Autor: Chris Snellgrove | opublikowany
W Internecie można znaleźć niezliczoną ilość postów i filmów, które dzielą te same podstawowe odczucia na temat filmów i seriali Disneya, których akcja rozgrywa się w odległej galaktyce: „To nie jest Mój Gwiezdne Wojny.” Oczywiście problem polega na tym, że „Gwiezdne Wojny” dotyczą wszystkich fanów i to, co może zadowolić jedną grupę, może łatwo zniechęcić innych. Wygląda na to, że Disney nie zdaje sobie sprawy, że to jest sposób na rozwiązanie problemu, ale rozwiązaniem jest całkiem proste: my twardy Gwiezdne Wojny potrzebują własnego multiwersum.
Teraz niektórzy z Was jęczeli czytając to, bo Disney ma już multiwers z Marvelem i to w dodatku hit Deadpool i WolverineW większości to zniszczyli. Jednak problem z multiwersem MCU polega na tym, że nadal koncentruje się on prawie wyłącznie na uniwersum pierwotnym, a warianty są używane wyłącznie w gloryfikowanych scenach napędzanych nostalgią (popatrzcie, dzieciaki, Patrick Stewart, dwie sekundy powraca jako profesor To, co proponuję w przypadku Gwiezdnych Wojen, to rodzaj wielostronnego podejścia do antologii, w którym przyszłe seriale i filmy mogłyby albo dzielić różne uniwersa, albo tworzyć własne.
Co by to oznaczało w praktyce? Na początek moglibyśmy mieć wiele sequeli filmowych, które ignorują większość lub nawet wszystkie istniejące trylogie sequeli. ludzie, którzy absolutnie Nienawidzić Nowe postacie, takie jak Rey i Kylo Ren, mogą mieć nowy materiał, który całkowicie je ignoruje. Oznaczałoby to również ignorowanie śmierci kultowych postaci, abyśmy mogli w przyszłości tworzyć filmy i programy z udziałem Luke’a Skywalkera i Hana Solo (chociaż Disney być może będzie musiał nakręcić serial w stylu Jabby, aby ponownie sprowadzić Harrisona Forda do Gwiezdnych Wojen. Może być wymagany kredyt) ).
I odwrotnie, istniejące sequele Gwiezdnych Wojen mogą mieć własną różnorodność historii i postaci, bez ciężaru oczekiwań fanów. Na tym polega piękno tego wieloaspektowego podejścia: nikt nie może teraz twierdzić, że „to nie są moje Gwiezdne Wojny”, ponieważ Jest Nie jest to wyjątkowa historia, którą mogą śledzić przyszli twórcy. Zamiast tego przyszli twórcy będą po prostu mieli przywilej stworzenia wspaniałej historii (zarządzanie wewnętrzne i-gatunek) zamiast rujnować próby osiągnięcia wielkości poprzez niezręczne dopasowanie wszystkiego do istniejącej wcześniej wiedzy.
A skoro mowa o istniejącej wcześniej historii, największą korzyścią z wprowadzenia przez Disneya multiwersum do tej serii jest to, że możemy uzyskać adaptacje ukochanej gry Star Wars EU. Jak fajnie byłoby, gdybyśmy mieli trylogię filmów Akademii Jedi, która jest adaptacją klasycznych książek Kevina Andersona, zamiast Kylo Rena rekrutującego lub zabijającego wszystkich uczniów Luke’a? A jeśli o to chodzi, jak fajnie byłoby, gdybyśmy mogli zobaczyć na ekranie Jacena Solo i śledzić jego przejście na Ciemną Stronę w sposób znacznie głębszy i bardziej satysfakcjonujący niż problemy z wujkiem Kylo Rena i uwielbienie dziadka?
Niektórzy fani nienawidzą tego pomysłu, ponieważ mają obsesję na punkcie „kanonu”, ale oto brutalna prawda: obsesja na punkcie kanonu tworzy. NIE Zrozumienie. Dlaczego mamy taką obsesję na punkcie tego, co „naprawdę” wydarzyło się w fikcyjnym wszechświecie, nawet jeśli najnowsze wymyślone rzeczy burzą to, co myśleliśmy, że o tym wiemy, więc wariujemy Stary Gotowe rzeczy? Jest oczywiste, że zakończenie niekończącej się debaty na temat kanonu byłoby wspaniałą premią dla Disneya, który przyjąłby wielowymiarowe podejście do Gwiezdnych Wojen.
Tylko czas pokaże, czy Disney zastosuje mądrość tego podejścia. W końcu tajemnicą poliszynela jest to, że MCU wkrótce doczeka się restartu, pogrzebanego pod ciężarem własnego, opresyjnego kanonu. Co by jednak było, gdyby nie było potrzeby restartu, bo nie było jednego kanonu, a raczej nieskończona różnorodność możliwości? To może być nasza ostatnia szansa, aby poznać dobre historie, przywrócić ukochane postacie i jednocześnie dać fanom Crybaby ostatnią, najlepszą nadzieję na naprawienie okropnego współczesnego stanu najpopularniejszego science-fiction. Koncesja.