Bahamy odrzuciły propozycję zespołu przejściowego prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa dotyczącą przyjęcia deportowanych migrantów, ponieważ były prezydent stara się spełnić obietnice dotyczące „kontroli imigracji”.
Premier Bahamów Philip Davis „zdecydowanie odrzuca” propozycję przyszłej administracji Trumpa dotyczącą przejęcia lotów migrantów deportowanych ze Stanów Zjednoczonych.
w oświadczeniu Zwolniony przez swoje biuro premier Bahamów twierdzi, że jego rząd dokładnie zapoznał się z propozycją i nie mógł go zatwierdzić.
„Bahamy po prostu nie mają zasobów, aby spełnić taką prośbę”. Dodała, że premier Davis jest zdecydowanie zaangażowany w to, aby na pierwszym miejscu postawić lud Bahamów i rozwiązać nurtujące go kwestie.
Od czasu odrzucenia nie było dalszych rozmów ani dyskusji między rządem Davisa a zespołem przejściowym Trumpa.
Z raportu amerykańskich mediów NBC wynika, że zespół nowo wybranego prezydenta zwrócił się z tą propozycją do kilku krajów karaibskich.
Z ich ustaleń wynika, że przyszła administracja Trumpa skontaktowała się z rządami Turks i Caicos, Panamy, Grenady, Bahamów i potencjalnie innych krajów.
W zeszłym miesiącu Donald Trump wygrał wybory, które uznano za najważniejsze w najnowszej historii Ameryki.
Pokonał urzędującą wiceprezydent Kamalę Harris, przewodniczącą Partii Demokratycznej, zdobywając zarówno głosy powszechne, jak i Kolegium Elektorów, 312–226.
Były prezydent podczas swojej kampanii obiecał kontrolę granic, zapowiadając przeprowadzenie największej w historii kraju akcji deportacyjnej.
Kolega Trumpa, J.D. Vance, oszacował, że jego nowa administracja mogłaby deportować nawet milion osób rocznie, aby odwrócić politykę Bidena, która według Trumpa wpuściła do kraju 18 milionów nielegalnych imigrantów.