„Nightbitch” ma jedno: Amy Adams. Po „Arrival” Adams popadł w swego rodzaju kinową rutynę, występując w obskurnych rolach w „Hillbilly Elegy”, „Kobieta w oknie” i „Drogi Evan Hansen”. Jego ostatnią główną rolą była zapomniana kontynuacja „Enchanted” z 2022 roku, „Disenchanted”, która trafiła bezpośrednio do Disney+. Cóż, był nieobecny na ekranie od dłuższego czasu, więc fakt, że wspierał i prowadził film, jest powodem, dla którego warto zwrócić na to uwagę. I rzeczywiście, Adams jest tu cudowna, wczuwa się w rolę i wznosi się ponad tę słabą narrację.
Gra Adams jest bezinteresowna i charakterystyczna do tego stopnia, że całkowicie kupujemy ją jako kobietę zmagającą się z pewnego rodzaju psią likantropią. Doskonale opisuje także rosnącą frustrację swojej bohaterki związaną z jej ponurym, pełnym montażu życiem. Zbyt Daje nam do zrozumienia, że jej bohaterka uwielbia być matką. Uzupełnieniem Adamsa jest zawsze niezawodny McNairy, który świetnie radzi sobie z rolą faceta, który nie ma zielonego pojęcia, ale nie w okrutny sposób. Mąż McNairy uważa, że robi wszystko, co w jego mocy, i słusznie zwraca uwagę, że nie do końca potrafi czytać w myślach żony i wiedzieć, co czuje. Jednocześnie pojawiają się wyraźne oznaki niepokoju, a mąż pozostaje nieświadomy. Nie jest ani złoczyńcą, ani okrutnym. Jest po prostu uwięziony w swoim własnym małym świecie, tak jak my wszyscy.
Gdy tylko ukazał się „Naibitch”, czekałem, aż znajdzie oparcie. Choć od czasu do czasu pojawiają się jasne momenty i momenty prawdziwego humoru (jedna scena z motywem DeVoe „Dare to Be Stupid” Yankovica wydaje się być inspirującym wyborem), film niestety ma trudności z dotrzymaniem swojej zabawnej koncepcji. Podąża też kilkoma ścieżkami, które w niepotrzebny sposób zaśmiecają narrację (w pewnym momencie Addams w psiej postaci zabija rodzinnego kota – a ta rzeź jest później odgrywana dla śmiechu, co jest bez sensu. Brzmi okrutnie). Na domiar złego mam wrażenie, że film tak naprawdę nie wie, czym chce być. Czy to prestiżowe zdjęcie jednego z naszych najlepszych aktorów, czy tandetny film klasy B? Jasne, może to być jedno i drugie, ale nie można oprzeć się myśli, że gdyby mocno przechylił się w którykolwiek z tych kierunków, zamiast przekraczać granicę, „Nightbitch” mógłby odnieść sukces, zamiast się potknąć. Mimo to sam Adams może sprawić, że będzie to zegarek warty obejrzenia, po prostu dlatego, że oglądanie jego pracy jest zawsze przyjemnością. Miejmy nadzieję, że po tym wszystkim wróci do lepszych zajęć i to szybko.
/Ocena filmu: 5 na 10
„Naibitch” trafi do kin 6 grudnia 2024 roku.