W ostatnich latach Hollywood naprawdę zaczęło łamać kod w filmach z grami wideo. Imponujący sukces adaptacji takich jak „Sonic the Hedgehog” i „The Super Mario Bros. Movie” utwierdził nas w przekonaniu, że pod tym względem naprawdę zmieniliśmy zdanie. Kiedy tak się stanie, w nadchodzących latach studia staną się celem prawie każdej większej gry wideo, a Grand Theft Auto niewątpliwie znajdzie się na tej liście. Co jednak ciekawe, niedawno do kin trafił doskonały film, którego akcja rozgrywa się w świecie GTA, i to przy pełnym wsparciu twórcy GTA, firmy Rockstar Games.

Można by wybaczyć, gdyby o tym nie wiedzieli, bo to taki mały film, ale dokument „Grand Theft Hamlet” niedawno trafił do kin za pośrednictwem ludzi z Mubi. Dla tych, którzy o tym nie wiedzą, jak sugeruje tytuł, łączy on światy GTA i Williama Shakespeare’a, z grupą obdartych aktorów grających „Hamleta” w rozległym świecie Grand Theft Auto Online. To jest tak chwytliwe i przyjemne, jak się wydaje. Myślałem o tym, odkąd zobaczyłem to na zeszłorocznym SXSW. Film został nakręcony w całości w grze, bez żadnych materiałów filmowych ani dyskusji.

Niedawno miałem przyjemność rozmawiać z reżyserami filmu Samem Crane’em i Pinny Grylls z okazji jego premiery. W trakcie rozmowy zapytałem, w jaki sposób dostali zgodę na wydanie od Rockstara. Przecież mówimy tu o wielomiliardowym przedsiębiorstwie, które firma z pewnością chce chronić. Na szczęście nie stanowiło to problemu, ponieważ Rockstar bardzo dobrze rozumiał, co chcieli osiągnąć twórcy filmu. Jak wyjaśnił Grylls:

„Rockstar wiedział o tym projekcie już dawno temu. Kiedy Sam nakręcił kilka bardzo krótkich filmów, które umieścił na YouTube, w tym pierwszą scenę Hamleta z Markiem… to było coś w rodzaju pół- słyszeliśmy od znanych nam osób, które pracowały dla Rockstar, że widziały to i poruszyło ich.”

Grand Theft Hamlet to list miłosny do Grand Theft Auto

Z pewnością byłoby jedno, gdyby Crane i Grylls próbowali w jakiś sposób dostosować grę, kształt lub formę. Przecież w przeszłości dzwoniono do nas z Hollywood, a głównym powodem, dla którego nigdy nie powstał film o „Grand Theft Auto”, był fakt, że Rockstar bardzo chroni własność intelektualną. Ale jak wyjaśnił Crane w naszej rozmowie, studio doskonale zdawało sobie sprawę, że film był w równym stopniu listem miłosnym do gry, jak i produkcją ukochanej sztuki:

„Nigdy nie chcieli mieć nad tym żadnej kontroli ani nakręcić własnego filmu, ale myślę, że zasadniczo podobało im się to, co z tym zrobiliśmy. To całkiem jasne, myślę, że w pewnym sensie jest to jak list miłosny do sportu, ponieważ podobnie jak jest to list miłosny do Szekspira.”

Ciekawe, że ten film kontynuuje trend świetnych filmów z grami wideo O tym Gry wideo, a nie ich bezpośrednie adaptacje. W 2024 r. na platformie Netflix ukazał się także kryminalnie niedoceniany serial „The Remarkable Life of Ibelin”, który skupia się głównie na „World of Warcraft”, ale nie jest opowieścią o grze. Inne popularne filmy, takie jak „Free Guy” i „Wreck-It Ralph”, w podobny sposób czerpią z miłości do sportu. Na szczęście Rockstar zrozumiał, co ci filmowcy próbowali zrobić, i nie wtrącił się z powodu błędnych wskazówek korporacyjnych.

Całego mojego wywiadu z reżyserami możecie posłuchać w dzisiejszym odcinku podcastu /Film Daily:

„Grand Theft Hamlet” już w kinach.

Source link