„Siedmiu samurajów” mistrza japońskiego reżysera Akiry Kurosawy może być najczęściej przerabianym filmem wszechczasów. Film z 1954 roku opowiada oczywiście o siedmiu samurajach, którzy zostają zwerbowani do ochrony wioski rolniczej przed bandytami. Sceneria, motyw i postacie są japońskie, ale założenia są ponadczasowe. „Siedmiu wspaniałych” to po prostu „Siedmiu samurajów”, tyle że z kowbojami. „A Bug’s Life” opowiedział historię z Bugsem. W odcinku „Gwiezdne wojny: Wojny klonów” „Łowcy nagród” rekrutuje się siedmiu żołnierzy Rycerzy Jedi i najemników z kosmosu.

Twórca „Gwiezdnych Wojen”, George Lucas, jest znanym fanem Kurosawy. (Lucas pomógł mu także sfinansować swój epicki film „Kagemusha” z 1980 r.). Daleka, bardzo odległa galaktyka nie jest jedyną franczyzą kosmiczną, która mogła mieć wpływ na „Siedmiu samurajów”. „Star Trek: Enterprise” jest kontynuacją założeń odcinka drugiego sezonu, „Marauders”.

Najpierw jednak dlaczego Czy Które filmy Kurosawy są często przerabiane w duchu (poza tym, że są tak dobre)? Jednym z powodów jest łatwość tłumaczenia. Kurosawa często unikał dzieł anglojęzycznych; W swoim rodzinnym mieście spotkał się także z krytyką za rzekome „kuszenie” zachodniej publiczności. Jego film „Krwawy tron” to „Makbet”, ale przeniósł się z XI-wiecznej Szkocji do feudalnej Japonii. „Ran” dokonał podobnego przeniesienia do „Króla Leara”, podczas gdy jego film noir „The Bad Sleep Well” czerpał zarówno z „Hamleta”, jak i francuskiej powieści o zemście Aleksandra Dumasa „Hrabia Monte Christo”. Thriller Kurosawy „High and Low” oparty jest na powieści „King’s Ransom” z 1959 roku autorstwa Eda McBaina.

Podobnie jak jego muza, Szekspir, opowieści Kurosawy miały uniwersalną treść i z kolei znalazły sposób na wywarcie wpływu na zachodnie filmy. Francis Ford Coppola wymienił „The Bad Sleep Well” jako główny wpływ na „Ojca chrzestnego”. Podobnie jak „Siedmiu samurajów”, „Yojimbo” (w którym Toshiro Mifune gra ronina przewodzącego dwóm rywalizującym gangom przeciwko sobie) również był składany hołd lub przerabiany niezliczoną ilość razy. To prowadzi nas z powrotem do „Maruderów”.

Marauders kręcą Star Trek Seven Samurai

Po „Enterprise” nastąpiła seria prequeli. Pierwszy Statek kosmiczny Enterprise badał ostatnią granicę sto lat przed Kirkiem i Spockiem. W „Marauders” (napisanym przez Davida Wilcoxa w jego jedynym napisie „Star Trek”) Enterprise musi uzupełnić zapasy paliwa deuterowego. Zdarzają się one w zagranicznej kolonii górniczej, ale tubylcy niechętnie handlują, mimo że jest to ich cała działalność.

Okazuje się, że gang klingońskich piratów napada na kolonię, zabierając im deuter i płacąc górnikom tylko wtedy, gdy przeżyją. A więc Kapitan Archer (Scott Bakula) i jego załoga na mostku Siedem Zdecyduj się nauczyć miejscową ludność, jak się chronić. Obejrzyj montaż szkoleniowy i trzeci akt, w którym załoga Enterprise i mieszkańcy wioski odpędzają Klingonów za pomocą sprytnych sztuczek i pułapek.

„Marauders” to przeciętny odcinek, ale jest symptomatyczny dla większych i poważnych problemów, jakich doświadczył „Enterprise” w sezonie 2.

„Enterprise” był pierwszym serialem „Star Trek” od czasu pierwotnego serialu, który nie trwał siedmiu sezonów. Dlaczego? Ponieważ zaczęło się źle i już się nie poprawiło. Producent Rick Berman nalegał, aby podejść do sprawy ostrożnie, dlatego w formule „Trek” nie wprowadzono żadnych zmian, mimo że mogły one organicznie wpasować się w prequel taki jak „Enterprise”. Bakula stwierdził też, że zapotrzebowanie na 26 odcinków „Enterprise” w sezonie jest zbyt duże. Zainspirowani tymi podwójnymi zadaniami, scenarzyści zaczęli zmieniać założenia odcinka.

René Auberjonois, który był członkiem głównej obsady „Star Trek: Deep Space Nine”, wystąpił gościnnie w odcinku „Enterprise” „Oasis”. Nie wiedzieli jednak, że odcinek ten był remakiem odcinka „Shadowplay” z „DS9”. Przypomniał sobie:

„Siedziałem na lunchu ze Scottem Bakulą jakieś dwa lub trzy dni po nakręceniu odcinka. Powiedział: «Podoba mi się ten scenariusz. Myślę, że jest dobry». Powiedziałem: „Tak, zrobiliśmy to w sezonie 3”. A on spojrzał na mnie i zapytał: „Co?” Powiedziałem: „To była taka historia”. Nie było to tak naprawdę potępienie, ale kiedy spędza się tyle lat na pisaniu opowiadań, motywy będą powracać”.

Kiedy w drugim sezonie „Enterprise” włączył się „Marauders”, wydawało się, że serial jest napędzany oparami dilitu. Dlatego też masz odcinek wykorzystujący prosty i znajomy pomysł, taki jak hołd „Siedmiu samurajów”, który wcale nie wydaje się typowy dla serialu. „Enterprise” z trudem wyróżniało się na tle innych seriali „Star Trek”. „Marauders” jest tego rezultatem i w małej części powodem.

Source link