Większą część 2024 roku ostrzegałem czytelników, że druga prezydentura Trumpa wyrządzi poważne szkody amerykańskim instytucjom, poczynając od demokracji i praworządności.

Napisałem: „Były prezydent nie rozumie i nie szanuje konstytucji”. „Będzie wykorzystywał władzę rządu federalnego jako narzędzie swoich kaprysów, ścigając przeciwników i nagradzając darczyńców, zamiast służyć interesowi publicznemu”.

Patrząc na wyniki wyborów, prawie połowa amerykańskich wyborców nie zgodziła się z tym. Wielu z nich pisało do mnie, żeby mi powiedzieć, jak bardzo się myliłem.

„Syndrom zaburzenia Trumpa” – zadrwił czytelnik Ed Osborne.

Mam nadzieję, że ma rację, a ja się myliłem. Mniej destrukcyjny Trump przyniesie ulgę.

To jest mój coroczny felieton „mea culpa”, podsumowanie roku na temat tego, co zrobiłem źle i co (jeśli w ogóle) zrobiłem dobrze.

Pisanie felietonu to powtarzająca się okazja do popełnienia oczywistych błędów i żałowania ich w wolnym czasie. Lata wyborcze stwarzają jeszcze więcej okazji do błędnych obliczeń niż zwykle.

Przeciągający się finał i optymizm gospodarczy?

Oto jeden z nich: spodziewałem się, że wybory prezydenckie będą bliżej – a ich rozstrzygnięcie zajmie więcej czasu – niż było. „Nie dowiemy się, kto wygrał w wieczór wyborczy” – przewidywałem.

Zło! Trump w krótkim czasie zwyciężył we wszystkich siedmiu stanach wahadłowych i uzyskał imponującą większość głosów elektorskich. Jego margines głosów okazał się jednym z najmniejszych w najnowszej historii, ale nie było to jasne, dopóki Kalifornia nie zakończyła w tym miesiącu spokojnego liczenia.

Jednym z powodów, dla których przewidywałem niezwykle bliskie wybory, było to, że wierzyłem, że wiceprezydent Kamala Harris, kandydatka Demokratów, skutecznie zmniejsza przewagę Trumpa w najważniejszej kwestii: niezadowoleniu wyborców z gospodarki.

Na miesiąc przed wyborami napisałem: „Być może dobre wieści gospodarcze – rosnąca gospodarka, spadająca inflacja i niskie stopy procentowe – w końcu przenikają do świadomości wyborców, dając Harrisowi pewien wpływ polityczny”.

znowu źle. Sondaże wyjściowe wykazały, że 45% wyborców stwierdziło, że nadal czuje się gorzej niż podczas pierwszej kadencji Trumpa. Tylko 24% stwierdziło, że jest w lepszej sytuacji.

W jednym z najważniejszych artykułów roku, katastrofalnym występie prezydenta Bidena w czerwcowej debacie z Trumpem, kolejne wyznanie: nie widziałem, żeby coś takiego się działo. Przed debatą pisałem, że wiek Bidena wyraźnie go spowalnia; „Musi pokazać, że nie tylko potrafi znaleźć schody, ale także potrafi myśleć na stojąco” – poradziłem. Ale nie ukrywałem jego stanu; Nigdy nie przyjrzałem się wystarczająco uważnie, aby postawić twardą diagnozę.

Żeby być uczciwym (w tym przypadku wobec siebie), przynajmniej nie popełniłem najbardziej podstawowego błędu, jaki reporter może popełnić przed wyborami: nie przewidziałem, kto wygra. W październiku pisałem, że wyścig Trump–Harris był bardzo blisko – i rzeczywiście tak było.

Zauważyłem również, że kandydat Demokratów nie prowadził właściwej kampanii.

„Długo zajęło mu zdefiniowanie jasnej, kompleksowej wizji” – napisałem. „Na początku kampanii jego odpowiedzi na trudne pytania były często szczegółowe. Próbował wyjaśnić, czym jego prezydentura może się różnić od drugiej kadencji Joe Bidena.

To sprawiło, że wybory były w zasadzie referendum w sprawie administracji Bidena – rywalizacją, którą każdy Demokrata był prawie pewien, że przegra.

Jasny wzór i pytanie bez odpowiedzi

Kiedy jesienią ubiegłego roku uczestniczyłem w grupach fokusowych niezdecydowanych wyborców, pewien schemat stał się jasny: wielu miało zastrzeżenia do Trumpa, ale było przekonanych, że potrafi on poprawić gospodarkę.

Wielu z nich odrzuciło najbardziej niepokojące propozycje Trumpa, ponieważ nie sądziło, że się do nich zastosuje – jak na przykład Kevin, inspektor ds. spraw wewnętrznych w Atlancie, który stwierdził, że uważa obietnicę Trumpa nałożenia wysokich ceł na import „To był zły pomysł, ale ja nie sądzę, że to naprawdę dokądkolwiek zmierza”.

To prowadzi nas z powrotem do kwestii „syndromu zaburzenia Trumpa”. Kto miał rację: Kevin czy ja?

Zależy to od tego, która wersja Trumpa zostanie opublikowana po objęciu urzędu.

Sondaże pokazują, że większość jego wyborców wybrała go przede wszystkim ze względu na obniżenie cen i ograniczenie nielegalnej imigracji. Jednak wielu nie popiera rozdzielania rodzin imigrantów, nakładania ceł napędzających inflację ani ścigania przeciwników politycznych.

Czy Trump okaże pobłażliwość w którejkolwiek ze swoich obietnic wyborczych? Póki co, radzi sobie z tym w obie strony.

Podtrzymał swoje zobowiązanie dotyczące rozpoczęcia masowych deportacji, ale powiedział, że może zrobić wyjątek dla imigrantów „Marzycieli”, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych jako dzieci. Zagroził nałożeniem ogromnych ceł na Meksyk, Kanadę i Chiny, ale zasugerował, że może ustąpić, jeśli pójdą na ustępstwa. Jak twierdzi, w ciągu kilku dni jego krytyczka, była przedstawicielka Liz Cheney (R-Wyo), „powinna zostać zbadana przez FBI”; Innym razem przekazuje sprzeczne przesłanie o hojności: „Odpłata nadejdzie dzięki sukcesowi”.

Oto kolejna prognoza

Niezrażony jego niepewnymi osiągnięciami, poczyniłem już prognozę: podobnie jak podczas swojej pierwszej kadencji Trump będzie starał się dotrzymać obietnic, ale jeśli napotka sprzeciw, zwłaszcza ze strony wyborców z własnej partii, wówczas ograniczą obietnice.

Na przykład masowe deportacje „to obietnica, której Trump wyraźnie zamierza dotrzymać” – napisałem w zeszłym miesiącu. „Jednak w nowej administracji może toczyć się debata na temat szybkości i zasięgu kampanii deportacyjnej”. Debata ta, skupiająca się głównie na kosztach większej operacji, już się toczy.

Jeśli chodzi o jego najbardziej kontrowersyjnych kandydatów do gabinetu – Pete Hegseth z Departamentu Obrony, Kash Patel z FBI, Robert F. Kennedy Jr. z Health and Human Services, Tulsi Gabbard na stanowisko dyrektora wywiadu narodowego – przypuszczam, że Gabbard jest jedyny. Które zostały uznane za krytycznie zagrożone.

Jeśli się mylę, będę szczęśliwy. Gdybym to był ja, na pewno bym ci powiedział.

Source link