Spośród 13 istniejących filmów fabularnych „Star Trek” powszechnie uważa się, że sequel Nicholasa Meyera z 1982 r. „Star Trek II: Gniew Khana” jest najlepszy. Wielu Trekkiesów uwielbia wielką postać Khana i równie szczegółową kreację Ricardo Montalbána, a także ekscytującą, kulminacyjną sekwencję walki statek na statek. Aby przypomnieć czytelnikom, punkt kulminacyjny „Khana” ma miejsce, gdy tytułowy bohater porywa statek Gwiezdnej Floty o nazwie USS Reliant i używa go do walki z admirałem Kirkiem (William Shatner) na pokładzie USS Enterprise. Widzisz, Kirk zostawił Khana na planecie Ceti Alpha V w oryginalnym odcinku serialu „Space Seed”, nieświadomy, że katastrofa ekologiczna zamieniła całą planetę w pustynne pustkowie. Khan ledwo przeżył, a kiedy w końcu uciekł z SETI Alpha V, myślał tylko o zemście.
„Gniew Khana”, historia przypisana Harveyowi Bennettowi i Jackowi B. Sowardsowi (któremu przypisuje się także napisanie scenariusza), tematycznie porusza kwestię stawienia czoła konsekwencjom. Kirk był wcześniej otwartym, ale lekkomyślnym kapitanem, który rzadko radził sobie z konsekwencjami swoich czynów. W „Gniewie Khana” nie tylko musi stawić czoła zapomnianemu wrogowi, ale także odkrywa, że ma dorosłego syna (Merritt Butrick), którego nigdy nie spotkał. Wszystko polega na dorastaniu i ponownej ocenie własnego życia. Na koniec Spock (Leonard Nimoy) umiera, pokazując, że konsekwencje zawsze będą. Młodość nie będzie trwać wiecznie i nikt nie będzie w stanie zapomnieć o swojej przeszłości.
Bennett był nie tylko autorem opowiadania „Gniew Khana”, ale także twórcą „Star Trek”, wprowadzonego do serii w 1980 roku po finansowym rozczarowaniu „Star Trek: The Motion Picture”. Następnie wyprodukował kilka kolejnych filmów z tej serii.
W 2010 roku Bennett udzielał wywiadu StarTrek.com Kiedy, oczywiście, zapytano go, który z filmów „Star Trek” podoba mu się najbardziej. Być może naturalnie powiedział, że to „Gniew Khana”.
Harveyowi Bennettowi najbardziej podobał się Gniew Khana
Warto zauważyć, że film Leonarda Nimoya „Star Trek IV: Podróż do domu” z 1986 r. był w dużej mierze filmem „Star Trek”, który odniósł największy sukces finansowy, przynajmniej do 2009 r., kiedy to „Star Trek” J.J. Abramsa aż do premiery „ . Producent Bennett miał ochotę od razu nazwać „Podróż do domu” swoim ulubionym filmem już choćby z tego powodu. Ale po chwili namysłu musiał przyznać, że podobnie jak większość Trekkie na świecie wolał „Gniew Khana”. Jego własnymi słowami:
„Mam tendencję do mówienia: «Oczywiście, IV jest moim ulubionym», ale potem muszę przerwać i powiedzieć, że lubię «IV», ale z powodów, które omówiliśmy, «II.» zawsze będzie miało szczególne miejsce w moim sercu. Więcej.”
Kiedy Bennett został zatrudniony do pracy nad „Gniewem Khana”, nie był Trekkie i musiał wrócić i obejrzeć każdy odcinek oryginalnego serialu, aby się przygotować. Odcinek „Space Seed”, wyjaśnił w wywiadzie dla StarTrek.com, przemówił do niego i sprawił, że zaczął się zastanawiać, jak Khan będzie wyglądał 25 lat po tych wydarzeniach. Co ciekawe, do stworzenia historii jednego z najbardziej lubianych filmów „Star Trek” wszechczasów trzeba było kogoś, kto nie był Trekkiem.
Ale Bennett miał znacznie więcej do powiedzenia na temat „Podróży do domu”, ponieważ jego koncepcja również była nowa. To film, w którym załoga Enterprise, po porwaniu klingońskiego statku, który ponownie ochrzciła Bounty w „Star Trek III: W poszukiwaniu Spocka”, powraca do roku 1986, aby odzyskać parę humbaków. Wygląda na to, że w przyszłości tajemnicza, wszechpotężna sonda kosmiczna przeszukuje oceany Ziemi w poszukiwaniu humbaków, a sytuacja planety jest gorsza niż wtedy, gdy ludzkość polowała na wieloryby aż do wyginięcia wieki temu. Jak większości kinomanów, Bennettowi podobał się ten film.
Jednak Bennettowi nadal podobała się „Podróż do domu”.
Jak wspomniano powyżej, „Star Trek: The Motion Picture” okazał się komercyjnym rozczarowaniem, dlatego do realizacji sequela zatrudniono nowy zespół kreatywny (bez twórcy „Star Trek”, Gene’a Roddenberry’ego). Bennett, nowicjusz, zdobył złoty medal dzięki swojemu pomysłowi „Gniew Khana”, ale wówczas było to ryzykowne. Gdyby „Gniew Khana” okazał się klapą, mógłby to być ostatni film „Star Trek”. Na szczęście zarówno ten film, jak i „W poszukiwaniu Spocka” wypadły dobrze i, jak mówi Bennett, „zanim dotarliśmy do «IV», byliśmy pewni siebie”. Bennett uważał, że fabuła filmu dotycząca podróży w czasie to świetny sposób na przyciągnięcie szerszej publiczności poza Trekkies.
zadziałało. Bennettowi podobał się ten film i był zadowolony, że wszyscy go obejrzeli. „Rydwany Khana” mogły być jego ulubionym, ale „Voyage Home” otrzymał więcej pochwał od producenta. Jak powiedział:
„Powrót do teraźniejszości zrobił coś, czego nikt inny nie był w stanie zrobić, czyli udostępnienie „Star Trek” publiczności niebędącej „Trekiem”. Wszystko, co musisz zrobić, to przypomnieć sobie te sceny na ulicach San Francisco. Ludzie to zrobili „Należy do takich postaci jak gwiazdy „Star Treka”, ale podobnie jak inny maniak z San Francisco podziwiam reakcję Czechowa, gdy pyta go: „Gdzie może się spotkać statek nuklearny”. Cała ta scena „Star Trek” kojarzy się ludziom, którzy nigdy o nim nie słyszeli, dlatego stał się największym hitem i pod wieloma względami najpopularniejszym.”
Odniesienie do „Statek nuklearnych” pochodzi od Czechowa (Walter Koenig), który szuka energii jądrowej do swojego statku kosmicznego, ale nie ma pojęcia, gdzie ją zdobyć. Wie, że marines o napędzie atomowym mają wszystko, czego potrzebuje, ale nie wie, gdzie oni są. Zaczyna więc pytać przechodniów, używając jedynie rosyjskiego akcentu (w tym statysta, który dostał tę rolę tylko dlatego, że produkcja filmowa holowała jego samochód), gdzie znaleźć „statek nuklearny „Może się spotkać”. W 1986 r., podczas zimnej wojny, było to szczególnie śmieszne.