Waszyngton:
Hodowca orzechów ziemnych Jimmy Carter, 39. prezydent Stanów Zjednoczonych, zmarł w niedzielę w swoim domu w Plains w stanie Georgia. Miał 100 lat. Carter żył dłużej niż jakikolwiek inny amerykański prezydent, a po opuszczeniu Białego Domu zyskał reputację zaangażowanego humanitarysty.
Podczas swojej jedynej kadencji w Białym Domu, od 1977 do 1981, pan Carter zmagał się ze słabą gospodarką i kryzysem zakładników w Iranie, ale zawarł pokój między Izraelem a Egiptem i był pionierem energii odnawialnej jako tańszej alternatywy dla zagranicznej ropy. Został jednak pierwszym prezydentem Demokratów od 1888 r., który nie wygrał reelekcji.
Jednak pan Carter był powszechnie postrzegany jako lepszy były prezydent niż prezydent – stanowisko to chętnie przyjął. Dziesięciolecia zaangażowania w międzynarodową pracę humanitarną po opuszczeniu Białego Domu przyniosły mu w 2002 roku Pokojową Nagrodę Nobla. Prowadził skromny tryb życia i zostanie zapamiętany ze względu na to, jak wcześnie zwrócił uwagę na obawy związane ze zmianami klimatycznymi i rosnącymi podziałami w kraju.
Oto kilka faktów na temat tego życia, które mogą zaskoczyć wiele osób.
Pierwszy amerykański prezydent urodzony w szpitalu
James Earl Carter Jr., syn Lillian, dyplomowanej pielęgniarki, i Jamesa Earla, rolnika, urodził się 1 października 1924 r. w szpitalu na 60 łóżek w Plains. To wydarzenie, które może wydawać się niezwykłe, miało jednak charakter historyczny, ponieważ pan Carter został pierwszym amerykańskim prezydentem, który urodził się w szpitalu, ponieważ prawie wszystkie dzieci, które wówczas rodziły, odbywały się jeszcze w domu.
był narażony na promieniowanie nuklearne
Jimmy Carter, hodowca orzeszków ziemnych, który stał się wielofunkcyjnym urzędnikiem państwowym, rozpoczął życie publiczne w Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych i służył na łodziach podwodnych o napędzie atomowym. Po roku studiów w programie NROTC w Georgia Tech pan Carter dołączył do Brygady Podchorążych i ukończył Akademię w pierwszej dziesiątce w klasie 1946.
W 1952 r., kiedy w Ontario w Kanadzie eksplodował reaktor jądrowy, Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych wysłała zespół, w skład którego wchodził pan Carter, wówczas 28-letni porucznik, który pomógł opracować pierwszy atomowy okręt podwodny. Aby pomóc władzom Kanady w demontażu częściowo stopiona łódź podwodna. Corps – wynika z raportu „Washington Post”.
Według doniesień porucznik Carter, ubrany w sprzęt ochronny, wszedł do reaktora wraz z dwoma innymi ekspertami i w ciągu 89 sekund naraził się na taką samą ilość promieniowania, jaką ogół populacji pochłania w ciągu roku. Później powiedział, że przez sześć miesięcy jego mocz nadal wykazywał dodatni wynik radioaktywności.
Pierwszy prezydent USA zainaugurowany z nazwiskiem
Składając przysięgę w 1977 r., pan Carter użył pseudonimu „Jimmy” zamiast prawdziwego imienia „James”, którego używał rzadko. Był pierwszym amerykańskim prezydentem, który tego dokonał. Kolejni prezydenci, w tym Bill Clinton i Joe Biden, również używali swoich nazwisk w Białym Domu, jednak podczas inauguracji zdecydowali się na złożenie przysięgi z użyciem pełnych imion i nazwisk.
Dokonano różnorodnych nominacji ze względu na rasę i płeć.
Podczas swojej jednej kadencji w Białym Domu Jimmy Carter mianował do sądownictwa federalnego 57 sędziów mniejszościowych i 41 sędziów. Według Carter Center to zróżnicowanie nominacji było większe niż w przypadku wszystkich poprzednich prezydentów. Przypisuje mu się powołanie pierwszej czarnej kobiety do gabinetu prezydenckiego – Patricii Roberts Harris.
Oskarżony o pocałowanie Królowej Matki w usta
Carter odwiedza Pałac Buckingham po złożeniu przysięgi na 37. prezydenta USA w 1977 r. Dwa lata po jego wizycie w prasie brytyjskiej zaczęły krążyć pogłoski, że pocałował Królową Matkę w usta. Brytyjskie media uznały to za „kardynalny” atak na przestrzeń osobistą Królowej Matki.
Jednak w swoich wspomnieniach Carter stanowczo zaprzeczył temu zdarzeniu i nalegał, aby jego pocałunek na dobranoc został złożony delikatnie i w policzek Królowej Matki.