W drugiej połowie filmu, gdy technopotwory sieją spustoszenie w całym mieście, Ellie, Laura i Ash postanawiają zatrzymać się w lokalnym sklepie wideo, aby kupić coś, co może im pomóc. Kiedy wchodzą do wypożyczalni wideo, spotykają tajemniczego mężczyznę, którym okazuje się słynna gwiazda rapu przełomu lat 90. i początku XXI wieku Fred Durst, frontman grupy Limp Bizkit, z którą niedawno świętowałam Nowy Rok. W pobliżu koncert wigilijny.

Rola Dursta to niewiele więcej niż epizod, ponieważ staje się kluczową częścią trzeciego aktu filmu, dołączając do wędrownej grupy nastolatków próbujących przetrwać ten technologiczny atak na świat. Nie trzeba dodawać, że musiałem wszystkich pytać o pracę z Durstem przy filmie.

Jak to było pracować z Fredem Durstem i czy był to Fred Durst od początku? Bo jego włączenie, a ja nawet o tym nie myślałem, dopóki nie zwróciliście na to uwagi podczas pytań i odpowiedzi na pokazie w Chicago, ale on jest naprawdę w pewnym sensie ikoną tamtej epoki muzyki i popkultury. Prawie nie jeszcze jeden może. To bardzo specyficzne okno czasowe w popkulturze. Czy mieliście plan awaryjny na wypadek, gdyby nie był tym zainteresowany i gdyby to nie wyszło?

Mooney: Zdecydowanie mieliśmy pomysły, a on był z nami od pierwszej chwili. Myślę, że w pierwszym tygodniu rozmów o filmie powiedzieliśmy: „Och, naprawdę byłoby fajnie zobaczyć Freda Dursta walczącego u boku naszych bohaterów”. Na pewno były jakieś boiska. Nawet nie wiem, czy chcę wymieniać te nazwiska, ale cokolwiek by nie powiedzieć, albo nie były w jakiś sposób rozpoznawalne, albo może nie należą do najlepszej strony współczesnej kultury.

Zima: Nie jest dziś dobrym człowiekiem.

Mooney: Tak, Fred właśnie sprawdził wszystkie pola i, jak powiedziałeś, jest to bardzo symboliczne i bardzo charakterystyczne, a poza tym to on dostał kapelusz. Wszystko mu się układa, więc wiele na nim zależało i był pierwszą osobą, do której poszliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że trwają prace nad filmem, a gdyby nie przyjął tej pracy, nie wiem. co by się stało. Moglibyśmy to zrobić.

Winter: Tak, mieliśmy szczęście, że mu się to udało, wciągnął się w to i chciał się z siebie śmiać. W niektórych miejscach to naciskał, ale potem odniósł także wrażenie, jakby odgrywał swoją publiczną osobowość z tamtej epoki, ale w tym wzburzonym superbohaterskim stylu i prawie jak gwiazda kina akcji. Było więc super, że dołączył do nas i dołączył do nas.

Mooney: I bardzo dobry aktor.

Winter: Niesamowity aktor, tak.

Czy Limp Bizkit był grupą, którą znaliście? Byliście już fanami? A jak wyglądała praca z nim na planie?

Martel: Zdecydowanie znajomy. Biorąc pod uwagę jego osobowość, wygląd i muzykę, nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać jako osobie. Ale była taką miłą i inteligentną osobą, że mnie zaskoczyła. Są pewne rzeczy, ponieważ masz duże oczekiwania wobec aktora, którego oglądasz, lub kogokolwiek, kogo oglądasz, i oczekujesz od nich czegoś. Mogą Cię rozczarować. Ale nie wiedziałem, czego się spodziewać po Fredzie, był bardzo miły, bardzo spokojny, delikatny i ciekawy, a także otwarty na temat swojego procesu bycia artystą oraz tego, jak to jest być taką ikoną i wywierać presję. Opowiadał o. Wszystko to. to było niesamowite.

Julian Dennison nie miał okazji spędzić z nim zbyt wiele czasu, ponieważ jego postać umiera w filmie, zanim w historii pojawi się Fred Durst.

Dennison: Tak, dla mnie to było naprawdę inne. Film nakręciliśmy w pewnym sensie chronologicznie.

OK. Więc naprawdę nie miałeś dla niego czasu?

Dennison: Tak, nie miałem okazji spędzić z nim czasu. Ale spotkanie go w South by Southwest i po zdjęciach, tak, nie wiem, to tak, jakby spotkać kogoś, kto przeżył dużo życia i ma dużo mądrości, tak naprawdę jesteś tylko gąbką była jedną z najważniejszych rzeczy w tym, że mogłem przebywać z nim w tym samym pokoju. To tak, jakby definiowało pokolenie lub coś w rodzaju czasu, na przykład pewien czas. Myślę, że to zabawne, że możemy robić to, co do nas należy.

Source link