Akraba, Syria – Stojący około 40 stóp od zwęglonych szczątków helikoptera Syryjskich Sił Powietrznych, Ahmed Abu Layel, młody bojownik rebeliantów, nadstawił uszu charakterystyczny brzęczenie izraelskiego drona nad głową.
„Nie chcę podchodzić bliżej” – powiedział. „Jeśli zobaczą, że jesteśmy blisko, mogą ponownie zaatakować to miejsce”.
Następnie wsiadł na motocykl, zgasił silnik i odjechał.
To była trudna noc dla Abu Leila i jego małego kontyngentu bojowników rebeliantów, których zadaniem było zabezpieczenie wojskowej bazy lotniczej w Akrabie, zaledwie pięć mil na południowy wschód od obrzeży stolicy, Damaszku. Przybyli wczesnym rankiem w poniedziałek, dzień po upadku armii syryjskiej i przejęciu władzy przez rebeliantów u boku brutalnie represyjnego rządu Bashara Assada.
Izrael uderza w syryjski arsenał wojskowy na lotnisku wojskowym w Akrabie
Na początku wszystko było spokojne, a Abu Layl i jego towarzysze rebelianci nie robili nic poza od czasu do czasu uniemożliwiając intruzom plądrowanie opuszczonych koszar i kwater oficerskich. Następnie we wtorek rano seria eksplozji zamieniła ostatnie sprawne helikoptery w bazie – parę Mi-8 z czasów radzieckich – w płonące łuski.
Według izraelskiego wojska była to część masowej, wielodniowej kampanii nalotów, podczas której od soboty izraelskie siły powietrzne i marynarka wojenna uderzyły w ponad 350 celów w całym kraju, niszcząc szacunkowo 70% strategicznych zdolności wojskowych Syrii.
„Było tak wiele eksplozji, że nie mogliśmy spać” – powiedział Abu Layel, który podał jedno nazwisko, ponieważ nie był upoważniony do rozmów z mediami. Na asfalcie pozostał tylko smutno wyglądający Mi-8, ale Abu Lel go zignorował.
„To też nie działa” – powiedział. „Myślę, że dlatego nie zadali sobie trudu zbombardowania go”.
Izrael robi wszystko, co w jego mocy, aby uniemożliwić nowym przywódcom Syrii – islamistom, którzy wywodzą swoje korzenie z Al-Kaidy, ale twierdzą, że złagodzili swoje poglądy – od odziedziczenia znacznego arsenału starego rządu. Izraelskie wojsko oświadczyło, że atakuje syryjskie baterie przeciwlotnicze, składy rakiet, zakłady produkcyjne, drony, helikoptery, myśliwce, czołgi, hangary, radary i 15 okrętów wojennych.
Do ataków doszło, gdy izraelskie siły lądowe wkroczyły do strefy buforowej oddzielającej okupowane przez Izrael Wzgórza Golan od Syrii.
Żołnierze zajęli teraz syryjską stronę góry Hermon, strategicznego miejsca z widokiem na Damaszek. W rozmowie z dziennikarzami we wtorek izraelski minister obrony Israel Katz powiedział, że wojsko tworzy „obronną, sterylną strefę”, ale nie sprecyzował, co to oznacza.
Powiedział: „Stąd ostrzegam przywódców rebeliantów w Syrii: ci, którzy podążają ścieżką Assada, skończą jak Assad”.
Posunięcie to wywołało falę oburzenia w Egipcie, Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Katarze, które oskarżyły Izrael o atak na suwerenność i integralność terytorialną Syrii.
Geir Pedersen, specjalny wysłannik ONZ do Syrii, również potępił działania Izraela, mówiąc, że należy je zaprzestać.
Administracja Bidena, która w ciągu ostatniego roku niewiele zrobiła, aby ograniczyć działania wojskowe Izraela w regionie, wyraziła nadzieję, że wtargnięcie na Wzgórza Golan będzie tymczasowe.
„Izrael oświadczył, że te działania mają charakter tymczasowy, aby chronić jego granice – nie są to działania trwałe” – powiedział rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller, odnosząc się do porzucenia przez armię syryjską pozycji granicznych.
„A więc ostatecznie chcemy widzieć… trwałą stabilność między Izraelem a Syrią” – powiedział.
Wezwał „wszystkie strony” do przestrzegania porozumienia o wycofaniu wojsk osiągniętego między Izraelem a Syrią po wojnie Jom Kippur w 1973 r., które zdaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych Izrael obecnie narusza.
Celem izraelskich ataków jest także uniemożliwienie Iranowi zdobycia przyczółka w Syrii.
Pod rządami Assada Syria była częścią irańskiej „osi oporu”, sieci rządów regionalnych i grup paramilitarnych, które Teheran kierował przeciwko USA i Izraelowi. Terytorium Syrii służyło jako szlak logistyczny dla libańskiej szyickiej grupy bojowników Hezbollah, która od października 2023 r. toczy wojnę z Izraelem.
Relacje przebiegały w obie strony: bojownicy Hezbollahu działali jako oddziały szturmowe, które wzmocniły siły niosące flagę Assada – interwencja, którą grupa uznała za uzasadnioną ochronę mniejszości szyickich i świątyń w Syrii przed frakcjami islamistów i dżihadystów.
W ciągu ostatnich kilku tygodni Izrael wielokrotnie atakował przejścia graniczne między Syrią a Libanem, które według niego były wykorzystywane do przemytu broni dla arsenału Hezbollahu.
Niedawne izraelskie naloty również miały wpływ na obecność tej grupy w Syrii, powodując, że wielu jej przywódców i kadr uciekło z powrotem do Libanu.
„Hezbollah? Wszyscy wrócili do domu” – powiedział Rabie, 39-letni mieszkaniec niedaleko Sayida Zainab, szyickiej świątyni na południe od Damaszku, który podał tylko swoje imię. „Obudziliśmy się dziś rano i nikogo z nich nie było w pobliżu”.
We wtorkowym oświadczeniu izraelski premier Benjamin Netanjahu powiedział, że Izrael chce utrzymać „stosunki” z nowym rządem Syrii.
Dodał: „Ale jeśli ten reżim pozwoli Iranowi na ponowne osiedlenie się w Syrii lub zezwoli na transfer irańskiej broni lub jakiegokolwiek rodzaju broni do Hezbollahu lub zaatakuje nas – wówczas odpowiemy zdecydowanie i będziemy musieli zapłacić wysoka cena.”
Do powstania tego raportu przyczyniła się pisarka „Timesa”, Tracy Wilkinson z Waszyngtonu.