Jeśli chodzi o grę i tworzenie okazji, nie może być dużo lepiej, gdyż obie drużyny wyrównały po mocnym remisie w pierwszym meczu. Remis w zeszły piątek był meczem, którego nie można było przegrać, więc ostatecznie żadna ze stron tak naprawdę nie naciskała na zwycięstwo.
Zarówno Irlandia, jak i Walia pogodziły się w pewnym stopniu z tym, że piątkowy mecz to już tylko historia – minęło i właściwie przed nami w Dublinie prosty mecz pucharowy.
Irlandia może objąć prowadzenie w rewanżu, w którym leży jej „dusza” – przed 25 000 irlandzkich fanów na stadionie Aviva, którzy będą głośni i entuzjastyczni. Z kolei Walia jest zadowolona ze swojego występu po remisie u siebie, który uważa za poniżej normy.
Niezależnie od tego, czy była to okazja przed rekordową publicznością w Cardiff, bardziej bezpośrednie podejście Irlandii, czy nawet zwykłe nerwy, które uniemożliwiły Walii wykonanie planu gry, mają kolejną szansę.
Jako że zespół jest teraz przyzwyczajony do hałasu, większe tłumy prawdopodobnie pozytywnie wpłyną na irlandzką publiczność, jak powiedział menadżer Walii Ryan Wilkinson: „Hałas to tylko hałas. Kiedy jest duży tłum, kiedy to się dzieje, hałas brzmi jak ryk Problem polega na tym, że masz tylko kilkaset osób i słyszysz wszystko, co do ciebie kierują!”
Gdzie więc którakolwiek ze stron może wygrać tę grę? Zaufanie nie jest problemem dla Irlandii. Czują, że wykonali pracę, którą musieli wykonać w pierwszym meczu, a ich siły przeniosą się do Walii w Dublinie.
Kapitan Irlandii Katie McCabe, jak na swoje własne standardy, rozegrała spokojny mecz w Cardiff i zapytana, czy w rewanżu powinna częściej przechwytywać piłkę, jej menadżer roześmiał się i głośno odpowiedział „tak”.
McCabe zgodziła się i roześmiała, wiedząc, że w Dublinie może jeszcze bardziej wpłynąć na wysiłki Irlandii mające na celu przejęcie kontroli nad meczem niż w poprzedni piątek. Jeśli to zrobi, a Walia nie będzie w stanie odciąć sobie dostaw i strażników, Irlandia może wyrządzić Walii straty.
W przypadku Walii można odnieść wrażenie, że chodzi o naprawienie rozczarowań po pierwszym meczu. Wilkinson kieruje zespołem od dziewięciu miesięcy, a zespół ma swoją tożsamość i sposób gry.
Tak, mogą prowadzić wojnę, ale ich sukces nastąpił dzięki pokojowi, władzy i przechodzeniu między drużynami. Zrobili to raz w ubiegły piątek, w wyniku czego Jess Fishlock przedarł się za irlandzką obronę i przeszedł do Lily Woodham, aby wrócić do domu. To był prosty, wyrafinowany futbol. Ale zrobił to tylko raz. Jeśli uda im się przedostać przez Irlandię i zajść z tyłu, za każdym razem będą stanowić zagrożenie. Chociaż łatwiej to powiedzieć niż zrobić?
Wiele powiedziano o atmosferze w Cardiff i Dublinie. Choć rekordowa publiczność Walii Kobiet, która zgromadziła się w ubiegły piątek na meczu Walii Kobiet, była naprawdę imponująca, na boisku towarzyszyła jej nerwowość.
W Dublinie być może panika nie wchodzi w grę, ponieważ ktoś musi wygrać mecz. Po co coś tam zostawiać? Irlandia będzie entuzjastycznie kibicować, ale nie jestem pewien, czy Walia będzie zbytnio tym zaniepokojona, nawet jeśli będzie zbyt skupiona na swoim planie gry.
Walia będzie wiedziała, że Irlandia będzie czasami atakować z dużą intensywnością i będzie przygotowana najlepiej, jak to możliwe, ale chodzi o to, aby cieszyć się z przeciwności losu i frustrować przeciwnika.
Jest jednak jeszcze jedna końcowa część tego dramatu w Dublinie – możliwość dogrywki i rzutów karnych. mogłoby być możliwe. Obie drużyny są naprawdę dobrze dopasowane, każda powinna mieć swoje momenty, więc jest duża szansa na obronę tytułu w ciągu 90 minut.
Jeśli zajdziemy tak daleko, nie zamierzam niczego przewidywać. Gracze będą wyczerpani, publiczność będzie podekscytowana, a szczęśliwce będą szukać, kogo pokonać, by zwyciężyć. Jedna strona będzie w ekstazie, druga będzie naprawdę przerażającym miejscem dla każdego gracza.