Mammoth Lakes, Kalifornia – Gdyby wszyscy pracownicy usług urodzeni w Meksyku nie wracali do pracy choćby na jeden dzień w tym tętniącym życiem kurorcie położonym w kalifornijskiej Sierra Nevada, tętniąca życiem gospodarka turystyczna ucierpiałaby prawdopodobnie mocniej niż początkujący narciarz na zaśnieżonym stoku.
Mieszkańcy twierdzą, że większość restauracji nie będzie zatrudniać personelu. Hotele i AirBnB również spotka ten sam los. Projekty budowlane w tym eleganckim ośrodku narciarskim zostaną wstrzymane.
„Myślę, że to będzie jak jeden z tych filmów o zombie” – powiedział 33-letni Jose Diaz o Sinaloa, kierowniku w Stove, zwykłej knajpce śniadaniowej w centrum miasta.
Podobnie jak wiele innych osób, które przeprowadziły się tutaj z małych miasteczek w Meksyku, Diaz nie przyjechała na narty. Słyszał pocztą pantoflową, że Mammoth to dobre miejsce na stałą pensję.
To było 14 lat temu. Teraz Diaz i jego żona – pochodzi z Guadalajary i poznali się podczas pracy w restauracji Mammoth – oboje przebywają tu legalnie – powiedział. Dwoje ich dzieci urodziło się w USA i niedawno kupili mieszkanie w tym mieście.
Jednak podobnie jak prawie wszyscy w tej alpejskiej społeczności liczącej około 7 000 osób, ma ona przyjaciół i rodzinę, którzy byliby bezbronni, gdyby zapowiedź prezydenta-elekta Donalda Trumpa dotycząca deportacji milionów nielegalnych imigrantów faktycznie się spełniła.
Miejscowi nie wiedzą, jak dokładnie zareagować. Niektórzy aktywiści twierdzą, że jeśli chodzi o kurorty takie jak Mammoth i South Lake Tahoe, których gospodarka zostałaby zniszczona w wyniku masowych deportacji, liczą, że Trump przyjmie łagodniejsze stanowisko, biorąc pod uwagę jego doświadczenie biznesowe.
Inni opowiadają się za bardziej proaktywnym podejściem: kuchnie restauracyjne, pokoje socjalne i czaty grupowe tętnią koncepcją jednodniowego strajku latynoskich pracowników, aby zademonstrować zależność miasta od importowanej siły roboczej.
Burmistrz Chris Babser powiedział, że sympatyzuje z rosnącymi obawami dotyczącymi deportacji, ale ma nadzieję, że strajk nie zakończy się sukcesem.
„Żal mi właścicieli firm, ponieważ nie zamierzają grozić tak straszliwymi groźbami i zostać pozostawieni samym sobie” – powiedział Babser.
Podczas gdy urzędnicy stanowi i lokalni w całej Kalifornii zmagają się z potencjalnymi konsekwencjami proponowanego przez Trumpa zakazu deportacji, w naturalny sposób uwaga skupia się na społecznościach rolniczych w Central Valley, gdzie uważa się, że prawie połowa osób pracujących na farmach i sadach nie posiada dokumentów.
Ale drogie kody pocztowe również są podatne na zagrożenia i trudno sobie wyobrazić, aby gdziekolwiek w stanie ucierpiało bardziej niż Mammoth Lakes, gdyby nagle zniknął duży procent nieudokumentowanej siły roboczej.
Dzieje się tak dlatego, że prawie wszyscy turyści odwiedzający ten kurort o międzynarodowej renomie to pracownicy umysłowi. A ci, którzy posiadają nieruchomości, to przeważnie inwestorzy na rynku nieruchomości, narciarze, którzy mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić drugi dom, lub zamożni emeryci, którzy przenieśli się w góry, aby uciec od tłumów nadmorskich miast. Żaden z nich prawdopodobnie nie odpowie na ogłoszenia o pomoc kucharzy liniowych i kierowców pługów śnieżnych.
Dlatego też imigranci wykonują większość pracy.
Według US Census Bureau około jedna trzecia populacji Mamuta to Latynosi, a ponad połowa uczniów w lokalnych szkołach publicznych pochodzi z domów hiszpańskojęzycznych.
Wielu Latynosów to obywatele lub posiadacze zielonej karty, niektórzy pochodzą z rodzin mieszkających tu od pokoleń. Mieszkańcy szacują jednak, że co najmniej połowa przebywa w kraju nielegalnie. Nie jest trudno je znaleźć.
Niedawnego zimnego popołudnia około pół tuzina osób odgarniało śnieg z komercyjnego biurowca w centrum miasta. Właściciel firmy dekarskiej poprosił o podanie tożsamości wyłącznie jako Julio, ponieważ nie posiada on dokumentów. Powiedział, że pracuje na budowie w USA od 1989 roku, głównie w Mammoth Lakes.
Powiedział, że jego firma zatrudnia 15 pracowników. Ma także troje dzieci, wszyscy obywatele USA; Ich najstarszy syn jest funkcjonariuszem Kalifornijskiego Patrolu Autostradowego.
Jest sceptyczny co do korzyści płynących z jednodniowego strajku latynoskich pracowników: „Celem tego jest pokazanie, że latynoska siła robocza jest niezbędna, ale jestem prawie pewien, że wszyscy już o tym wiedzą” – powiedział, wzruszając ramionami.
Zauważył rekordowe opady śniegu zimą 2022–2023 r., kiedy właściciele domów desperacko starali się usunąć śnieg z dachów, zanim ich domy się zawalą.
Julio powiedział: „Nie widziałem wielu Amerykanów, wiesz, białych ludzi na tych dachach”.
Stwierdził, że nie przejmuje się zbytnio dyskusją o deportacji, częściowo dlatego, że nie widzi sensu stresowania się czymś, nad czym nie ma kontroli. Powiedział jednak też, że uważa Trumpa za racjonalnego biznesmena, który powinien wiedzieć, ile nieudokumentowani pracownicy wnoszą do gospodarki.
A Trump jest na budowie, zażartował Julio, więc „jestem prawie pewien, że u niego pracują też ludzie bez dokumentów”.
Tak naprawdę, choć Julio był zaniepokojony szerokimi, uwłaczającymi komentarzami, jakie Trump wygłaszał podczas kampanii na temat Meksykanów, uważa, że Trump jest „bardzo dobrym prezydentem”. Julio powiedział, że ma rację, jeśli chodzi o deportację osób, które nielegalnie przekraczają granicę „w poszukiwaniu darmowych rzeczy”.
„Staram się, jak mogę” – powiedział Julio. „Wszystkie rachunki za leczenie płacę z własnej kieszeni, dentysty i wzroku. „Nie mogłam znaleźć mieszkania dla osób o niskich dochodach, ponieważ nie uważałam, że jest mi potrzebne”.
Wyraził nadzieję, że Trump oszczędzi takich ciężkich pracowników jak on, którzy „czynią kraj silnym”. Ale nie mają problemu z deportacją leniwych.
Powiedział: „Kto nie przynosi korzyści krajowi, wyrzuć go stąd”.
Dla innych szokująca skala groźby Trumpa deportacją 11 milionów nielegalnych mieszkańców USA jest przerażająca. Trudno im sobie wyobrazić, jak niewód tej wielkości mógłby przestać rozpatrywać zasadność poszczególnych przypadków.
Jedną z zaniepokojonych osób jest sekretarka systemu szkolnego Mammoth, która prosiła o podanie wyłącznie nazwiska Marii.
Powiedziała, że wyemigrowała z Meksyku wraz z matką, gdy była dzieckiem i od tego czasu otrzymała obywatelstwo amerykańskie. Jednak jej mąż, który od ponad 20 lat pracuje na budowie w Mammoth, nie posiada dokumentów.
Jak stwierdził, przyłapano go na nielegalnym przekraczaniu granicy w wieku 14 lat i nie był w stanie „przystosować się do swojej sytuacji”.
Maria i jej mąż mają trójkę dzieci, wszystkie urodzone w USA, jedno ma wkrótce wstąpić do armii – dodała. Ale dzieci śledzą wiadomości i słyszą plotki w szkole, a ich niepokój wzrasta.
„Moja 10-latka boi się, że nowy prezydent powie, że wszystkich deportuje” – powiedziała Maria.
Oprócz pracy na budowie jej mąż pracował jako kierowca autobusu w okręgu szkolnym, a niedawno założył własną firmę odśnieżającą. Posiada indywidualny numer identyfikacyjny podatnika (ITN), który jest dokumentem wydawanym przez Urząd Skarbowy obcokrajowcom – w tym imigrantom nieposiadającym dokumentów – dzięki czemu mogą płacić podatki jak wszyscy inni.
Maria powiedziała: „To odpowiedzialny chłopak, ciężko pracujący chłopak, bez brzydkiej przeszłości”.
Kilka lat temu jego nerka przestała działać. Dzięki ubezpieczeniu zdrowotnemu, które Maria otrzymała dzięki pracy w okręgu szkolnym, mógł poddać się dializie, a ostatecznie przeszczepowi. Ale teraz, aby przeżyć, zależy jej na bardzo specyficznych lekach, powiedziała Maria.
Jeśli zostanie deportowany i będzie musiał wrócić do swojej wioski w Michoacán, Maria martwi się, że straci dostęp do tabletek ratujących życie.
„W Meksyku ludzie umierają z powodu takich rzeczy” – powiedział.
Podobnie jak wielu funkcjonariuszy organów ścigania w Kalifornii, szeryf hrabstwa Mono Ingrid Braun powiedziała, że nie będzie pomagać w łapaniu nieudokumentowanych mieszkańców w celu deportacji. Martwi się jednak, że strach przed federalnymi agentami imigracyjnymi powstrzyma ludzi przed zwróceniem się do niej o pomoc, jeśli zostaną okradzieni, zaatakowani przez romantycznego partnera lub w inny sposób prześladowani.
„Nie zadzwonią, jeśli boją się, że zostaną deportowani lub oddzieleni od dzieci” – powiedział Braun.
Na razie, jak powiedział Braun, wątpi, czy Roundup faktycznie się zmaterializuje. „Nie sądzę, że mają plan. Myślę, że na to wszystko składało się wiele rzeczy” – powiedziała.
Powiedziała, że nie może nic zrobić, aby powstrzymać agentów federalnych, jeśli się pojawią, w małym miasteczku wieści rozchodzą się szybko i jej zdaniem osoby z zewnątrz, które nie znają terenu, będą narażone na lokalne zagrożenia aby skontaktować się z ludźmi, którzy prawie na pewno będą wiedzieć. Nadchodzili.
Uważa także, że zakłócenia w gospodarce będą tak poważne, że urzędnicy imigracyjni nie będą mogli liczyć na współpracę ze strony innych mieszkańców miasta. W ten czy inny sposób większość ludzi tutaj jest zależna od imigrantów.
„Ludzie myślą, że kurorty takie jak Mammoth są po prostu pełne bogatych ludzi” – powiedział Braun. Ale to imigranci wykonują całą pracę i „podtrzymują funkcjonowanie przemysłu”.