Mówi się, że Jack Nicholson gra wiele szalonych postaci i chociaż jest to na swój sposób prawdą, jest to również błędne, ponieważ sugeruje, że mężczyzna ma wrodzone szaleństwo w swoich bardziej luźnych ujęciach. Prawda jest taka, że zanim zniknął z Hollywood, Jack Nicholson był jednym z najinteligentniejszych i najbardziej przemyślanych aktorów, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie, i spędził lata doskonaląc swoje umiejętności w drodze szeroko zakrojonych badań. W formie New York TimesaRon Rosenbaum napisał w profilu tego mężczyzny z 1986 roku, że Nicholson „pilnie przechodził od nauczyciela aktorstwa do nauczyciela aktorstwa w poszukiwaniu prawdy, tak jak inni z jego pokolenia przechodzili od guru do guru lub od kurczenia się do kurczenia się”.
Innymi słowy, Nicholson podchodził do swojej sztuki o wiele bardziej intelektualnie, niż można by sobie wyobrazić, oglądając jego spontaniczne występy. Dlatego Stanley Kubrick powiedział, że Nicholson wniósł do swoich ról „nieukierunkowany” charakter – a mianowicie autentyczną inteligencję, której nie można łatwo sfałszować.
Ale choć niesprawiedliwe jest nazywanie Nicholsona aktorem całkowicie intuicyjnym, niesprawiedliwe jest również twierdzenie, że jest on artystą całkowicie intelektualnym. Tak naprawdę jego praca nad „Lśnieniem” Kubricka pokazuje, jak doświadczony gwiazdor łączy swoje intelektualne zrozumienie roli z doświadczeniami ze świata rzeczywistego, szczególnie w przypadku jednej sceny, wykazując tę wyjątkową zdolność adaptacji.
Doświadczenie pisarskie Jacka Nicholsona przełożyło się na jego grę aktorską
Jakby nie wystarczyło bycie jednym z najbardziej znanych aktorów na świecie, Jack Nicholson też sporo napisał. Kiedy zaczynał karierę i miał trudności ze znalezieniem pracy pomiędzy rolami w filmach klasy B, aktor zagrał w „Wyspie gromu” z 1963 r. (napisanej wspólnie z Donem Devlinem) i „Ucieczce do furii” z 1964 r. „Pisanie scenariuszy do filmów”. tak jak. W którym także zagrał. W miarę jak jego kariera nabrała rozpędu po przełomowej roli w filmie „Easy Rider” z 1969 r., pisał mniej, choć znalazł czas na napisanie i wyreżyserowanie filmu „Drive, He Said” z 1971 r. Jednak zanim w 1980 roku zaczął grać w „Lśnieniu”, 43-latek doskonale zdawał sobie sprawę z często frustrującego doświadczenia związanego z pisaniem, które z pewnością było integralną częścią popadnięcia Jacka Torrance’a w szaleństwo.
Ten cytat pojawia się w jednej z tych scen, w których Nicholson faktycznie gra szalenie, trochę za dobrze. W chwili, gdy Wendy z Shelley Duvall podchodzi do Jacka pracującego przy maszynie do pisania w holu hotelu Overlook, Nicholson daje nam fascynujący wgląd w zasłonę słabnącego sumienia Jacka, gdy prosi ją, aby zostawiła Wendy w spokoju, podczas gdy on pisze.
W swoim 1986 r New York Timesa Aktor na swoim profilu opowiedział, jak własne doświadczenia z pisaniem, a zwłaszcza małżeństwo i późniejszy rozwód, zainspirowały go do występu w tej scenie z „Lśnienia”. W 1962 roku Nicholson poślubił swoją koleżankę z „Terroru” Sandrę Knight, z którą miał córkę Jennifer, zanim para rozwiodła się w 1968 roku. W rozmowie z „The Times” Nicholson wyjaśnił, w jaki sposób scena z maszyną do pisania powstała na podstawie jego doświadczeń z małżeństwa. A przy tym zaangażowany w swoją pracę. Mówi: „To scena z filmu, który sam napisałem”.
„Ta scena na maszynie do pisania – taki właśnie byłem, kiedy się rozwiodłem. Miałem presję bycia rodzinnym człowiekiem z córką i pewnego dnia przyjąłem propozycję pracy w filmie i pisałem. Trwał film wieczorem wróciłem do mojego małego kącika, a moja urocza żona Sandra, nieznana jej, wpadła na tego szaleńca – powiedziałem o tym Stanleyowi (Kubrickowi) i zrobiliśmy to.
Jack Nicholson wykorzystuje „wrogość” wynikającą z jego małżeństwa
To nie było tak, że Jack Nicholson miał jakieś doświadczenie, które Kubrick zinterpretował na potrzeby sceny maszyny do pisania. Aktor faktycznie powtórzył określone zwroty, których używał podczas swojego skazanego na porażkę małżeństwa, nadając scenie zaskakujące poczucie niewygodnego realizmu.
Wspominając chwile, kiedy żona przerywała mu wieczorne sesje pisarskie, Nicholson był całkiem szczery wobec „Timesa”, przypominając sobie konkretne rzeczy, które powiedział Sandrze Knight. Powiedział: „Pamiętam, jak siedziałem przy biurku i mówiłem do niej: «Nawet jeśli nie słyszysz, jak piszę, nie oznacza to, że nie piszę. To jest pisanie». W „Lśnieniu” Jack tak robi usłyszałem krzyki do Wendy: „Za każdym razem, gdy tu jestem i słyszysz, jak piszę, lub nawet jeśli nie słyszysz, jak piszę, cokolwiek to jest – słyszysz mnie. Posłuchaj, co robię, kiedy Kiedy tu jestem, oznacza to, że pracuję, czyli nie przychodź. Myślisz, że sobie poradzisz?”
Może to trochę przesadzone, ale w zasadzie Nicholson prezentuje swoją własną, ekstremalną twórczość ze szczególnie burzliwego okresu w swoim życiu. „Pamiętam tę całą wrogość” – powiedział. „OK, mam rozwód”. Chociaż z pewnością niewielkie pocieszenie było zdobycie przydatnego fragmentu doświadczenia życiowego, które mógłby wykorzystać w adaptacji Stephena Kinga, przynajmniej otrzymaliśmy dzięki temu kolejny niezapomniany występ i dowód na i tak już solidną sprawę. Jack Nicholson to najwspanialszy aktor wszechczasów.