Horror to mój ulubiony gatunek, ale w większości mnie nie przeraża. Nie przechwalam się, jaka jestem odważna (zaufaj mi, wiele rzeczy mnie przeraża – za każdym razem, gdy muszę wsiąść do samolotu, mam ataki paniki), ale po prostu mówię, że spędziłam z tym już mnóstwo czasu gatunek horroru, na który stałem się znieczulony. Nadal lubię i cenię horrory, ale bardzo rzadko trafiają one do mnie. StrachKiedy więc widzę horror, który dociera do mnie na surowym, pierwotnym, emocjonalnym poziomie, jestem pod wrażeniem. A „Nosferatu” Roberta Eggersa, nowe spojrzenie na „Draculę” i klasyk niemego kina FW Murnau, wydaje się osiągać niemożliwe: to przerażające!
Prawdę mówiąc, horror, podobnie jak komedia, jest gatunkiem bardzo subiektywnym. To, co przeraża jedną osobę, innym może wydawać się śmieszne. Z mojego doświadczenia wynika, że dużej części społeczeństwa „skok paniki” kojarzy się ze strachem. Nie chcę szczegółowo omawiać jumpscare’ów, ale powiem tak: chociaż niektóre jumpscare’y mogą być skuteczne i imponujące, zbyt wielu filmowców wykorzystuje je w leniwy i tani sposób (najbardziej stereotypowym przykładem jest Kiedy nieszkodliwy kot skacze nie wiadomo skąd, krzyczą i zaskakują postacie na ekranie). Moim skromnym zdaniem fanów horrorów skok strachu nie jest tym, co czyni horror strasznym. Strach, jakiego pragnę, ma charakter bardziej psychologiczny i emocjonalny. rozmawiam strachTo niezachwiane poczucie, że coś jest Zło W sposób niemal nie do opisania. Japoński filmowiec Kiyoshi Kurosawa jest w tym ekspertem, a jego filmy „Pulse”, „Cure” i tegoroczny „Chime” przerażają mnie tym, jak wywołują wszechogarniające poczucie grozy.
Kiedy usiadłem, żeby obejrzeć „Nosferatu” Roberta Eggersa, mniej więcej wiedziałem, w co się pakuję. Widziałem prawie każdy film „Dracula” i znam tę historię na wylot. I oczywiście, film Eggersa niewiele zmienia pod względem fabularnym. Opiera się na tym samym tropie, co oryginalna Murnau i wiele innych adaptacji „Draculi”. A jednak, pomimo mojej wcześniejszej wiedzy, film Eggersa naprawdę mnie przeraził. Jak? jaki jest sekret?
Nosferatu często wydaje się być gorączkowym snem
Głównym składnikiem, który sprawia, że „Nosferatu” Eggersa jest tak przerażające, jest jego dziwna atmosfera. Współpracując z operatorem Jarinem Blaschke (który kręcił także filmy Eggersa „Latarnia morska” i „Człowiek z Północy”), reżyser od początku tworzy atmosferę koszmaru. W krótkim prologu widzimy Ellen (Lily-Rose Depp) jako młodą kobietę, którą pociąga tajemnicza, mroczna postać i która ją nawiedza. Oczywiście wiemy, że tą postacią jest hrabia Orlok, starożytny wampir, którego Ellen związała ze swoją smutną duszą. Eggers mądrze trzymał Orloka, granego przez Billa Skarsgårda, poza kamerą tak długo, jak to możliwe.
Zanim dokona wielkiego wejścia, podążamy za mężem Ellen, Thomasem (Nicholas Hoult), gdy opuszcza Niemcy i udaje się do Transylwanii, aby sfinalizować transakcję dotyczącą gruntów z Orlokiem. Przed dotarciem do zamku Orloka Thomas zatrzymuje się w miejscowej gospodzie, gdzie przesądni miejscowi naśmiewają się z niego. Później jest świadkiem dziwnej ceremonii, podczas której miejscowi wykopują zwłoki i wbijają mu w pierś metalowy słup pokryty krwią i ranami. Moment zostaje przerwany, gdy Thomas budzi się w swoim łóżku przerażony. Czy to wszystko było koszmarem? A może rzeczywiście był świadkiem tego barbarzyńskiego zdarzenia? Jest to niejasne i o to właśnie chodzi. Odtąd sprawy stają się jeszcze dziwniejsze i bardziej surrealistyczne, gdy Thomas udaje się do zamku Orloka, prawie odrętwiały. Pada śnieg, kręcą się kamery i sytuacja wygląda naprawdę dziwnie. Kiedy Thomas w końcu spotyka Orloka, wampir jest w większości niewidoczny, ale słyszymy jego głęboki, ochrypły, gardłowy głos.
Największe wrażenie robią na mnie sceny z Tomaszem w zamku Orloka. Każdy, kto kiedykolwiek miał wysoką gorączkę, prawdopodobnie pamięta dziwne, nienaturalne uczucie, jakie ona wywołuje. wszystko, co widzisz, jest tym, co czujesz Dziwny W jakiś subtelny sposób; To tak, jakby mózg gotował się w czaszce i smażył myśli, zniekształcając twoją percepcję. Eggers jest w stanie odtworzyć to samo uczucie, gdy Thomas w swego rodzaju hipnotycznym transie wpada pod czar Orloka.
Nawet jeśli znasz już tę historię, Nosferatu potrafi przerażać
Od tego momentu „Nosferatu” staje się coraz bardziej niepokojące, gdy Orlok udaje się do Niemiec i skupia się na Ellen i otaczających ją osobach. Podczas gdy opowieść o wampirze mającym obsesję na punkcie niewinnej ofiary jest dobrze zakorzeniona w horrorach, „Nosferatu” Eggersa znajduje sposoby na dodanie ciekawych zwrotów akcji do tej formuły. Ellen, kobieta podatna na ataki, wierzy, że jej ponura natura w jakiś sposób zainspirowała Orloka; To tak, jakby była fizyczną reprezentacją jego zmartwionego umysłu. Orlok z kolei wydaje się być zainteresowany Elaine, ponieważ jej smutna dusza jest jak kot; Nie może się jej oprzeć. Te dwie postacie splatają się w swoisty dramat psychologiczny, w którym szalenie fizyczna gra Deppa przywołuje na myśl pamiętną twórczość Isabelle Adjani w „Opętaniu”.
Wszystko to stwarza w filmie niemal przygnębiające poczucie zagłady, które potęguje jedynie mroźna, zimowa sceneria (akcja filmu rozgrywa się w okolicach Bożego Narodzenia, a w jednej scenie pojawia się nawet choinka zapalona przy świecach). Później, gdy bohater filmu rozbija trumnę i obejmuje zwłoki swojej ukochanej osoby, nastrój jest zbyt tragiczny do zniesienia, co tylko potęguje ogólny horror.
Poza tym Eggers pamięta, jak dobrze się bawił przy swoim ponurym filmie. Willem Dafoe w roli łowcy wampirów przypominającego Van Helsinga rozśmiesza prawie wszystkich, a Aaron Taylor-Johnson jest niezwykle zabawny jako mężczyzna, który wydaje się niesamowicie zirytowany faktem, że kobiety w filmie tak szaleją na punkcie wampirzego biznesu. Ale to wszechogarniające poczucie strachu sprawia, że „Nosferatu” jest tak skuteczne, a gdy zbliża się ostateczny, przerażający kadr, trudno nie być pod wrażeniem tego, co stworzył Eggers.
„Nosferatu” już w kinach.