Producenci „Star Treka” prawdopodobnie będą narzekać na wiele ograniczeń budżetowych podczas produkcji swoich seriali. W tamtym czasie wydano dużo pieniędzy na kręcenie zdjęć z zewnątrz statków kosmicznych, komponowanie i fotografowanie efektów transportera, pozostawiając scenarzystom niewiele miejsca na zbyt ambitne historie. Czasami twórcy danego odcinka wyruszali na zdjęcia plenerowe na pustyni w Kalifornii lub zatrudniali znaną gościnną gwiazdę do roli czarującego złoczyńcy, ale w większości przypadków producenci „Star Treka” byli przywiązani do tych samych pięciu lub sześciu planów zdjęciowych, co zbudował już na działce produkcyjnej CBS. Wymagało to od scenarzystów serialu wymyślenia historii, które – w przypadku „Star Trek: Następne pokolenie” – miały miejsce w korytarzu, turbowindie, maszynowni, ambulatorium, moście lub Ten Forward.
Oczywiście, jak mówi stare powiedzenie, potrzeba jest matką wynalazków. Mając do dyspozycji tylko kilka planów zdjęciowych i recykling tych samych rekwizytów i mundurów, których używamy co tydzień, scenarzyści musieli wykazać się kreatywnością. Rzeczywiście, skoro nie można skupić się na serii epickich bitew, złożonych zjawiskach kosmicznych i kosmitach CGI, scenarzyści byli zmuszeni skupić się na poszczególnych postaciach, ich złożonych interakcjach i ich indywidualnym rozwoju. W końcu „Star Trek” to przede wszystkim serial o miejscu pracy, więc logiczne jest, że większość odcinków, przynajmniej na pewnym poziomie, dotyczy rozwijania dynamiki w miejscu pracy pomiędzy pracownikami i menedżerami Needed Pozostanie w tym samym miejscu pogłębia tę dynamikę, a co za tym idzie, sprawia, że przedstawienie staje się ciekawsze.
Obecny szef „Star Trek” Alex Kurtzman zgadza się z tą opinią. W wywiadzie dla CollideraPrzyznał, że dusza „Star Treka” ujawnia się w tanich odcinkach serialu. Kurtzman nadal lubi od czasu do czasu tworzyć drogie eposy, ale bohaterowie rozkwitają dopiero wtedy, gdy akcja zwalnia.
Alex Kurtzman uważa, że postacie ze Star Treka są lepiej rozwinięte w tańszych odcinkach
W wywiadach kilku producentów „Star Trek: Discovery” podało kilka suchych szczegółów na temat sposobu budżetowania ich seriali „Star Trek”. Michelle Paradise stwierdziła, że premiera i finał powinny być odpowiednio „duże” i że na te odcinki przypada większość budżetu sezonu. Powiedział również, że jeśli budżet odcinka między premierą a finałem zostanie przekroczony, pieniądze z innego odcinka będą musiały zostać obcięte; Wydaje się, że w kwestii ceny nie ma kompromisu.
Tymczasem Kurtzman przyznał, że bardziej celebruje „mniejsze” odcinki, ponieważ uważał, że są one jedynym miejscem, w którym następuje rozwój postaci. Jego własnymi słowami:
„Myślę, że z dramatycznego punktu widzenia jest to świetne rozwiązanie, ponieważ zmusza cię do opowiadania historii skupiających się wyłącznie na postaciach. Nic więcej. Jeśli powiesz: „Przepraszam, nie musisz mieć kogoś w tym odcinku. Jeśli nie „Jeśli nie dostaniesz eksplozji, nie dostaniesz niczego, żadnych wodotrysków i gwizdków. Po prostu musisz napisać do ludzi w pokoju”. Przenosi twój mózg w inne miejsce niż zwykle, co jest świetne, jeśli robisz to dobrze, jest to świetne dla tej postaci.
I co do tego ma rację. Tak zwane odcinki „butelkowe” przedstawiają bohaterów, gdy nie są w „trybie kryzysowym”, a widzowie często mogą zobaczyć, jak wygląda ich codzienne życie, jakie mają hobby lub jak nudna może być ich praca do czasu. Znajomość tych rzeczy pozwala widzom bardziej docenić kryzysy, co pozwala nam zobaczyć, jak bohaterowie zachowują takt i profesjonalizm nawet w obliczu szczypty.
Butelkowe odcinki Star Treka są ważne z wielu powodów
Współczesna telewizja ma tendencję do opowiadania długich, sekwencyjnych historii. Całe sezony mogą opierać się na tej samej historii, a czasami historia kończy się dopiero w ostatnim odcinku serialu. „Star Trek” próbował tego podejścia w „Star Trek: Discovery” i „Star Trek: Picard”, ale w żadnym z nich nie do końca się to udało. Bardziej tradycyjne seriale epizodyczne, takie jak „Star Trek: Strange New Worlds” i „Star Trek: Lower Decks”, zyskały na podejściu „historii tygodnia”, w którym każda historia kończy się po 30 lub 60 minutach.
Struktura epizodyczna pomaga „Star Trek”. Oprócz komentarzy Kurtzmana na temat rozwoju postaci, odcinki Butelki również nadają serii znaczące status quo. Akcja „Star Trek” rozgrywa się w odległej przyszłości i ważne jest, aby widzowie wiedzieli, jak wygląda przeciętny dzień na Discovery, Cerritos lub Enterprise. W świecie science-fiction ważne jest, aby wiedzieć, co to jest „normalność”.
Co więcej, „Star Trek” to seria niezwykle techniczna, zawierająca wiele scen, w których postacie dotykają paneli komputerów, wspinają się do rur Jeffriesa i manipulują maszynami. W odcinku Butelka te same postacie z Trekkies co tydzień wchodzą do tego samego komputera, wprowadzają swoje hasła i opowiadają bzdury. Daje to widzom poczucie, że statek Federacji to niezwykle złożona maszyna z miliardami ruchomych części, z których każda jest nadzorowana przez wyspecjalizowanych techników, którzy muszą je stale aktualizować i konserwować. Odcinki Butelka dają widzom poczucie, że oni także mogą pilotować Enterprise, jeśli tylko otrzymają szansę.
Dodatkowo złożona technologia sprawia, że niesamowita maszyna, taka jak statek kosmiczny, jest znacznie mniej fantastyczna. Teraz wydają się prawdziwe.
To wszystko są zalety samodzielnych historii.