Stworzenie Q, boga oszusta, którego po raz pierwszy zobaczyliśmy w „Star Trek: Następne pokolenie”, nie zrodziło się wyłącznie z twórczej konieczności. Wydaje się, że w 1986 roku, kiedy powstawały „Następne pokolenie”, toczyła się dyskusja, czy odcinek pilotażowy – zatytułowany „Spotkanie w Farpoint” – powinien trwać godzinę, 90 minut, czy może pełne dwie godziny z. Gdyby program trwał 90 minut, scenarzysta teleplayu DC Fontana otrzymywałby stałą stawkę. Gdyby trwało to dwie godziny, dostałby premię.

Twórca serialu Gene Roddenberry zachęcał Fontanę, aby skrócił scenariusz „Farpoint” do 90 minut, a on z radością się zgodził. Ale potem, bez współpracy z Fontaną, Roddenberry zdecydował się na odważny krok i napisał dodatkowe 30 minut „materiału do książek” na potrzeby odcinka, wydłużając go do dwóch godzin. „Materiałem do podpórek” były właściwie wszystkie sceny z udziałem Q (Johna de Lancie, który prawie nie dostał tej roli). Roddenberry, bo był teraz współautorem „Farpointa”, otrzymał powyższą premię, a Fontana nie.

Jednak Q stał się ulubieńcem fanów, ponieważ wszechmocny kosmiczny bachor stanowił ekscentryczny kontrapunkt dla zwykle dobrze wychowanych i opanowanych postaci z „Next Generation”. Q powracał kilka razy w całej serii, aby płatać figle Kapitanowi Picardowi (Patrick Stewart) i załodze Enterprise, zwykle raz, może dwa razy w sezonie. Chociaż Q został wynaleziony do celów najemników, ostatecznie stał się nieocenioną częścią serii „Star Trek”.

Roddenberry nie chciał jednak, aby Q był zbyt eksponowany. Wygląda na to, że mała wskazówka może bardzo pomóc. Na konwencji popkultury 2024 o nazwie VirtualCon5 (wydarzenie) Objęte przez ScreenRant), De Lancie przypomniał sobie rozmowę o Q z Roddenberrym i to, jak producent serialu uważał, że zbyt dużo Q sprawi, że będzie wyglądał normalnie i niegroźnie. Roddenberry nie chciał, aby Q był klaunem.

Gene Roddenberry nie chciał, aby Q był postrzegany jako Joker

Występ De Lanciego w roli Q jest jedyny w swoim rodzaju, łącząc nieszkodliwe kosmiczne zagrożenie z beztroskim, charyzmatycznym humorem. Postać ta była tak popularna, że ​​wystąpił nawet gościnnie w „Star Trek: Deep Space Nine” i „Star Trek: Voyager”. Q odegrał także główną rolę w drugim sezonie „Star Trek: Picard” kilka lat temu. Kiedy de Lancie kręcił „Spotkanie w Farpoint”, wydawało się jasne, że będzie do niego wracać wielokrotnie. Jednak, jak powtórzył Roddenberry, wielokrotne widywanie się z Q przemieni go w wielkiego Gazoo z „Flintstonów”. De Lancey wspominał:

„Przychodzę i spędzam czas. Kiedy mnie przywieźli po raz drugi, Gene powiedział: «Wiesz co? Nie będę cię przyprowadzać częściej niż raz w roku. Ponieważ nam się to przydarzyło. zróbcie przedstawienie, podczas którego będziemy czekać na przyjście Jokera.”

Sure Q był postacią komediową i zawsze robił coś niezwykłego dzięki swoim boskim mocom — na przykład teleportował postacie ze „Star Treka” do świata Robin Hooda — ale nigdy nie był klaunem. W każdym razie postreligijni bohaterowie „Star Treka” odrzucili jego roszczenia do boskości, postrzegając go bardziej jako irytację niż zagrożenie. Fakt, że tak sporadycznie wracał, dał Trekkiesowi znać, że jest wyjątkowy.

Q zmarł pod koniec drugiego sezonu „Picarda”, istnieje jednak poza czasem liniowym, więc wciąż żyje. Czas pokaże, czy wróci, czy nie.

Source link