OAKLAND — Ranne ciało Juana Gaxioli-Chaveza w końcu uległo urazom, ale jego rodzina zawsze będzie pamiętać jego trwającą od kilkudziesięciu lat walkę o przeżycie.

Kiedy miał zaledwie 15 lat i był uczniem pierwszego roku w szkole średniej w Castlemont Postrzelony w szyję przed kampusem East Oakland 9 czerwca 2004 rW wyniku strzelaniny cierpiał na chorobę czworonożnych. Od tego czasu przykuty do łóżka i podłączony do respiratora zmarł w ośrodku rehabilitacyjnym w Los Angeles w wieku 35 lat.

Jego matka, Maria Hernandez, powiedziała: „Był najbardziej bezinteresowną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam w życiu”. „Miał wielkie serce i mnóstwo miłości. Brak mi słów, żeby to opisać.”

Juan Gaxiola-Chávez został ranny w strzelaninie, która miała miejsce 9 czerwca 2004 roku przed szkołą średnią Castlemont w Oakland w Kalifornii. Zmarł 9 listopada w ośrodku rehabilitacyjnym w Los Angeles w wieku 35 lat. Ustalono, że przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa. , (Zdjęcie dzięki uprzejmości Marii Hernandez)

W dniu, w którym Hernandez musiała podjąć decyzję o wyłączeniu respiratora dla syna, „chciała zachować się samolubnie” – powiedziała.

„Chciałam zatrzymać go na tym świecie, mimo że już go nie było” – powiedziała. „Z wyjątkiem dnia jego wypadku, ten dzień był jednym z najtrudniejszych w moim życiu”.

Przez 20 lat rodzina Gaxioli-Cháveza odwiedzała go kilka razy w roku, zbierając się z okazji urodzin i świąt. Chociaż nie mógł chodzić, potrafił myśleć i mówić, a także uwielbiał jeść i degustować dania kuchni międzynarodowej – powiedziała jego matka. Hernandez powiedział, że ze swojego łóżka i wózka inwalidzkiego obserwował dorastanie czwórki młodszego rodzeństwa.

„(Nie było) potem żadnego uścisku, nic innego jak tylko to, co mu daliśmy” – powiedziała Hernandez. „Ale swoimi oczami wyrażał dużo miłości”.

Hernandez powiedziała, że ​​w dniu strzelaniny serce Gaxioli-Chaveza zatrzymało się, a lekarze wznowili jego działalność.

Powiedziała: „Chciałabym myśleć, że zawarł pakt z Bogiem, że będzie żył nawet na wózku inwalidzkim i żył tak, jak żył, ale tylko po to, by być z nami przez 20 lat”. „Poświęciła lata bólu, aby zobaczyć, jak jej rodzeństwo dorasta i jak daję jej tyle miłości, a ja daję jej tyle miłości”.

Sekcja zwłok przeprowadzona przez wydział medycyny sądowej hrabstwa Los Angeles wykazała, że ​​przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa, a wciąż nierozwiązana sprawa na wtorek rano była 75. z 84 morderstw w Oakland w 2024 r. Została uznana za morderstwo.

Śledczy z Wydziału Zabójstw nadal uważają, że był on niezamierzoną ofiarą strzelaniny samochodowej związanej z gangiem, w wyniku której ranny został także inny uczeń Castlemont High. Obecnie trwają poszukiwania świadków i przeglądanie zgromadzonego wówczas materiału dowodowego.

Do strzelaniny doszło około południa 9 czerwca 2004 roku, po zakończeniu zajęć i dzień przed rozpoczęciem wakacji w szkole. Policja uważa, że ​​został ranny od nieznanej kuli.

W ówczesnych wiadomościach Oakland Tribune Gaxiolę-Chavez opisano jako „pucołowatego studenta pierwszego roku w Castlemont High”, który lubił spędzać dni, grając w grę strategiczną Empire Earth na swoim komputerze.

Sprawę przekazano wówczas Gusowi Galindo, już emerytowanemu śledczemu z wydziału zabójstw w Oakland, ponieważ wszyscy myśleli, że Gaxiola-Chávez umrze wkrótce po strzelaninie.

Juan Gaxiola-Chávez został ranny w strzelaninie, która miała miejsce 9 czerwca 2004 roku przed szkołą średnią Castlemont w Oakland w Kalifornii. Zmarł 9 listopada w ośrodku rehabilitacyjnym w Los Angeles w wieku 35 lat. Ustalono, że przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa. , (Zdjęcie dzięki uprzejmości Marii Hernandez)
Juan Gaxiola-Chávez został ranny w strzelaninie, która miała miejsce 9 czerwca 2004 roku przed szkołą średnią Castlemont w Oakland w Kalifornii. Zmarł 9 listopada w ośrodku rehabilitacyjnym w Los Angeles w wieku 35 lat. Ustalono, że przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa. , (Zdjęcie dzięki uprzejmości Marii Hernandez)

Zamiast tego Gaxiola-Chávez spędziła trzy miesiące w szpitalu Highland w Oakland, ucząc się oddychać przez rurki, ponownie jeść i mówić. Matka odwiedzała go codziennie na dwie, trzy godziny. Galindo również go spotkał.

W niedawnym wywiadzie Galindo przypomniał, że nastolatek nigdy nie miał konfliktów z prawem i z tego, co mógł wywnioskować, Gaxiola-Chivez znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Nadal wierzy, że „ten dzieciak nie miał z niczym nic wspólnego, po prostu tam stał” – powiedział Galindo.

Gaxiola-Chávez został ostatecznie przeniesiony do ośrodka opieki dla osób podostrych w Saratodze, ale gdy stał się dorosły, musiał zostać przeniesiony ponownie. Ze względu na problemy z ubezpieczeniem został umieszczony w placówce opiekuńczej w Los Angeles.

„Cieszył się życiem. Uwielbiał oglądać filmy, chodzić do restauracji, spędzać z nami czas i spotykać się z nami, gdy przybyliśmy z Północy” – powiedział.

Hernandez posiadała również uprawnienia lekarskie umożliwiające zapewnienie mu podstawowej opieki, aby mogła sama go zabrać.

Hernandez stwierdziła, że ​​ze względu na trudności w zapewnieniu opieki zdrowotnej Gaxiola-Chivez musiała często się przeprowadzać, spędzając czas w ponad 20 placówkach na przestrzeni kilku lat. Przez ostatnie trzy i pół roku życia był przykuty do łóżka, ponieważ zepsuł się jego wózek inwalidzki, przez co stracił siłę mięśni.

Galindo nadal wierzy, że ktoś wie, kto zastrzelił Gaxiolę-Chaveza i drugiego 15-latka, i chce, żeby się zgłosili. Detektyw miał pomocny, ale rozczarowujący dowód do pracy – serię cyfrowych obrazów i dźwięków pobranych z wnętrza autobusu AC Transit.

Oprócz krzyków na taśmie słychać kilka trzasków. Kilka sekund później w polu widzenia kamery przyspiesza ciemny dwudrzwiowy Ford Thunderbird.

„Jest jasne, że przed zatłoczoną szkołą przejechał samochód i bezkrytycznie oddał strzał” – powiedział Galindo. Na zdjęciach nie widać tablicy rejestracyjnej pojazdu.

Galindo uważał, że w sprawę zamieszanych było dwóch podejrzanych, którzy prawdopodobnie byli znajomymi uczniów szkoły. Drugi chłopiec postrzelony tego dnia odniósł jedynie lekkie obrażenia.

Galindo wciąż ma nadzieję, że ktoś, kto „od lat zbiera ważne informacje, a teraz, miejmy nadzieję, dorósł, zgłosi się, zrobi krok naprzód i postąpi właściwie”. „Być może zmienią się ich serca i filozofia pomagania policji”.

Po śmierci Gaxioli-Cháveza Hernández zgodził się oddać swoje narządy. Niedawno dowiedziała się, że jedna z jej nerek trafiła do biorcy w Teksasie, gdzie obecnie mieszka.

Source link