Jimmy Carter był idealnym kandydatem na prezydenta na swoje czasy w 1976 r. – uśmiechnięty, swojski outsider, przeciwny Waszyngtonowi, który obiecywał prawdę i przyzwoitość.

Był urodzonym populistą, ale przemawiał do wyborców nie ich złą naturą, ale lepszą naturą. Głosił nie nienawiść, ale miłość.

Tak pamiętam Chote Maidans, byłego gubernatora Ghaziabadu i hodowcę orzeszków ziemnych. Śledziłem go uważnie, od jego kampanii w salonach i na rogach ulic w klubach w Iowa w styczniu po lipcową Narodową Konwencję Demokratów, podczas której zapewnił partii nominację na prezydenta. ,

Ale w tamtym czasie nie mógł być właściwym prezydentem.

Stany Zjednoczone znalazły się w uścisku ogromnej inflacji – sięgającej 14% – przez co to, przez co przeszedł ten kraj w ciągu ostatnich dwóch lat, wyglądało na boom gospodarczy. Oprocentowanie kredytów hipotecznych osiągnęło w niektórych miejscach prawie 16%.

Jeden z zakładników ambasady USA w Teheranie pokazany tłumowi przed placówką dyplomatyczną w Iranie, 9 listopada 1979 r.

(powiązana prasa)

Co więcej, jego perspektywy na reelekcję zmalały w 1980 r., kiedy irańscy rewolucjoniści wzięli 52 amerykańskich zakładników z ambasady USA w Teheranie, a administracja Cartera zawstydziła się nieudaną próbą ratunku.

Wielu wyborców postrzegało demokratycznego prezydenta jako Waszyngtona naiwnego i o ostrych łokciach. Nastąpiło to pomimo planów historycznego porozumienia pokojowego między przywódcami Izraela i Egiptu w Camp David.

Podczas kampanii w 1976 r. zwykłe przemówienie Cartera zawierało uroczystą deklarację: „Chcę rządu pełnego współczucia, przyzwoitości, otwartości, uczciwości, braterstwa i miłości, tak jak naród amerykański”.

W 1980 roku kandydat Partii Republikańskiej Ronald Reagan zwrócił sprawę przeciwko urzędującemu prezydentowi i zyskał entuzjastyczną publiczność: „Mr. Carter nie dał nam rządu tak dobrego jak ludzie. Dał nam dobry rząd jak Jimmy Carter. I wiemy, że to nie wystarczy.”

Reagan odniósł miażdżące zwycięstwo w Kolegium Elektorów.

Uśmiechnięty mężczyzna ubrany w ciemną kurtkę i niebieską koszulę stoi w kościele z podniesionymi rękami

Były prezydent Carter 23 sierpnia 2015 r. w swoim rodzinnym mieście Plains w stanie Georgia. Uczy szkółki niedzielnej w kościele baptystów Maranatha.

(David Goldman/Associated Press)

Ale Carter stał się prawdopodobnie naszym największym byłym prezydentem dzięki swoim zasługom humanitarnym i dyplomatycznym.

Przez całe życie był niezwykle energiczny i zdeterminowany – praktycznie do końca.

Napisałem nekrolog Cartera prawie dwa lata temu, kiedy trafił do hospicjum po decyzji o rezygnacji z „dodatkowej interwencji medycznej” w związku z czerniakiem, który rozprzestrzenił się na jego mózg i wątrobę. Następnie pozostał w niedzielę do wieku 100 lat.

W 1976 roku Carter zaoferował świeże oblicze i powiew czystego powietrza cynicznym wyborcom, którzy stracili szacunek do prezydentury z powodu skandali Watergate Richarda Nixona i kłamstw Nixona i jego poprzednika Lyndona Johnsona na temat wojny w Wietnamie.

„Nazywam się Jimmy Carter i kandyduję na prezydenta” – początkowo mało znany kandydat rozpoczynał każde przemówienie, zawsze z ludzkim uśmiechem. Startował przeciwko zatłoczonej grupie bardziej uznanych pretendentów, wśród których znalazł się także ewentualny gubernator Kalifornii Jerry Brown.

Carter szybko dodał: „Moja żona Rosalynn i ja jesteśmy małżeństwem od 29 i pół roku. To jedyna kobieta, którą kiedykolwiek” – pauza – „kochałem”.

Szczerze mówiąc, wydało mi się to trochę dziwne – że kandydat uważał za konieczne powiedzieć wyborcom, że kocha tylko jedną kobietę. Ale wyborcy najwyraźniej to zjedli. Wygrywał konkurs za konkursem i ostatecznie wyparł urzędującego Geralda Forda.

Żaden rywal nie był w stanie mu dorównać.

Zawsze był dostępny dla mediów i nigdy nie bał się żartować z reporterami. Na początku podróżował 160 km, aby udzielić wywiadu reporterowi gazety z małego miasteczka.

Kiedyś zauważyłem go stojącego samotnie na rogu ulicy w Iowa. „Zostań tutaj, George” – powiedziała mi. „Zamierzam zwołać konferencję prasową”. Podszedł do automatu telefonicznego, zadzwonił do kolegi i wkrótce przyjechali reporterzy telewizyjni i prasowi.

Mężczyzna w garniturze i krawacie macha i uśmiecha się, podczas gdy inny mężczyzna w garniturze i krawacie stojący w pobliżu bije brawo

Kandydat na prezydenta Jimmy Carter i burmistrz Richard J. Kennedy na Konwencji Demokratów Stanowych Illinois w Chicago, 9 września 1976 r. Codziennie.

(Thomas O’Halloran/Photoquest/Getty Images)

Później w prawyborach w Illinois Carter pokazał także, że nie może wspierać potężnych szefów maszyn, a mianowicie burmistrza Chicago Richarda J. Można zaprzyjaźnić się z Daily. Carter zaatakował specjalistów politycznych w Iowa i New Hampshire. Ale w Chicago zawarł silny sojusz z Bossem Dalym.

Wyraźnie pamiętam Cartera, Daleya i aktora Mickeya Rooneya stojących ramię w ramię, prowadzących wielką paradę z okazji Dnia Świętego Patryka w Chicago w dniu, w którym Gruzini wygrali prawybory w Illinois, obejmując niekwestionowane prowadzenie w kampanii Otrzymane.

Ale Carter nigdy nie zmienił swojej retoryki, zawsze mówił wyraźnie i unikał wymyślnych słów.

„Wyborcy szukają kogoś, kto potrafi kierować rządem, kto rozumie ich problemy i mówi prawdę” – powiedział w wywiadzie dla telewizji. W tym roku nie mamy do czynienia z ideologiami.

Kolejna linijka jego standardowego przemówienia: „Nigdy nie wprowadzę cię w błąd. Nigdy cię nie okłamię.

Ale tak naprawdę wprawił wielu ludzi w zakłopotanie sprzecznymi poglądami na temat niektórych kwestii, w tym aborcji i wysiłków na rzecz integracji szkół publicznych.

Po zwycięstwie Cartera w klubach w Iowa, stanowego przewodniczącego Demokratów, który w wyścigu był neutralny, zapytano, czy jego zdaniem wyborcy źle zrozumieli stanowisko kandydata w sprawie aborcji.

„Źle się zrozumiałem, czy się myliłem? Carter ma w tej sprawie trzy różne stanowiska” – odpowiedział lider partii.

Pewnego ranka, gdy głosiłem w szkole podstawowej w stanie Wisconsin w Milwaukee, usłyszałem, jak Carter aprobował w szkolnym autobusie werset, który zdawał się zadowolić zbory kościoła, w których przeważali czarni.

Następnie po południu, rozmawiając z białymi wyborcami przy kręgielni, uzyskał konsensus, nalegając, aby połączenia autobusowe były dobrowolne i kontrolowane lokalnie.

cokolwiek. Politycznie to zadziałało.

Mężczyzna ubrany w garnitur i wzorzysty krawat, z rękami w kieszeniach, stojący przed domem otoczonym drzewami i uśmiechający się

8 stycznia 1977 roku w Plains w stanie Georgia. Prezydent elekt Jimmy Carter błysnął znajomym uśmiechem, gdy rozmawiał z reporterami w swoim domu w Waszyngtonie. Zapowiedział, że wiceprezydent-elekt Walter Mondale na początku swojej administracji odbędzie szereg podróży zagranicznych. ,

(powiązana prasa)

Carter uwielbiał pokazywać swoje urocze rodzinne miasto Plains, liczące 683 mieszkańców. Pewnego niezapomnianego dnia, przykryłem go tam.

Miejscowi zebrali się wokół rampy załadunkowej, aby oglądać, jak reporterzy zadają pytania wahającemu się i przyszłemu prezydentowi siedzącemu na huśtawce. Zakłócony został przejazd pociągu towarowego.

„Będziemy musieli poczekać, aż pociąg przejedzie” – powiedział Carter. „To nie jest incydent, który się powtarza. Ale na równinach zwyczajowo obserwuje się przejeżdżający pociąg.

Ówczesnych wyborców pociągał przyziemny styl i uśmiech Cartera. Czy będą tam dzisiaj?

Prawdopodobnie nie, niestety. Pół wieku później jesteśmy głęboko spolaryzowani i wyczerpani.

Source link