„Szósty zmysł” M. Nighta Shyamalana to prawdopodobnie jeden z najbardziej niepokojących horrorów, jakie kiedykolwiek powstały, opowiadający historię młodego chłopca o imieniu Cole (Haley Joel Osment), który widzi i rozmawia ze zmarłymi. Psycholog dziecięcy dr Malcolm Crowe (Bruce Willis) próbuje pomóc mu uporać się z chorobą psychiczną, którą uważa za chorobę psychiczną, choć w końcu dowiaduje się, że wszystkie talenty Cole’a są bardzo realne. Dzięki niesamowitemu zwrotowi akcji i jednej z najstraszniejszych sekwencji, jakie kiedykolwiek skierowano do dzieci, thriller Shyamalana z 1999 roku to ponadczasowy film, dzięki któremu od razu stał się megagwiazdą. Ale o ile „Szósty zmysł” stał się sensacją kasową i jednym z największych filmów lat 90., o tyle sam Shyamalan (który był wówczas praktycznie nieznany i miał na swoim koncie tylko kilka filmów fabularnych) był raczej produkcją kujonem. Przez cały film była zdenerwowana, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę z Willisem.
W końcu Willis jest jedną z największych gwiazd filmowych wszechczasów i ma reputację osoby, z którą intensywnie się pracuje. Chociaż miało to miejsce wiele lat po „Szóstym zmyśle”, reżyser Kevin Smith nazwał później współpracę z Willisem przy filmie „Cop Out” z 2010 roku „miażdżącą duszę”, ponieważ obaj mieli odmienne opinie na temat sposobu nakręcenia filmu. Mało tego, był także przerażającym Johnem McClane’em w „Szklanej pułapce”. chciałbym Ty Chcesz stanąć po złej stronie tego gościa?
w wywiadzie z gq Zastanawiając się nad swoimi najbardziej kultowymi filmami, Shyamalan ujawnił, że był moment na planie „Szóstego zmysłu”, który był bardziej przerażający niż którykolwiek z jego duchów: niespodziewanie zobaczył Willisa w swoim zwiastunie.
Prośba o osobiste spotkanie z Willisem przeraziła Shyamalana
Według Shyamalana zbliżali się koniec zdjęć do „Szóstego zmysłu”, kiedy Willis poczuł, że znalazł przydatne ujęcie i może zacząć kończyć. Shyamalan chciał jednak, aby aktor spróbował czegoś innego:
„I wtedy podejmujesz decyzję, wiesz, to dziwne, wiesz, przerażające jest myślenie, że tak mała chwila decyduje o Twoim życiu. Podszedłem, spojrzałem na nią i mówiłem dalej. I szepnąłem mu do ucha, i ja czułem w nim napięcie (…) Jakby był gotowy do ataku. Powiedziałem: „Chcę, żebyś zrobił jeszcze jeden i chcę, żebyś to zrobił” i szepnąłem swoje myśli Odwróciłem się od niego, a on patrzył na mnie jak śnieg, wiesz, a ja pomyślałem: „Tocz się, chodźmy!”
Willis wykonał to, co mu kazano, czyli takie ujęcie zastosowano w filmie, po czym zszedł z planu. Następnie powiedziano Shyamalanowi, że Willis chce go zobaczyć w swojej przyczepie, a reżyser był bardzo zdenerwowany tym, co może się wydarzyć. Na szczęście Shyamalan przypomniał sobie, że Willis był zachwycony początkującym reżyserem i serdecznie mu pogratulował, mówiąc: „To, co właśnie zrobiłeś, poczułem wcześniej tylko raz i to było z Quentinem (Tarantino) w „Pulp Fiction”. Masz coś, dzieciaku, naprawdę coś masz. Reżyser powiedział, że „został potrącony na chodniku”, co ma wiele sensu, biorąc pod uwagę fakt, że porównywano go do jednego z największych niezależnych reżyserów lat 90. i otrzymał pochwały od największej gwiazdy swojego filmu.
Willis kontynuował później współpracę z Shyamalanem, pojawiając się w jego trylogii „Unbreakable” (znanej również jako trylogia Eastrail 177) jako ochroniarz odporny na wszelkie krzywdy. Jednak tak naprawdę to „Szósty zmysł” ich współpraca świeci najjaśniej, czego efektem jest najlepszy film w karierze Shyamalana.