Waszyngton — W dniu pełnym symboliki politycznej dla obu partii wiceprezydent Kamala Harris zatwierdziła w poniedziałek głosy Kolegium Elektorów, oficjalnie uznając prezydenta-elekta Donalda Trumpa za zwycięzcę wyborów w 2024 roku.
Choć poświadczenie głosów stanowiło formalny finał burzliwych wyborów w 2024 r., dzień ten upamiętnił także znaczącą rocznicę brutalnego tłumu, który cztery lata temu szturmował Kapitol, kiedy zwolennicy Trumpa próbowali zakłócić liczenie.
Te przerażające wydarzenia nie odbiły się szerokim echem wśród prawodawców, ponieważ wielu wydało przedwczesne oświadczenia upamiętniające ten mroczny dzień. Ale prezydent-elekt był gotowy przyjąć bardziej pogodny ton Na jego stronie Truth Social Wcześniej w poniedziałek nazwano to „wielkim momentem w historii”. Zapytać!”
Podczas gdy Trump był nieobecny na ceremonii, jego dawny rywal z Kalifornii zapewnił cywilny i profesjonalny przebieg obrad. Harris celowo wszedł do sali Izby w śliwkowym garniturze i poprowadził senatorów na wspólną sesję Kongresu.
Stała ze stoickim spokojem na scenie, krzyżując ramiona lub maszerując do przodu z manilowymi kopertami zawierającymi certyfikaty głosowania Kolegium Elektorów, podczas gdy oficjalne dane dotyczące liczby głosów w każdym stanie były odczytywane przez drony – w tym te ze stanów, które na niego głosowały. Jak na ironię, senatorowie przypisywali jej każdemu hrabiemu honorowe „Pani Prezydent”, ponieważ Harris pełniła funkcję Przewodniczącej Senatu.
Zaledwie po 30 minutach Harris podsumował: „Donald J. Trump ma 312 głosów ze stanu Floryda” – powiedziała, a Izba wybuchła owacjami. Uśmiechnęła się szeroko i po chwili wbiła młotek, by przywołać izbę do porządku. Następnie ogłosili swoje wyniki: „Kamala D. Harris otrzymała 226 głosów ze stanu Kalifornia”.
Po raz kolejny w Izbie zapanowała fala radości, gdy jej koledzy z Partii Demokratycznej zgotowali Harrisowi owację na stojąco. Wiceprezydent po raz kolejny uśmiechnął się i po chwili uderzył młotkiem w stronę porządku.
Po zaimprowizowanym postępowaniu Harris rozmawiała z przywódcą mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeemem Jeffriesem (D-NY) i powiedziała reporterom, że zrobiła to, co robiła przez całą swoją karierę, czyli poważnie traktowała przysięgę, którą składałam wiele razy za wsparcie i wsparcie. „Broń Konstytucję Stanów Zjednoczonych”.
„Głęboko wierzę, że demokracja w Ameryce jest tak silna, jak silna jest nasza gotowość do walki o nią. Każda osoba – gotowa walczyć o znaczenie naszej demokracji i szanować ją” – powiedział. „W przeciwnym razie jest zbyt kruchy i nie będzie w stanie wytrzymać chwil kryzysu. A dzisiaj amerykańska demokracja wstaje.”
Harris dołącza do wąskiego grona wiceprezydentów, którzy przegrali swoje kandydatury na prezydenta i musieli zatwierdzić wyniki – są wśród nich Al Gore i Richard Nixon. W 2021 roku ówczesny wiceprezydent Mike Pence oficjalnie potwierdził wyniki, w wyniku których przegrał kandydaturę na wiceprezydenta, pozostawiając w pogardzie swojego urzędującego kandydata na kandydata.
To, co niegdyś było powierniczym obowiązkiem Kongresu – zatwierdzanie głosów Kolegium Elektorów ze wszystkich stanów – stało się w 2021 r. międzynarodową porażką, kiedy ludzie zdenerwowani porażką Trumpa w wyborach w 2020 r. przedarli się do Kapitolu, aby zakłócić proces.
„Dzięki odporności naszych instytucji i odwadze funkcjonariuszy amerykańskiej policji na Kapitolu, którzy ryzykowali życie, ten atak na naszą demokrację nie powiódł się. Jednak ataki na prawa wyborcze i podstawy naszej demokracji trwają” – stwierdził w oświadczeniu senator Alex Padilla (ze stanu Kalifornia).
Zamieszki, które rozegrały się w telewizji na żywo, zostały natychmiast potępione przez obie strony. Liderzy izb powołali komisję w celu zbadania uczestników zamieszek, które miały miejsce 6 stycznia, a ogólnokrajowe represje wobec organów ścigania doprowadziły do skazania setek osób. Ale pojedynkowe narracje polityczne szybko zakorzeniły się.
Do wyborów w 2024 r. Trump ogłosił 6 stycznia 2021 r. „dniem miłości” i obiecał ułaskawić kilku uczestników zamieszek. Członkowie rodzin i zwolennicy osób aresztowanych po 6 stycznia często uczestniczyli w wydarzeniach związanych z kampanią Trumpa.
Demokraci wykorzystali ataki z 6 stycznia jako dowód na niebezpieczeństwo, jakie grozi kruchej demokracji pod rządami drugiej administracji Trumpa. Prezydent Biden i wiceprezydent Kamala Harris często przedstawiali Trumpa jako zagrożenie dla demokracji, choć Republikanie odrzucali te obelgi, zarzucając Demokracie sfałszowanie wyborów w 2020 roku. Demokraci, którzy przekonująco przegrali w listopadzie, powiedzieli w poniedziałek znajomą rzecz: Nie przegramy mocno.
„Historia zawsze będzie pamiętać próbę powstania i nigdy nie pozwolimy, aby przemoc, która miała miejsce, została zignorowana” – stwierdził Jeffries w poniedziałkowym oświadczeniu.
Ale dla innych parlamentarzystów, którzy doświadczyli brutalności 6 stycznia 2021 r., pamięć była wciąż żywa. Przedstawiciel Jim Costa (D-Fresno) nazwał ten dzień „najsmutniejszym dniem” w swoich latach spędzonych w Kongresie. Przeglądał w telefonie zdjęcia sprzed czterech lat i przypomniał sobie moment, gdy ukrywał się wśród krzeseł w górnej galerii sali Izby.
„Trzymaliśmy tam przez 40 minut. To było nierealne. Pomyślałem sobie, jak odporna była nasza demokracja w trudnych czasach – wojen, kryzysów, przez cokolwiek przeszedł nasz kraj. „Tego dnia pomyślałem, jak krucha może być nasza demokracja” – powiedział Costa. „To wzmocnienie, którego nigdy nie powinniśmy zapomnieć tego dnia. Nasza demokracja – równie odporna, tak silna, symbol światła, najstarsza demokracja na świecie – a jednak tego dnia wyglądała jak kraj trzeciego świata.
W poniedziałek rano budynki Kapitolu otaczało wiele warstw zabezpieczeń, ale w kompleksie panowała w większości cisza, gdy burza śnieżna pokryła Waszyngton bielą. Zwiększono obecność policji w całej stolicy.