Kiedy w 1987 roku zadebiutował „Star Trek: Następne pokolenie”, Trekkies poznał nową postać, która była sprzeczna ze wszystkim, co znali. W oryginalnym „Star Treku” nikczemni Klingoni często byli przedstawiani jako agresywni antagoniści, zwykle będący arcy-przeciwnikami Federacji. Worf, Klingon grany przez Michaela Dorna w „The Next Generation”, był członkiem starszego personelu USS Enterprise-D. W drugim sezonie serialu Worf zostaje także szefem ochrony statku. Trekkie musieli się nauczyć, że cała wrogość wobec Klingonów była przestarzała, a nawet nierozsądna. Ogłoszono pokój i Klingoni byli teraz sojusznikami.
Oczywiście Snow nie był najładniejszą i najspokojniejszą postacią. Często szybko sugerował swojemu kapitanowi użycie przemocy i często podejrzliwie odnosił się do wszystkich zagranicznych gości. Oczywiście, jako szef ochrony, takie było jego zadanie. Czasami wpadał w złość. Worf był też, z braku lepszego określenia, wielkim idiotą. Został wychowany na Ziemi, szczególnie w Rosji, przez ludzkich rodziców i musiał poznać swoje klingońskie dziedzictwo z książek i studiów. W ten sposób polubił pozbawioną poczucia humoru poważanie i postanowił dostarczać rozrywki jak najmniej. Nawet w porównaniu do innych Klingonów Worf był spokojny i stoicki.
Postać ta była tak popularna, że ostatecznie przeniesiono go do „Star Trek: Deep Space Nine”, co dało Worfowi cztery dodatkowe sezony z siedmiu, które miał już za sobą w „Następnym pokoleniu”. Michael Dorn pojawił się w większej liczbie odcinków „Star Trek” niż jakikolwiek inny aktor.
Bez wątpienia Dorn był zadowolony z tej pracy i podążał za swoją rolą, dokądkolwiek ona prowadziła. Już na początku „Następnego pokolenia” wiedział, że jest tam tylko po to, by zagrać Worfa najlepiej, jak potrafi. W najmniejszym stopniu nie przejmował się wiarygodnością ani osobistą historią swojej postaci. W Wywiad z 2012 roku dla StarTrek.comDorn przyznał, że przyjechał tam tylko po to, żeby wykonać pracę i to dobrze. to było to.
Michael Dorn był tam tylko po to, aby wykonać swoją pracę i zrobić ją dobrze, nic więcej.
Dorn był praktyczny, jeśli chodzi o grę Worfa. Zapytany, czy obawia się, że występowanie w dużej grupie może osłabić jego charakter, Dorn odpowiedział, że nie ma żadnych obaw. W końcu Dorn przyznał, że to nie on był scenarzystą serialu i wszystkie życiowe wybory Worfa wymkną się spod jego kontroli. Nawet nie robił akrobacji. „W zasadzie brałem to jeden dzień na raz” – powiedział. „Moją najważniejszą rzeczą było dobrze obsadzić tę rolę i wypaść jak najlepiej. Nie myślałem w ten sposób o przyszłości”.
Dwie rzeczy: dobrze obsadzić rolę i wykonać dobrą robotę. Faktycznie zdrowe podejście do każdego zadania.
Dorn wspomina, że niektórzy z jego współpracowników nie zgadzali się z jego podejściem. Powiedział, że niektórzy z nich chcieli grać postacie, które widzowie uznaliby za przyjazne. Pomysł był taki, że jeśli aktor zagra przyjazną postać, scenarzysta będzie chciał napisać dla niej więcej scen. Było to szczególnie prawdziwe w pierwszych latach serialu, kiedy, jak Dorn wspominał, wszyscy wciąż nabierali wprawy. Jednak Dorn nie miał takich obaw co do przyszłości Worfa. Powiedział:
„Wszyscy biegali. Wykonywali swoją pracę, ale można było powiedzieć, że w zasadzie próbowali kształtować swoją przyszłość. Chcesz się zaprzyjaźnić z Datą. Chcesz się zaprzyjaźnić z Geordim. Chcesz się zaprzyjaźnić z Picardem ze względu na jego uczucia: pisarze piszą relacje, a jeśli masz związek, napiszą dla ciebie więcej relacji, osobiście. Powiedziałem: „Kogo to obchodzi? To będzie dziwny, podły i wściekły facet”.
Wygląda na to, że oddanie Dorna byciu podłym i złym ostatecznie przyniosło korzyści.
Michael Dorn przyjął wszystko, co dali mu pisarze
Dorn, po prostu czytając jego kwestie i wykonując dobrą robotę, pozwolił Worfowi rozwinąć się jako postać. Dorn wyjaśnił Worfowi jego agresywną naturę oraz ponure przywiązanie do honoru, a scenarzyści „Star Trek: Następne pokolenie” uchwycili, co robi. Dorn chętnie przyjął przydzielone mu historie o Worfie, wiedząc, że pisarz prawdopodobnie wiedział, co zrobić z Worfem na dłuższą metę. Dorna powiedział:
„Na szczęście scenarzyści poszli dalej. To, co napisali o osieroceniu Worfa i wychowaniu przez rosyjskich rodziców, to wyłącznie sprawa pisarzy. Nic z tym nie zrobiłem. Po prostu im to powiedziałem. Dałem postać i to było wszystko. To.”
Oczywiście nie powstrzymało to Dorna od towarzyszenia Worfowi. Po zakończeniu „Deep Space Nine” w 1999 roku Dorn uznał, że Worf może z łatwością kontynuować swój własny serial. Pod koniec swojej kadencji w DS9 Worf został ambasadorem Federacji na ojczystej planecie Klingonów, Qo’noS. Dorn napisał cały odcinek pilotażowy serialu telewizyjnego skupionego na Worfie o tym, jak Qo’noS wymagało odbudowy po wojnie i jak Klingoni musieli niechętnie zaakceptować Federację jako gigantyczną potęgę galaktyczną.
Ta seria nigdy nie doszła do skutku, ale Worf w końcu powrócił. W trzecim sezonie „Star Trek: Picard” z 2023 roku Dorn wcieli się w siwowłosego Worfa, pracującego obecnie jako tajny agent Gwiezdnej Floty, wykorzeniający przestępców spoza Federacji. Wygląda na to, że „Star Trek” nie wytrzyma długo bez Worfa.