzy spędzają zbyt dużo czasu w Internecie i od początku są uwikłani w całą tę dyskusję, jedyną właściwą reakcją jest głębokie wyczerpanie. Nadal będziemy pisać o tym filmie tutaj, w /Film, ponieważ, szczerze mówiąc, jest to zbyt duży temat, aby zrobić inaczej. Ale mówiąc tylko za siebie, mogę to uznać za moje oficjalne wywieszenie białej flagi. Po miesiącach negocjacji ze sobą w końcu dotarliśmy do etapu „akceptacji”, co zajęło dużo czasu.
Czy problemem jest Królewna Śnieżka, czy może dzieci się mylą?
Lustro, lustro, na ścianie, kto jest tym wszystkim najbardziej zmęczony? Tak, ja i wszyscy inni możemy dostać dreszczy po plecach na myśl, że więcej animowanych klasyków otrzyma remake na żywo. Najpierw przyszli do „Króla Lwa” i zamienili jeden z najbardziej wyrazistych filmów Disneya w nudny, banalny dokument przyrodniczy National Geographic (podobnie robią z nadchodzącym prequelem „Mufasy”). Potem skupił się nie tylko na jednym, ale Dwa Kamienie probiercze XXI wieku w „Lilo i Stich” i „Moana”. Teraz, gdy „Królewna Śnieżka” jest następna, cóż, ledwo mogę zebrać siły, aby przesiedzieć ten jeden artykuł i narzekać, że nie mogę już zebrać tej energii.
Aby być całkowicie uczciwym, nie jest tak, że w tym remake’u jest coś bardziej kontrowersyjnego niż jakikolwiek inny. Pomimo ogromnej większości fanów, którzy całą swoją złość skierowali właśnie na „Królewnę Śnieżkę”, nie mogę twierdzić, że oryginalny film animowany z 1937 roku jest bardziej nienaruszony niż którykolwiek z innych filmów Disneya, ani też sposób, w jaki przedstawia się Siedmiu Krasnoludków największa wojna kulturowa naszych czasów (choć mam nadzieję, że co do tego się zgodzimy). Przyjęcie podejścia opartego wyłącznie na CGI, takiego jak „Ekspres polarny” Był Być może błąd). Zwiastun nie sugeruje żadnych dodatków łamiących kanon treści ani nie umniejszających wspaniałej grafiki i palety kolorów oryginału. Nawet obsadzenie Gal Gadot w roli Złej Królowej i ponowne wyobrażenie sobie Królewny Śnieżki w roli Zieglera, talentu wokalnego tak genialnego, że sam Steven Spielberg rozważał obsadę jej w swoim remake’u „West Side Story” Nie żałował, co jest całkowicie zrozumiałe. Ironią jest to, że wszystko wydaje się zupełnie nieskuteczne.
Dlaczego więc „Królewna Śnieżka” zdobywa lwią część ciepła?
Być może prawdziwym trującym jabłkiem były filmy Disneya, które odtworzyliśmy po drodze
Na dobre i na złe (prawie na pewno) wygląda na to, że przeznaczeniem „Królewny Śnieżki” jest branie na siebie wszystkich pałeczek i strzał w zamian za remake’i aktorskie na całym świecie. Niemałą częścią tego jest powszechny rasizm i mizoginia, które są obecnie kojarzone z każdą większą własnością intelektualną, jak widzieliśmy w tytułach Marvela, takich jak „She-Hulk: Attorney at Law” czy „Gwiezdne wojny”. Projekty takie jak „Akolita”. Innym aspektem jest niezaprzeczalna rozmowa polityczna tocząca się równolegle do filmu, podczas której Ziegler wzbudza gniew trolli jako zdeklarowany zwolennik praw Palestyny i zdeklarowany krytyk prezydenta-elekta Donalda Trumpa. Być może jednak wchodzi w grę jeszcze inny czynnik – znacznie prostszy i bezpośredni.
Czy widzowie są już zmęczeni tym trendem na remake’i? Zwykłe przestrzenie internetowe, takie jak Letterboxd i Film Twitter (nie, nie nazywam tego Filmem „X” i nie powinieneś) mówią jedno, wzmacniając pogląd, że miłośnicy filmu mają dość braku wyobraźni. Wydajność w wielu z tych konwersji. Jednak liczby mówią zupełnie co innego, ponieważ strategia ta okazała się na przestrzeni lat jedną z najbardziej niezawodnych dojnych krów Disneya. Wszystko, od „Księgi dżungli” przez „Piękną i Bestię” po spin-offy/prequele (ze wszystkich rzeczy!), jak „Cruella”, zostało wprowadzone do produkcji w ostatnich latach i natychmiast stało się hitami kasowymi. I Disney nie jest temu szczególnie winny, biorąc pod uwagę, że DreamWorks bez wahania umieściło „Jak wytresować smoka” na żywo. Nawet biorąc pod uwagę cały hałas, jaki panuje obecnie na zewnątrz, niewiele wskazuje na to, że cokolwiek z tego sprawi, że widzowie całkowicie odrzucą „Królewnę Śnieżkę”. Może to być kolejny przypadek, w którym fanatycy kina znajdą się po jednej stronie podziału, podczas gdy szersza publiczność pozostanie po drugiej stronie.
Zasadniczo po tym wszystkim pozostaje nam to samo uczucie zmęczenia, z którym zaczynaliśmy. Wydaje się, że te filmy nie mają końca i minęło dużo czasu, odkąd się z tym pogodziliśmy. Wszyscy kibicujecie naszemu aktorskiemu remake’owi Overlords? „Królewna Śnieżka” trafi do kin 21 marca 2025 roku.