DC Universe jest tutaj, aby zmienić hierarchię władzy w DC Universe. Zamiast jednak zaczynać od Supermana czy Batmana, pierwszym tytułem najnowszej próby stworzenia połączonego kinowego uniwersum DC jest serial animowany dla dorosłych opowiadający o grupie mało znanych potworów z komiksów.

Showrunner Dean Delores i scenarzysta James Gunn zaliczyli godny debiut, przedstawiając historię uroczego zespołu wyrzutków, który staje się uznaną rodziną. „Creature Commandos” zawiera świetną ścieżkę dźwiękową, mnóstwo krwi i mnóstwo wulgaryzmów. Jest to w zasadzie duchowa kontynuacja „Legionu samobójców”, z całym urokiem Gunna, jego miłością do zwierząt i odmieńców oraz jednym z jego głównych tematów w świecie DC: przesłuchiwaniem męskości.

W pierwszym odcinku „Creature Commando” dowiadujemy się trochę o stawce misji i stanie DC Universe. Okazuje się, że czarodziejka o imieniu Circe dowodzi milicją złożoną z ludzi, którzy nienawidzą idei Themysciry jako wyspy przeznaczonej wyłącznie dla kobiet i planują przeprowadzić zamach stanu, przejąć wyspę i otworzyć ją dla wszystkich wesprzeć plan Kirke. Kilka razy w pierwszych dwóch odcinkach widzimy płaczące dorosłe dziecko wyrażające, jak „niesprawiedliwy” jest pomysł Themysciry, podczas gdy oni strzelają z karabinów szturmowych do Task Force M lub publiczności. Fakt, że robot GI, którego jedynym celem jest identyfikacja i zabijanie nazistów, czerpie przyjemność z zabijania tych ludzi, powinien powiedzieć ci wszystko, co musisz o nich wiedzieć.

Nawet potwór Frankensteina (tutaj nazywany Eric Frankenstein) został ponownie wyobrażony jako potwór, który ma całkowitą obsesję na punkcie swojej narzeczonej i jest przekonany, że go kocha, co jest faktem, że nie może zrozumieć, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i próbuje zabić go na wieki.

Creature Commando jest bardzo podobne do Peacemaker

Motywy te przypominają pierwszą serię Gunna DC, „Peacemaker”, która opowiada o szowinistycznym najemniku i antybohaterze znanym jako John Cena, który próbuje ocalić świat przed obcymi pasożytami. W tym serialu Gunn zagłębia się w postać Christophera Smitha, znanego także jako Rozjemca, którą wcześniej nazwał „toksyczną męskością w jej najbardziej toksycznej formie”, i zamiast tego udziela subtelnej lekcji radykalnej empatii i przebaczenia. „Peacemaker” łamie Christophera Smitha i przywraca go do życia. Przygląda się jego okropnemu wychowaniu i teraźniejszości, pokazując, jak powoli kwestionuje swoją moralność i ideały – a jednocześnie jest głupim, zabawnym i bardzo kiepskim serialem o człowieku, którego najlepszym przyjacielem jest orzeł.

„Creature Commando” eksploruje podobne tematy, ale w znacznie wolniejszym tempie, co wykorzystuje je bardziej jako tło niż główny wątek. Prawdopodobnie Frankensteinowi zajmie trochę więcej czasu zrozumienie, że nie powinien oczekiwać, że panna młoda będzie kochała tylko jego, ale jego ponowne wyobrażenie sobie siebie jako prześladowcy jest pomysłowe. Podobnie pomysł, że gdy tylko większy świat dowie się o Themyscirze, zmusi to toksycznych mężczyzn do narzekania na jej politykę skierowaną wyłącznie do kobiet, jest inspirowany (prawdopodobnie prawdziwymi wydarzeniami), a nie tylko powtarzającym się miłym żartem mały świat – budynek, w którym mieści się reszta uniwersum DC. Przecież nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pojawiło się przynajmniej kilka żartów fanboyów krytykujących Supermana, że ​​staje się on słabszy, im bardziej okazuje współczucie.

Source link