Nathan Fillion zajmuje wśród fanów rzadkie miejsce, które zajmuje niewielu aktorów. Podobnie jak wcześniej Vincent Price, Christopher Lee i Bruce Campbell, jest ulubieńcem maniaków, ponieważ potrafi zagrać typową postać z pewnym siebie i zawziętym zapałem. Po raz pierwszy dał się poznać w telewizji jako mechanik szafy grającej Johnny Donnelly w „Dwóch facetach i dziewczyna”, a serca fanów zdobył jako Malcolm „Mal” Reynolds, zalotny kapitan Serenity w krótkotrwałym filmie science-fiction Jossa Whedona Udało się. Seria Fi „Świetlik”. Telewizyjna pozycja Filliona stopniowo rosła w 2010 roku, kiedy jego rola powieściopisarza thrillerów Franka Castle’a w serialu ABC „Castle” u boku Stany Katic w roli detektywa Kate Beckett znalazła się na liście 20 najlepszych rankingów Nielsena. W tych różnych rolach stał się tak niezaprzeczalnie sympatyczny, że czytelnicy komiksów zaczęli go wychwalać jako bohatera pozbawionego ujmującego uroku.

Z tego powodu przed obsadą filmu Warner Bros. z 2011 roku duża część fanów przywiązała się do wizji Filliona w roli Hala Jordana, urodzonego na Ziemi członka Korpusu Zielonych Latarni. Agresywnie lobbował w studiu i DC, aby obsadzić go w roli kultowego bohatera, i choć rola oczywiście przypadła Ryanowi Reynoldsowi, Fillion nie wrócił do domu z pustymi rękami. Nie, nie, nie chodzi o to, że Fillion zostanie obsadzony w roli sportowca Guya Gardnera w nadchodzącym „Supermanie” Jamesa Gunna. Dziesięć lat przed lądowaniem na tym wyjątkowym wydarzeniu Fillion nosiła pierścionek w innym kolorze.

Nathan Fillion już tam był i zrobił to jako Hal Jordan

Ponieważ biznes filmowy to ogromny biznes, a film „Green Lantern” z 2011 roku kosztował Warner Bros. aż 200 milionów dolarów zarobków, studio wybrało do roli tytułowej bohaterki młodszą, bardziej utalentowaną gwiazdę niż Fillion. Z perspektywy czasu, biorąc pod uwagę zbombardowanie „Green Lantern”, wyszło to na dobre Fillionowi. Gdyby umieścił w tym filmie swoją gwiazdę, mógłby stać się pośmiewiskiem w branży. Miało to miejsce zanim „Zamek” zyskał ogromną popularność, grając główną rolę w nieudanym serialu telewizyjnym I Wystąpienie w megabudżetowym filmie o superbohaterach w równie niepopularnym filmie pobocznym sprawiłoby, że Fillion w przyszłości stałby się czymś w rodzaju rozrywkowego uroku.

Zamiast tego DC znalazło Fillionowi wygodny, skromny dom jako głos Hala Jordana w animowanych filmach fabularnych „Green Lantern: Emerald Knights” i „Justice League: Doom”. Obydwa filmy zostały dobrze przyjęte przez fanów i krytyków (pierwszy ma 80% świeżej oceny w serwisie Rotten Tomatoes, podczas gdy drugi ma doskonałą ocenę 100%), a Fillion dobrze się przy nich bawił. Jak powiedział Slice of Sci-Fi w 2012 roku,

„Taka praca sprawia mi radość. Uśmiecha się. Kiedy nagrywam te nagrania, lubię żyć chwilą. Zawieszasz na sekundę rzeczywistość. Wiesz. Tak właśnie wygląda Green Lantern, ty znasz sytuacje, znasz postacie wokół niego, więc lubię żyć w tej chwili przez pół sekundy, jakbym tam był… i to mi daje ( Daje uśmiech. )

Fillion już wywołuje uśmiech, jeśli nie śmiech, wśród fanów komiksów swoją krótką, od niechcenia druzgocącą rolą w pierwszym zwiastunie potężnie wyglądającego „Supermana” Jamesa Gunna, co napawa ich ekscytacją z powodu premiery filmu 11 lipca 2025 r. Jest jeszcze jeden powód bycia. uwolnienie. Czy to zbyt wiele, aby poprosić Fillion Gardner o własny film? WB może być fajny z tym pomysłem, biorąc pod uwagę kiepskie juju, które nakręciło film z 2011 roku (na którym studio straciło około 120 milionów dolarów), ale prawdopodobnie są miliony maniaków komiksów, którzy mogliby sprawić, że myślą inaczej. Jeśli film Gunna naprawi błędy serii Człowiek ze stali po nieudanej reaktywacji reżyserów Bryana Singera i Zacka Snydera, Guy Gardner może dostać swój dzień.

Source link